Tomasz Piątek zapowiada pozwy. Cenckiewicz dla WP: "Opiszę tę książkę od strony historycznej"
- Przeczytałem tę książkę od deski do deski. Gdybym coś takiego napisał, za stawianie tez wyssanych z palca, dziennikarze słusznie nie daliby mi spokoju - ocenia książkę "Macierewicz i jego tajemnice" dyrektor Wojskowego Biura Historycznego prof. Sławomir Cenckiewicz.
19.09.2017 16:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
We wtorek autor książki i dziennikarz "Gazety Wyborczej" Tomasz Piątek zapowiedział złożenie pozwów przeciwko redakcjom i osobom krytykującym jego publikacje. Jak zaznaczył, w sądach zamierza się spotkać m.in. z "Gazetą Polską", "Do Rzeczy" i "Sieci Prawdy".
Cenckiewicz skonfrontuje książkę Piątka z faktami
- To jest niepoważna książka. To nie trzyma żadnej dyscypliny wywodu czy przedstawiania faktów. Ona jest nieprofesjonalna, więc jest tym samym niegroźna, ale środowiska niechętne wobec ministra Macierewicza przekładają ją teraz na materiały sprawiające pozór poważnych publikacji i rozpowszechniają na Zachodzie - mówi WP prof. Sławomir Cenckiewicz. Jak dodaje, książka Piątka pełna jest kłamstw i wyssanych z palca hipotez. - Dlatego ja zajmę się aspektami historycznymi, które się tam pojawiają. To głównie wątki dotyczące (Roberta - red) Luśni - zapowiada.
W ostatnim "Do Rzeczy" na warsztat książkę wzięli z kolei Wojciech Wybranowski i Dominik Smyrgała. Pierwszy z nich zaznaczał, że to na Piątka czeka już cała lista pozwów. Złożyli je m.in. wymieniani w książce były podsekretarz stanu MON Jacek Kotas i biznesmen Robert Szustkowski. Wybranowski przypomina, że dziennikarz "Gazety Wyborczej" był przez lata uzależniony od alkoholu i heroiny, a w swojej pracy od lat koncentruje się na oskarżaniu i obrażaniu Jana Pawła II czy sugerowaniu homoseksualnych skłonności żołnierzom polskiego podziemia zbrojnego.
"Z 'Krytyki Politycznej' wyleciał przecież w atmosferze skandalu, który wywołał. Wysyłał reklamodawcom ogłaszającym się w 'Do Rzeczy' listy, w których wzywał do bojkotu tygodnika Pawła Lisickiego insynuując, jakoby nasz tytuł wspierał prześladowania gejów w Rosji. Po nagłośnieniu tej sprawy zerwano z nim współpracę tłumacząc, że nie mogą przepraszać za niego co miesiąc" - pisze Wybranowski. Dodaje, że wiele wpadek Piątkowi wytknął nawet w "Newsweeku" dziennikarz śledczy Paweł Reszka. "Wiele mocnych tez, ale niekoniecznie dobrze udowodnionych" - ocenił pracę Piątka Reszka.
Dominik Smyrgała podważył też tezy o ważnych i groźnych dla Polski powiązaniach Antoniego Macierewicza z Robertem Luśnią, Jackiem Kotasem, Alfonsem D'Amato, a nawet słynnym już w polskich mediach młodym Edmundem Jannigerem. "Pierwsza i druga część książki opierają się w istocie na ustnej relacji Włodzimierza Blajerskiego, wiceministra w rządzie Hanny Suchockiej. (...) Blajerski swoją relację oparł na informacji jednoźródłowej, udzielonej mu przez nieżyjącego już byłego pracownika UOP Zbigniewa Niezgodę. Jeśli zakwestionować zeznanie Blajerskiego, to co nam pozostaje?" - pyta Smyrgała.
Jego zdaniem, nie można stawiać również tez, że osoba, z którą Antoni Macierewicz widział się zaledwie raz w życiu, czyli były senator D'Amato, "jest najbliższym współpracownikiem szefa MON". Smyrgała dodaje, że spotkanie odbyło się przy okazji wizyty u senatora Johna McCaina, a co więcej uczestniczył w nim nawet sam Tomasz Piątek.
Podwładny Macierewicza broni go na łamach prasy
Coraz więcej jest głosów, że "Macierewicz i jego tajemnice" to publikacja oparta na fałszywych twierdzenia i często absurdalnym łączeniu faktów. Nie sposób jednak nie zauważyć, że Smyrgała to szef gabinetu politycznego MON, czyli obecnie podwładny Macierewicza. - To niezwykłe. Widać nie znaleziono innego eksperta, chcącego firmować te pokrętne wywody - ocenia w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl Tomasz Piątek.
- Muszę podkreślić, że osoby, które atakują moją książkę, wykazały się skrajnie złą wolą. Do tej pory próbowałem argumentować racjonalnie, wytykałem im dziury w ich wywodach, błędy logiczne, nierzetelność, pomijanie niewygodnych dowodów i faktów. One niestety nie przyjmują tego do wiadomości, reagują kolejnymi wykrętami lub wręcz kłamstwami, a przez cały czas atakują mnie personalnie. W związku z tym przestaję z nimi rozmawiać ja, a zaczną moi prawnicy - informuje.