Tomasz Nałęcz: SLD został sam
Udało się pewnym układem politycznym w komisji przeforsować to sprawozdanie, no bo ci, którzy poparli to sprawozdanie, uważali, że odrobią tę postawę w Sejmie. I tak się dzieje. Samoobrona zmieniła zdanie, więc teraz Sojusz Lewicy Demokratycznej już został sam. Został sam z tą przykrą koniecznością ustosunkowania się do tej wielkiej afery - powiedział wicemarszałek Sejmu, jeden z liderów Socjaldemokracji Polskiej, profesor Tomasz Nałęcz w radiowych "Sygnałach Dnia".
28.05.2004 10:10
”Sygnały Dnia”: Panie marszałku, wczoraj, kiedy Anita Błochowiak przez ponad trzy godziny mówiła o swoim raporcie, pan się raczej nudził, czy raczej irytował?
Tomasz Nałęcz: Nie no, patrzyłem z pewnym zażenowaniem na tę sytuację. Można było to powiedzieć znacznie krócej.
”Sygnały Dnia”: No tak, ale jeśli sam poseł sprawozdawca informuje, że nie bardzo wierzy w to, żeby jego praca została zaakceptowana i przyjęta przez Sejm, to też pewnego rodzaju dziwoląg.
Tomasz Nałęcz: No tak, udało się pewnym układem politycznym w komisji przeforsować to sprawozdanie, no bo ci, którzy poparli to sprawozdanie, uważali, że odrobią tę postawę w Sejmie. I tak się dzieje. Samoobrona zmieniła zdanie, więc teraz Sojusz Lewicy Demokratycznej już został sam. Został sam z tą przykrą koniecznością ustosunkowania się do tej wielkiej afery. I tutaj powoływanie się na opinię sądu, na wyrok sądu nic nie znaczy, ponieważ inne reguły (i o tym mówił już Trybunał Konstytucyjny, kiedy tą sprawą się zajmował) obowiązują w sądzie, a inne obowiązują w Komisji Śledczej i w Sejmie. W sądzie wystarczy jeden procent, dziesięć procent niepewności co do winy, żeby uznać człowieka za niewinnego. W polityce wystarczy dziesięć procent podejrzenia, że polityk jest zamieszany w aferę, żeby to polityka kasowało, a jego własny obóz polityczny stanął na głowie, żeby sprawę wyjaśnić. Anita Błochowiak musiał mówić przez trzy godziny, bo SLD nie staje na głowie, żeby tę sprawę wyjaśnić, tylko staje na głowie,
żeby tę sprawę zakłamać.
”Sygnały Dnia”: No dobrze, panie marszałku, co dalej? Wszystko wskazuje na to, że dzisiaj posłowie odrzucą ten raport. No i co? Są dwa wnioski nawet, związane z dalszym ciągiem jakby, żeby powrócić do sprawy, żeby raport wrócił do komisji. Ba, jest jeszcze wniosek Ligi Polskich Rodzin, żeby powołać nową komisję, który by się od początku miała tą sprawą zająć. To ma sens?
Tomasz Nałęcz: Nie, jak czytam wniosek Ligi Polskich Rodzin, to mi się przypomina pan Zagłoba. To jest taki krotochwilny sposób wyjścia z tej sytuacji. Przecież żywot tego Sejmu być może liczony będzie już na tygodnie, najwyżej na miesiąc, a więc nie ma najmniejszego sensu powoływać komisję. Zwrócenie sprawy do komisji... nie wiem, to znaczy na pewno jeśli sprawozdanie jest nieprawdziwe, to trzeba je odrzucić i nie wolno się poddać.
”Sygnały Dnia”: No tak, ale autorzy pozostałych sprawozdań raczej zdania nie zmienią bez względu na to, czy ta sprawa do komisji wróci, czy nie.
Tomasz Nałęcz: Właśnie chciałem to powiedzieć. Cóż ja z panią poseł Błochowiak i z posłem Łącznym w tej komisji na nowo mogę ustalić, prawda? Moim zdaniem nie. Trzeba się zadowolić orzeczeniem tego nieprawdziwego sprawozdania i trzeba wierzyć, że być może przyszły Sejm do sprawy wróci i tę sprawę wyjaśni.
”Sygnały Dnia”: To trochę miesięcy minęło i praca bez efektu, jednym słowem.
Tomasz Nałęcz: Nie, panie redaktorze, ja uważam, że nie. Dzięki ogromnej pracy także państwa (mówię tu o dziennikarzach relacjonujących pracę komisji) Polacy poznali prawdę o aferze Rywina. Jeśli dzisiaj badania opinii publicznej pokazują, że w prawdziwość raportu pani Błochowiak wierzy dwa procent Polaków, czyli dziewięćdziesiąt osiem procent ten tekst odrzuca, to przecież robią to dlatego, bo dzięki pracom Komisji Śledczej poznali prawdę o aferze Rywina. Także tu raz jeszcze przywołam orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał Konstytucyjny zwrócił uwagę, że rolą Komisji Śledczej jest ukazywanie opinii publicznej patologii, eksponowanie tej patologii. Także to zadanie komisja wykonała. Dzięki pracom Komisji Śledczej opinia publiczna zapoznała się jak nigdy dotąd z patologią na szczytach władzy i tego się nie da już zakłamać, tego się nie da odwrócić.
Przeczytaj cały wywiad