"To zacofany kraj, a rządzi nim polska władza radziecka"
Znany ze swojej antypolskiej retoryki, litewski europoseł Vytautas Landsbergis znowu zaatakował litewskich Polaków. - Wileńszczyzna jest zacofanym krajem, w którym wciąż egzystuje władza radziecka, a jej uosobieniem są rządy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie - powiedział Landsbergis podczas prezentacji swojej książki "Nasz patriotyzm, ich szowinizm".
Autorem książki, która jest wywiadem-rzeką z litewskim politykiem, jest polski dyplomata Mariusz Maszkiewicz.
Sowiecka władza gnębi Polaków?
Podczas prezentacji książki, która odbyła się w Centrum Studiów Europy Wschodniej w Wilnie, patriarcha współrządzącej obecnie Litwą partii konserwatywnej nie przebierał w słowach, ostro wytykając litewskim Polakom zacofanie polityczne.
- Litwa odstąpiła ten kraj (Wileńszczyznę - ifpl) władzy sowieckiej, uosabianej przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. Tam została władza radziecka, ludzie są kontrolowani, zależni od samorządów. Tylko ci, którzy są wolni, nie boją się oddawać swoich dzieci do szkół litewskich - powiedział Landsbergis, sugerując, że Polacy, pracujący w samorządach, są prześladowania, jeśli nie poślą dzieci do polskich szkół. - Sami Polacy skarżą się, że ta władza ich terroryzuje, to jest radziecka władza - dodał Landsbergis, podczas prezentacji książki.
Podczas dyskusji Landsbergis przyznał, że w pewnych sprawach, szczególnie dotyczących zwrotu znacjonalizowanej ziemi, litewscy Polacy są dyskryminowani. Oświadczył jednak, że winę za tę dyskryminację ponosi również lokalna władza zdominowana przez AWPL. Zdaniem europosła, tzw. polskie samorządy wyhamowywały proces restytucji praw własności w obawie, że po odzyskaniu ziemi miejscowa, polska ludność, natychmiast ją sprzeda.
- A wtedy - nie daj Boże - kupi Litwin, więc lepiej przytrzymać, żeby Polacy jej nie mieli, ale i Litwini kupić nie mogli - mówił polityk.
Landsbergis "przeniósł" ojcowiznę
Tymczasem Polacy uważają, że podstawą do okradania ich z ojcowizny stała się ustawa umożliwiająca „"przeniesienie nieruchomości" w dowolne miejsce w kraju. Korzystając z tej możliwości Litwini zaczęli masowo "przenosić" swoją ziemię z różnych zakątków Litwy na Wileńszczyznę, na ziemie wcześniej należące do miejscowych Polaków. Z tej możliwości skorzystał również sam Landsbergis, którego rodzina "przeniosła" swoją przedwojenną ziemię z okolic Kowna pod Wilno. Warto tu zaznaczyć, że tę poprawkę do ustawy ziemskiej, pod koniec lat 90. Ubiegłego, stulecia zainicjował Andrius Kubilius, obecny premier i prezes konserwatywnego Związku Ojczyzny - Chrześcijańscy Demokracji Litwy.
Vytautas Landsbergis przyznał jednak, że litewscy Polacy rzeczywiście byli pokrzywdzeni w sprawie zwrotu ziemi, ale - jak zauważył - były ku temu też "obiektywne" przyczyny. - Rzeczywiście, w pewnych sytuacjach Polacy naprawdę zostali pokrzywdzeni - to zwrot ziemi w rejonie wileńskim, przyznał Landsbergis, dodając, że wszystkiemu winne jest "zacofanie Wileńszczyzny". - To przecież zacofany kraj! Na Litwie reforma rolna został przeprowadzona i wszystko jest jasne, tu zaś pozostały dwory i średniowieczne wsie - grzmiał Landsbergis, dodając, że w Warszawie, podczas wojny spłonęły państwowe archiwa i teraz już nie da się niczego odtworzyć.
"Głosujcie tylko na litewskie partie"
Atak Landsbergisa na litewskich Polaków i AWPL nie jest pierwszym tego typu "incydentem". Europoseł zasłynął, między innymi, z odezwy do członków partii konserwatywnej przed wyborami samorządowymi w 2007 roku. Nawoływał wtedy do "odniesienia historycznego zwycięstwa nad Polakami" i apelował, żeby przed wyborami masowo deklarowali miejsce zamieszkanie na Wileńszczyźnie i głosowali tylko na partie litewskie.
Podczas prezentacji książki Vytautas Landsbergis sugerował też, że AWPL "kupuje głosy wyborców". - Wmawia mieszkańcom, że są krzywdzeni, a sama przedstawia się jako ich obrońcą. Poza tym pomagają sobie zastraszaniem, manipulacjami podczas wyborów oraz podobnymi działaniami - zasugerował europoseł.