To urzędnicy są winni śmierci dzieci z Pucka
Zatrważające wyniki kontroli w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku! Jak się okazuje, śmierci małego Kacperka (3 l.) i jego siostry Klaudii (5 l.), którzy zginęli z rąk swoich rodziców zastępczych, można było uniknąć. Urzędnicy, którzy przyznali dzieci przyszłym oprawcom dobrze wiedzieli, że rodzina kompletnie nie nadaje się do opieki nad maluchami. Niestety, konsekwencje ich zaniedbań okazały się tragiczne w skutkach.
28.09.2012 | aktual.: 28.09.2012 08:29
Po wyjściu na jaw prawdy o śmierci małego Kacperka i jego siostry Klaudii, wojewoda pomorski Ryszard Stachurski (61 l.) postanowił przyjrzeć się temu, co rzeczywiście działo się w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. To pracownicy tej placówki przekazali pod opiekę Anny (32 l.) i Wiesława (36 l.) Cz. piątkę małych dzieci. Wyniki kilkudniowej kontroli są zatrważające.
Jak się okazuje, od początku było wiadomo, że Anna i jej mąż Wiesław w ogóle nie nadają się na rodzinę zastępczą. Małżeństwo nie zostało odpowiednio przeszkolone, ale i tak przydzielono im pod opiekę piątkę malutkich i wymagających troski dzieci. Urzędnicy zbagatelizowali też fakt, że dom przyszłych opiekunów jest praktycznie w stanie surowym i dzieci nie będą miały tu odpowiednich warunków.
Zaniedbana została też sprawa opieki nad rodziną. I chociaż jeszcze niedawno dyrektor PCPR Beata Kryszak zapewniała nas, że koordynator odwiedzał rodzinę państwa Cz. raz w tygodniu, było to jedno wielkie kłamstwo. Opiekun został przydzielony dopiero w maju, czyli o ponad trzy miesiące za późno, a do tego w ogóle nie wypełniał swoich obowiązków jak należy. Już na długo przed śmiercią Kacperka wiadomo było, że rodzina źle opiekuje się maluchami, ale nikt nie zareagował.
– Pomimo otrzymania w maju sygnału o niewłaściwym stosunku do dzieci, ustanowiony już wówczas koordynator pieczy zastępczej nie zareagował właściwie – mówi Roman Nowak (35 l.), rzecznik wojewody pomorskiego.
Pracownicy PCPR zostali obojętni na rodzinę małżonków Cz. nawet wtedy, gdy w ich domu doszło do pierwszej tragedii, a światło dzienne ujrzał fakt, że Anna Cz. leczyła się w przeszłości psychiatrycznie. Po śmierci małego Kacperka, który według wersji rodziców zastępczych miał rzekomo spaść ze schodów, urzędnicy kompletnie zbagatelizowali sprawę. Chociaż zdarzeniu przyglądała się prokuratura rejonowa w Pucku, a śledczy badali tragedię pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, pracownicy PCPR przeszli nad tym zdarzeniem do porządku dziennego przeprowadzając jedynie z rodzicami rozmowę na temat kar cielesnych i sprawę puszczono w niepamięć.
Tajemnicą jest jak na razie, którzy pracownicy PCPR odpowiedzą za błędy, które doprowadziły do śmierci dwójki małych dzieci. Wszystko wskazuje jednak na to, że lista takich osób będzie bardzo długa. – Wyniki kontroli zostaną przekazane organom ścigania – dodaje Roman Nowak. – Do wyciągania służbowych konsekwencji w stosunku do pracowników opieki upoważniony jest starosta pucki.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Oto najgłupszy portret pamięciowy bandyty w Polsce. Zobacz