Tną sędziom pieniądze na dojazdy do pracy
Jedna trzecia sędziów bierze kilometrówki. Od stycznia dostaną połowę stawki, z czasem może nic.
11.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:37
W Polsce orzeka dzisiaj ok. 10 tys. sędziów. W rejonie jest ich 7 tys., reszta w okręgu i apelacji. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości z prawa zwrotu kosztów przejazdu z miejsca zamieszkania do siedziby sądu korzystało ok. 3300 sędziów.
Otrzymywali średnio 60 gr za kilometr. Minister sprawiedliwości chce, żeby od stycznia 2015 r. dostawali 30 gr.
Ostry sprzeciw
Minister chce także monitorować limit wydatków na przejazdy sędziów do sądu. W 2013 r. wyniosły one 16 mln zł, a w 2014 r. ok. 20 mln zł. W 20015 r. wydatki na zwrot mają się zmieścić w 10 mln zł.
Planowane oszczędności wzburzyły środowisko. Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia podjęło właśnie uchwałę, że odmawia wydania opinii o projekcie.
- Przysłanie go ma charakter typowy dla czasów PRL albo ostatnich kilku lat - piszą sędziowie. - Część sędziów, podejmując służbę, zgodziła się dojeżdżać do sądów i gdyby nie ich zgoda, nie mogłyby one funkcjonować z powodu braku kadry - podkreśla Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia. - W małych miastach mieszka zbyt mało prawników, aby obsadzić nimi sądy. Fakty są takie, że do miejscowości, w których siedziby mają tylko sądy rejonowe, dojeżdża połowa orzekających tam sędziów. Do niektórych wszyscy albo niemal wszyscy - tłumaczy.
Wylicza też, że 30 gr za km oznacza 30 zł za 100 km, co przy obecnych cenach odpowiada możliwości zakupu 6,12 litra paliwa. W zdecydowanej większości samochodów nie wystarczy to na przejechanie 100 km.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w lipcu 2014 r. odległości, jakie sędziowie pokonywali prywatnym autem, wynosiły od kilkunastu do 220 km, a średnio za 100 km dostawali 60 zł.
To już wojna
- Zgoda sędziego na dojazdy do sądu to nie tylko ratunek dla niejednego małego sądu. Brak rekompensaty za dojazd może także blokować możliwość rozwoju zawodowego - mówi Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. Ubolewa również, że projekt, tak ważny dla sędziów, nie trafił nawet do konsultacji w Krajowej Radzie Sądownictwa.
Poznański sędzia Bartłomiej Przymusiński zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę.
- Dzisiaj minister obcina zwroty za przejechane kilometry, wkrótce może je w ogóle zlikwidować - mówi.
Taka poprawka do projektu ustawy sędziowskiej już została zgłoszona.
- Jak się to ma do racjonalnego rozmieszczenia kadry, czyli przenoszenia tej z mniej obciążonych sądów do bardziej, skoro nikt im nie zwróci za dojazdy? - chce wiedzieć sędzia.
Decyzja ministra podzieliła także środowisko. Ci z większych miast nieoficjalnie mówią, że skoro nie ma zgody na dodatek wielkomiejski dla nich, to niby dlaczego miałyby się znaleźć pieniądze na dojazdy do sądów dla sędziów z małych miast.