Tłumy na pogrzebie nastolatka zabitego przez policję
Ok. tysiąca ludzi, w tym wielu młodych, przybyło na pogrzeb nastolatka zabitego w sobotę przez policję, odbywający się na przedmieściach Aten.
09.12.2008 | aktual.: 09.12.2008 15:43
Zgodnie z apelem rodziny 15-letniego Aleksisa Andreasa Grigoropulosa tłum był spokojny, a uczestnikom towarzyszyła raczej atmosfera namysłu. Na obrzeżach cmentarza dało się jednak słyszeć okrzyki wznoszone przeciwko policji.
Także prezydent Grecji Karolos Papulias i minister spraw wewnętrznych Prokopis Pawlopulos apelowali do uczestników o uszanowanie pamięci zabitego i niezakłócanie uroczystości.
Na kilka godzin przed pogrzebem chłopaka w Atenach i Salonikach odbyły się kilkutysięczne demonstracje wykładowców, nauczycieli, licealistów, studentów i zwolenników lewicy. W obu miastach policja użyła gazu łzawiącego, żeby rozproszyć tłum demonstrantów.
W Atenach manifestanci zebrani przed Uniwersytetem Ateńskim ruszyli przed parlament. Pod budynkiem parlamentu w kierunku służb porządkowych poleciał koktajl Mołotowa, butelki i kamienie. Doszło do starć. Policjanci starali się nie dopuścić protestujących do budynku i odeprzeć na pobliski plac Syntagma.
Plac pokrył się chmurą dymu z płonących koszy na śmiecie, zmieszanego z gazem łzawiącym.
Wcześniej nauczyciele zrzeszeni w związku szkolnictwa ponadpodstawowego rozwinęli wielki transparent z hasłem: "Morderca, winnym jest rząd". Towarzyszyło im ok. 2 tys. licealistów i studentów.
Grecka policja podała też, że na zachodnich przedmieściach Aten grupy młodzieży obrzuciły kamieniami cztery posterunki policyjne. Policjanci nie odpowiedzieli, nie ma doniesień o rannych.
W Salonikach w antyrządowym proteście uczestniczyło ok. 2 tys. licealistów, studentów i zwolenników lewicy. Demonstrantów, którzy zgromadzili się w okolicy ministerstwa ds. Macedonii i Tracji, eskortowały znaczne siły policyjne.
"Mordercze państwo", "Aleksis, żyjesz i nas prowadzisz" - skandowali uczestnicy akcji.
Wcześniej młodzi ludzie obrzucili policjantów różnymi przedmiotami.
Premier Konstantinos Karamanlis zaapelował o jedność narodu i świata politycznego. - W tych ważnych godzinach świat polityczny powinien jednomyślnie i kategorycznie potępić i odciąć się od autorów zniszczeń - oświadczył Karamanlis po krótkim spotkaniu z prezydentem Papuliasem.
Sam prezydent w komunikacie podkreślił, że śmierć nastolatka "jest głęboką raną zadaną naszej demokracji".
Tymczasem szef opozycyjnej socjalistycznej partii PASOK Jeorjos Papandreu zażądał od rządu podania się do dymisji.
- Jedyną rzeczą, jaką rząd może zaproponować, jest zrezygnowanie i zwrócenie się do narodu o werdykt - oświadczył parlamentarzystom.
Tego samego dnia demonstranci na ok. godzinę weszli do budynku, w którym znajduje się grecki konsulat w Paryżu. Zdaniem attache prasowego ambasady demonstranci wtargnęli do budynku, ale nie do samej siedziby konsulatu. Attache powiedział, że demonstracja przebiegała pokojowo.
Rzecznik protestujących nazwał akcję "symboliczną". - 20 studentów jest na zewnątrz, a 60 wewnątrz - mówił.
Demonstranci mieli transparent z wypisanym nazwiskiem zabitego 15-latka.
15-letni Andreas Grigoropulos, był w grupie około 30 nastolatków, którzy obrzucili w sobotę kamieniami radiowóz. Jeden z członków patrolu policyjnego, 37-letni Epaminondas Korkoneas wysiadł z wozu i oddał strzały w kierunku atakujących, zabijając jednego z nich. Jego aresztowany kolega to 31-letni Vassilis Saraliotis.
Grecki minister spraw wewnętrznych Prokopis Pawlopulos obiecał ukarać winnych śmierci nastolatka. Zapewnił również, że władze będą respektowały prawo do demonstracji. Udzielił jednocześnie poparcia siłom porządkowym w ich misji zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom.