Tłumy na demonstracjach opozycji i koalicji w Kijowie
W centrum Kijowa z minuty na minutę rośnie wielotysięczny tłum zwolenników rozwiązania parlamentu Ukrainy z jednej strony i zachowania istniejącego układu politycznego z drugiej.
Obie demonstracje rozdzielają trzy kordony milicji. Na razie nie doszło do żadnych incydentów.
Już około 30 tysięcy sympatyków koalicji tworzącej prorosyjski rząd premiera Wiktora Janukowycza zebrało się nieopodal Ukraińskiego Domu, gdzie ze specjalnie ustawionej sceny w przerwach między występami zespołów przemawiają do nich politycy większości parlamentarnej.
Zwolennicy sił prozachodnich - prezydenta Wiktora Juszczenki, byłej premier Julii Tymoszenko i byłego szefa MSW Jurija Łucenki - gromadzą się natomiast na słynnym Placu (Majdanie) Niepodległości, na którym w 2004 roku rozgrywały się wydarzenia znane jako pomarańczowa rewolucja. Liczbę demonstrantów na Placu Niepodległości szacuje się obecnie na ok. 10 tysięcy.
Szef koalicyjnej Komunistycznej Partii Ukrainy Petro Symonenko oskarżył prezydenta Juszczenkę o to, że mówiąc o przedterminowych wyborach dąży do wywołania w kraju "pomarańczowego chaosu" (pomarańczowy był kolorem kampanii prezydenckiej Juszczenki w 2004 roku) i wezwał swych partnerów z koalicji do likwidacji urzędu prezydenta.
Przedstawiciel Partii Regionów Ukrainy Wasyl Kisielow był mniej radykalny. Nie zgadzam się z postulatami zastosowania impeachmentu wobec prezydenta. Powinien on być ojcem narodu i w swych decyzjach brać pod uwagę poglądy wszystkich stron - powiedział.
Przygotowania do wielkich demonstracji prozachodniej opozycji i zwolenników prorosyjskiej koalicji trwały w stolicy Ukrainy od kilku dni.
"Het' zRadu" - czyli "Precz ze zdRadą" (Radą Najwyższą) - tak jeszcze w piątek wieczorem nawoływała do udziału w protestach była premier i jedna z przywódczyń pomarańczowej rewolucji w 2004 roku, Julia Tymoszenko.
Blok Julii Tymoszenko, proprezydencka Nasza Ukraina i ruch Ludowa Samoobrona Jurija Łucenki uważają, że ukraiński parlament utracił mandat społeczny, ponieważ zachodzące w nim zmiany nie odpowiadają wynikom ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych.
Zdaniem komentatorów działania opozycji mają zapobiec przeciąganiu jej deputowanych na stronę koalicji. Tymoszenko ostrzegła niedawno, że większość parlamentarna przekupuje opozycjonistów, dążąc do zdobycia 300-osobowej większości konstytucyjnej, która pozwoliłaby jej nawet na usunięcie prezydenta.
W odpowiedzi na deklaracje opozycji zapowiadającej wiece w Kijowie, koalicja Partii Regionów Ukrainy ściągnęła do stolicy swoich zwolenników. Byli oni zwożeni autobusami oraz pociągami specjalnymi ze wschodu kraju. Noc z piątku na sobotę spędzili w rozstawionym naprędce miasteczku namiotowym w położonym nieopodal siedzib rządu i parlamentu Parku Maryjskim.
Chociaż obie strony sporu zapewniają, że w sobotę nie dojdzie do rozlewu krwi, kijowska milicja przygotowuje się na najgorsze. Władze miasta pozwoliły wcześniej, by demonstracje opozycji i koalicji odbywały się praktycznie w tych samych miejscach. (js)
Jarosław Junko