"Tkaczyk dopuścił się czynów niegodnych policjanta"
Prezydium zarządu głównego NSZZ Policjantów
uważa, że były łódzki komendant wojewódzki policji Janusz Tkaczyk
to "inspirator największego od kilku lat skandalu w policji, który
w celu osobistej korzyści dopuścił się czynów niegodnych
policjanta".
27.05.2005 21:40
W przesłanym oświadczeniu związkowcy podkreślają, że Tkaczyk, który złożył dymisję i został odwołany z funkcji przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza, "działał nie tylko sam, lecz nakłaniał także do podobnego zachowania innych policjantów, którzy udostępnili mu niesprawdzone informacje, które następnie przekazał do mediów, wprowadzając w błąd Premiera Rządu RP, Wojewodę Łódzkiego oraz opinię publiczną".
Autorzy oświadczenia krytykują w nim postawę Tkaczyka; nie wspominają natomiast o odwołanym także w piątek szefie CBŚ z Olsztyna Janie Markowskim. Według "Gazety Wyborczej" to właśnie on mógł być autorem przekłamań, zaś Tkaczyk - jedynie osobą przekazującą rewelacje Markowskiego, ujęte w poniedziałkowym artykule "Gang w Komendzie Głównej Policji", za który gazeta w piątek przeprosiła, informując, że wprowadzono dziennikarzy w błąd.
Policyjni związkowcy, którzy podkreślają, że policja nie może być wykorzystywana do gier politycznych, uważają, że "przykład łódzki" pokazuje, iż komendant Tkaczyk "licząc na protekcję polityczną, osobisty awans, szlify generalskie, nie zawahał się przed popełnieniem czynów, których kwalifikacją prawną winna się zająć prokuratura".
Ich zdaniem Tkaczyk, wykorzystując media, pomówił policjantów i władze tej służby "o postępowanie, które poniżyło ich w opinii publicznej oraz naraziło na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu policjanta". Tym samym związkowcy opisali kodeksową definicję zniesławienia, za które grozi kara do 2 lat więzienia.
Związkowcy uważają też, że były komendant przekroczył swe uprawnienia i nie dopełnił obowiązków, "świadomie działając na szkodę policji, stosując podstępne zabiegi usiłował skierować przeciwko policjantom ściganie karne i dyscyplinarne".
"Akcja medialna opisująca wszystkie zjawiska w wymiarze sensacji, zmusza do refleksji, jak wielką szkodę można wywołać bez rzetelnej staranności dziennikarskiej, wszystkim uczciwie pracującym policjantom" - czytamy w stanowisku związkowców.
Tkaczyk nie chciał odnosić się do zarzutów związkowców z NSZZ Policjantów, którzy - jak powiedział - od stycznia chcieli jego odwołania. Ich pisma i wypowiedzi na pewno będą szkalujące moją osobę, bo robią to już od stycznia cały czas - dodał.