TK zbada legalność karania 3 latami więzienia za "pomówienie narodu"
W poniedziałek Trybunał Konstytucyjny ma
rozstrzygnąć o konstytucyjności przepisu przewidującego karę do trzech
lat więzienia za "publiczne pomówienie narodu polskiego" o udział
w zbrodniach komunistycznych lub nazistowskich.
06.07.2008 | aktual.: 06.07.2008 09:37
Zwrócił się o to do TK rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. Według niego, przepis jest nieuzasadnionym ograniczeniem konstytucyjnych wolności wyrażania poglądów, rozpowszechniania informacji i badań naukowych. Zdaniem RPO, może też doprowadzić do ograniczenia debaty publicznej o najnowszej historii Polski.
RPO zaskarżył nowelizację ustawy lustracyjnej zmieniającą Kodeks karny przez wprowadzenie art. 132a. Głosi on: "Kto publicznie pomawia Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Przepis wprowadzono w październiku 2006 r., nowelizacją ustaw lustracyjnej i o IPN. Wszedł on w życie wraz z całą nowelizacją w marcu 2007 r. Jeszcze w 2006 r. Kochanowski apelował bezskutecznie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o usunięcie tego zapisu z nowej ustawy.
"Świadomość grożącej sankcji karnej będzie wywoływać efekt w postaci powstrzymania się od publicznych wypowiedzi oraz badań naukowych dotyczących zbrodni komunistycznych i zbrodni nazistowskich" - napisał RPO we wniosku do TK. Podkreślił, że fakty z najnowszej historii Polski powinny podlegać tylko ocenie historyków, a nie prokuratorów.
"Zgodnie z ogólną i powszechnie akceptowaną wiedzą o faktach z przeszłości, przedstawiciele narodu polskiego brali udział w zbrodniach komunistycznych i zbrodniach nazistowskich" - podkreśla Kochanowski. Powołuje się na ustawy m.in. o IPN oraz o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.
Według RPO, ustawodawca stwierdza zatem, że przedstawiciele narodu dopuszczali się zbrodni komunistycznych i nazistowskich - z drugiej zaś strony nakazuje ścigać publiczne wypowiedzi w tym zakresie. Ponadto Kochanowski zwraca uwagę, iż konstytucja wiąże pojęcie "Naród Polski" z faktem posiadania obywatelstwa polskiego, a nie z przynależnością narodowościową.
Przepis krytykowało wielu prawników i historyków. Zdaniem niektórych, może on uniemożliwić np. rzetelne opisywanie zjawiska szmalcownictwa, czyli szantażowania ukrywających się Żydów groźbą wydania ich w ręce hitlerowców (szmalcownictwo to forma udziału w zbrodniach hitlerowskich). Zwolennicy zapisu wskazywali z kolei liczne publikacje zagranicznych mediów o "polskich obozach zagłady".
Trybunał będzie orzekał w pięcioosobowym składzie, pod przewodnictwem prof. Mariana Grzybowskiego. Sprawa długo "dojrzewała do rozpatrzenia" w TK; sędziowie zbierali liczne materiały i analizowali przepisy. W styczniu tego roku RPO zwracał się do prezesa TK Jerzego Stępnia o pilne wyznaczenie terminu rozprawy - wobec toczącej się dyskusji publicznej przed wydaniem w Polsce książki prof. Jana Tomasza Grossa "Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści".
Autor stawia w niej m.in. tezę, że antysemityzm w Polsce po II wojnie światowej miał przyzwolenie społeczne. Według Grossa, miało tak być wskutek udziału licznych Polaków w zagrabieniu mienia ofiar Holokaustu, czego komuniści nie rozliczali.
Publikację - także w kontekście art. 132a - badała krakowska prokuratura. W lutym uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa, bo w książce nie ma wypowiedzi będących pomówieniem narodu. Podkreślono, że gdyby poglądy Grossa badano w postępowaniu karnym, mogłoby to doprowadzić do naruszenia wolności wyrażania opinii.
Na orzeczenie TK czeka wrocławska prokuratura, która zawiesiła do tego czasu śledztwo w sprawie pomówienia narodu o odpowiedzialność za zbrodnie nazistowskie przez "El Pais". W marcu 2007 r. Pilar Rahola napisała w tej gazecie w artykule pt. "Polska wciąż budzi grozę", że "Polska odegrała kluczową rolę w niegodziwości, która doprowadziła do zagłady dwóch trzecich europejskich Żydów". Zarzuciła, że Polacy są "największymi antysemitami w Europie". Dodała, że choć odpowiedzialność za obozy zagłady spoczywa na Niemcach, to "w Polsce zbiegły się dwa nurty antysemityzmu: nazistowski i wywodzący się z wiary chrześcijańskiej".