Tir zniszczył im dom - teraz walczą z PZU
Państwo Turlakiewiczowie, w których dom wjechał tir, już po raz drugi przekonali się, że nie mają co liczyć na pomoc ubezpieczyciela. PZU wypłaciło im 10 tys. zł odszkodowania za rozbiórkę. Tymczasem kosztowało to 19.5 tys. zł. Lokatorzy musieli dołożyć prawie 10 tys. zł z własnej kieszeni.
- Ubezpieczyciel wycenił usługę przed jej wykonaniem. Szukaliśmy najtańszego wykonawcy. Nie dało się zapłacić mniej. Byli nawet tacy, co chcieli 40 tys. zł. Niestety, sami nie mogliśmy rozebrać domu, bo zabraniają tego przepisy - opowiada zdenerwowany Jerzy Turlakiewicz.
Tir uderzył w dom przy ul. Widzewskiej w marcu. Tamtego poranka rodzina nie zapomni do końca życia. To cud, że nikt nie zginął. Na szczęście pan Jerzy wyszedł do lekarza, a jego żona do pracy. Chwilę potem w ich dom wjechała wielka ciężarówka, która stoczyła się sprzed magazynów Tesco przy Widzewskiej. Jak to możliwe? Otóż 27-letni kierowca podjechał iveco pod market. Wysiadł i poszedł załatwiać formalności. Był przekonany, że zaciągnął hamulec ręczny, nie podłożył też drewnianych klocków pod koła. I auto samo ruszyło.
Kierowca dostał 500 zł mandatu. A Turlakiewiczowie w jednej chwili zostali bez dachu nad głową. Dosłownie. Strop spadł bowiem do wnętrza budynku. Z drewniano-murowanej ściany domu nic nie zostało.
Turlakiewiczowie byli kompletnie załamani. Pan Jerzy z żoną nie mieli nawet szczoteczek do zębów. Inspektor nadzoru budowlanego, który przyjechał na miejsce, stwierdził, że dom grozi zawaleniem, nie ma więc mowy o remoncie. Trzeba go rozebrać i zbudować od nowa.
Budynek musi zostać rozebrany do 30 czerwca. Tak postanowił inspektor. Teraz państwo Turlakiewiczowie mieszkają w lokalu zastępczym, jaki dostali od miasta. - Jednak tylko do końca roku. 31 grudnia z mieszkania zastępczego musimy się wyprowadzić. Dokąd? Tego nie wiemy. Straciliśmy cały dorobek życia i nie mamy co ze sobą zrobić, ani gdzie się podziać - rozkłada ręce pan Jerzy.
Walka o pieniądze na rozbiórkę domu to już drugie zmaganie państwa Turlakiewiczów z PZU. Pan Jerzy ma 800 zł renty. Za to nie da się wybudować domu. Liczył na pieniądze z ubezpieczenia OC właściciela ciężarówki. W marcu PZU wyceniło szkody i wypłaciło rodzinie... niespełna 30 tys. zł odszkodowania za to, że tir zniszczył dom. Tymczasem straty według Turlakiewiczów wyniosły co najmniej dwa razy tyle. Po wakacjach rodzina kieruje przeciwko PZU sprawę do sądu.
Co na to sam ubezpieczyciel? - Nie możemy udzielać żadnych informacji o umowach ubezpieczenia poszczególnych, indywidualnych klientów. Zapewniamy jednak, że sprawa została przez nas dokładnie przeanalizowana i możemy zapewnić, że ze strony PZU SA nie miały miejsce żadne uchybienia - takimi słowami odpowiedziała nam tylko Agnieszka Rosa, rzeczniczka PZU.
Polecamy w wydaniu internetowym:
Parking bez podatku i dyskusja o koszulce Tomasza Kacprzaka