Timothy Garton Ash: Polska słaba wewnętrzne, ambitna w świecie
Polska jest krajem, w którym oszałamiające
sukcesy w polityce zagranicznej idą w parze z paraliżem
wewnętrznego życia politycznego - napisał w obszernym artykule w
czwartkowym dzienniku "Guardian" brytyjski politolog Timothy
Garton Ash.
13.05.2004 12:50
W artykule "Sukces przyprawiający o zawrót głowy" Ash pisze, że w momencie wchodzenia do UE, Polska nie ma stabilnego rządu, a tylko tymczasowy, niezatwierdzony przez Sejm. W Polsce nie ma też stabilnych i silnych partii politycznych, toczą się nieustanne walki frakcyjne, politycy są małostkowi, korupcja sięga zatrważających rozmiarów, a wynikiem tego wszystkiego jest rozczarowanie ludzi do polityki.
Obraz ten uzupełniają sukcesy partii populistycznych, niskie zainteresowanie wyborami do Parlamentu Europejskiego i upodabnianie się Polski do Włoch, gdzie gospodarka rośnie wbrew politycznemu chaosowi.
"Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że cała polityczna klasa zawiodła swój kraj" - uważa Ash. Parafrazując znane powiedzenie marszałka Józefa Piłsudskiego o tym, że "spocząć na laurach to klęska, a być pokonanym, a nie ulec to zwycięstwo", dodaje: "Dzisiejsi polscy politycy nie spoczywają na laurach, lecz rozrywają je na strzępy".
Według Asha, w zachodnioeuropejskich stolicach Polska jest uważnie obserwowana, ale nie zawsze traktowana poważnie. Nadal utrzymuje się wiele stereotypów dotyczących Polski, a jej rzeczywistymi ambasadorami są tam przede wszystkim imigranci zarobkowi.
"Polska ma wciąż przed sobą do przebycia znaczną drogę, zanim zachodnioeuropejscy politycy będą ją traktowali równie poważnie jak swoich kolegów włoskich, hiszpańskich, czy francuskich" - twierdzi politolog.
"Jeśli Polska, która jest krajem biednym, ledwie zdolnym do wyłonienia rządu, na czerwcowym szczycie UE w Brukseli pozostanie jedyną przeszkodą na drodze do rozsądnego kompromisu w sprawie europejskiego traktatu konstytucyjnego, to nie będzie to dobrym początkiem jej członkostwa w UE".
Nawiązując do relacji między Polską i USA oraz udziału polskich wojsk w wojnie w Iraku Ash pisze, że "Polska musi ponad wszelką wątpliwość wykazać, że zależy jej na tym, by cała UE była uprzywilejowanym rozmówcą Waszyngtonu. Nie może dopuszczać do tego, by wykorzystywano ją w Waszyngtonie jako narzędzie do prowadzenia polityki 'dziel i rządź'".