Świat"Times" o wątpliwościach wobec politycznej przyszłości Julii Tymoszenko

"Times" o wątpliwościach wobec politycznej przyszłości Julii Tymoszenko

Pojawienie się Julii Tymoszenko na kijowskim Majdanie oznacza koniec poprzedniego reżimu na Ukrainie. Nie oznacza jednak, że ona sama stanie na czele nowych władz - ocenia brytyjski "Times", nazywając byłą premier postacią kontrowersyjną.

"Times" o wątpliwościach wobec politycznej przyszłości Julii Tymoszenko
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Maxim Shemetov


"Tymoszenko nie mogłaby marzyć o bardziej spektakularnym powrocie do ukraińskiej polityki niż ten, który zgotowano jej na kijowskim Majdanie, gdzie po zwolnieniu z więzienia wystąpiła, siedząc na wózku inwalidzkim. Nie ma jednak gwarancji, że stanie na czele swojej partii, a tym bardziej kraju" - pisze "Times" w komentarzu redakcyjnym.

Dziennik przyznaje, że teraz, gdy Ukraina znajduje się w punkcie zwrotnym, Tymoszenko jest "postacią jednoczącą, której opozycja nie miała, stawiając czoła Berkutowi". Zarazem jednak "jest byłym oligarchą, a jako premier polaryzowała opinię tak głęboko, że wszystkie osiągnięcia pomarańczowej rewolucji zostały zaprzepaszczone za jej kadencji" - przypomina "Times".

Tłumaczy, że Tymoszenko była "inspirującą postacią" podczas ostatnich protestów na Ukrainie nie z powodu "jej wątpliwego politycznego dorobku", ale z powodu sposobu, w jaki postąpił z nią odsunięty od władzy prezydent Wiktor Janukowycz. Zarzuty, będące podstawą skazania jej w 2011 roku na 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów handlowych z Rosją, były "jawnie polityczne". Niemniej wcześniejsze zarzuty dotyczące malwersacji podatkowych były o wiele bardziej przekonujące - zauważa brytyjski dziennik.

"Times" przypomina, że Tymoszenko wzbogaciła się na handlu gazem po rozpadzie ZSRR, gdy "ceną osiągnięcia sukcesu były twarde łokcie i gotowość do wykorzystania układów korupcyjnych". Jeszcze przed pomarańczową rewolucją oskarżano ją, że w zamian za kontrolę nad większością rosyjskiego gazu dostarczanego Ukrainie dawała łapówki Pawłowi Łazarence, premierowi w latach 1995-96, skazanemu w 2006 roku w USA za pranie pieniędzy.

Po pomarańczowej rezolucji Tymoszenko popadła w konflikt z ówczesnym prezydentem Wiktorem Juszczenką, a jej niezdolność do konstruktywnej współpracy z nim utorowała drogę Janukowyczowi - zauważa "Times".

Zastanawiając się, czy pobyt w kolonii karnej przemienił Tymoszenko "w wiarygodnego lidera demokratycznego", dziennik podsumowuje: "Wygląda na to, że ona sama tak myśli i będzie kandydowała w majowych wyborach prezydenckich. Ci, którzy ryzykowali życiem, by dać jej tę szansę, mają wątpliwości".

"Times" wskazuje zarazem, że partia Tymoszenko, Batkiwszczyna, jest liczącą się siłą polityczną.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)