"The Times" znalazł winnego konfliktu z Polską. Mocne słowa
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker pod ostrzałem. W ocenie brytyjskiego dziennika "The Times" to właśnie on ponosi odpowiedzialność za wzrost napięć między UE a państwami Europy Środkowo-Wschodniej. "Co prawda nie są to błędy samego Junckera, ale wykazał on wyjątkowy talent do pogarszania sytuacji i przekształcania ich w prawdziwe kryzysy" - czytamy.
13.09.2018 14:48
Punktem wyjściowym do rozważań było środowe, doroczne wystąpienie Junckera przed Parlamentem Europejskim w Strasburgu o stanie Unii. "Times" ocenia je krytycznie. Podkreśla, że wbrew "przechwałkom" szefa KE o tworzeniu nowych miejsc pracy i stabilizacji na kontynencie, wspólnota jest głęboko podzielona w kwestiach migracyjnych, a w wielu krajach poparcie wśród wyborców zyskują populistyczne partie polityczne, które wykorzystują frustrację wywołaną działaniami Brukseli.
"To co prawda nie są błędy samego Junckera, ale wykazał on wyjątkowy talent do pogarszania sytuacji i przekształcania ich w prawdziwe kryzysy" - czytamy.
"Times" zwraca uwagę na podjętą w środę decyzję o wszczęciu procedury naruszenia praworządności wobec Węgier. Opowiedziało się za nią 448 eurodeputowanych, przeciw było 197, a 48 wstrzymało się od głosu. W ocenie dziennika, pokazuje ona "jak toksyczny stał się ton dyskusji wewnątrz UE".
Przypomnijmy, rezolucja PE to pierwszy ruch w kierunku wprowadzenia sankcji wobec danego kraju i ograniczenia jego prawa jako członka Rady Europejskiej. Decyzję w tej sprawie musi być jednak jednomyślna wśród wszystkich przywódców krajów członkowskich.
"Times" zaznacza, że sedno sporu dotyczy odmowy Węgier - wraz z innymi środkowoeuropejskimi krajami, w tym Polską - przyjęcia obowiązkowych, ustalonych przez Brukselę kwot określonej liczby imigrantów.
"Bruksela i Berlin przedstawiły to jako nikczemną zdradę europejskiej solidarności. Co jednak ważniejsze, podkreśliło to kompletne załamanie się unijnej polityki w obliczu masowej, niefiltrowanej imigracji (spoza Unii Europejskiej). Ten podział między wschodem a zachodem UE jest widziany w Budapeszcie i Warszawie jako konflikt między samozwańczymi decydentami w Paryżu i Brukseli a mniejszymi krajami, które miałyby akceptować narzucane im zasady. Juncker powinien był zbudować most między tymi dwoma stanowiskami, tymczasem go spalił" - oceniono.
W listopadzie 2017 r. PE przyjął rezolucję ws. Polski, w której wzywał do uruchomienia art. 7. Ostatecznie, niezależnie od PE, decyzję w tej sprawie podjęła KE, która w grudniu, po raz pierwszy w historii, rozpoczęła taką procedurę wobec naszego kraju.
Źródło: interia.pl, WP
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl