Świat"The Sun": do pracy z fałszywym polskim paszportem

"The Sun": do pracy z fałszywym polskim paszportem

Bulwarowy angielski dziennik "The Sun", który
od kilku miesięcy prowadzi akcję przeciwko napływowi do Wielkiej
Brytanii imigrantów zarobkowych z nowych krajów Unii Europejskiej,
pisze w sobotę, że nielegalni imigranci dotrą na Wyspy Brytyjskie
z fałszywymi paszportami m.in. polskimi.

03.04.2004 | aktual.: 03.04.2004 15:29

Reporter gazety Oliver Harvey opisuje w jaki sposób na bazarze Różyckiego w Warszawie kupił przygotowane specjalnie dla niego fałszywy polski paszport i dowód osobisty. Oba dokumenty kosztowały go 1130 funtów (około 2134 USD).

"Za cztery tygodnie Polska wstąpi do UE i Polacy będą mieli prawo zamieszkania i pracy w Wielkiej Brytanii. Ale ile osób legitymujących się polskimi paszportami wjedzie tu nielegalnie?" - pyta gazeta.

Pytanie jest retoryczne i "The Sun" nie oczekuje, że odpowiedź zna brytyjski urząd migracyjny, który jest oskarżany przez gazetę, iż nie panuje nad sytuacją.

"W ubiegłym roku polskie władze zatrzymały 50 tys. nielegalnych imigrantów, w tym niektórych z odległych krajów, jak Chiny, Afganistan i Somalia" - zauważa gazeta sugerując, że skala nielegalnej migracji w Polsce jest duża, i że dzięki łatwości nabycia podrobionych paszportów, tacy imigranci mogą zechcieć wjechać do W. Brytanii jako Polacy.

Z tej samej możliwości może skorzystać zorganizowany świat przestępczy - twierdzi dziennik, wskazując na głośny w W. Brytanii przypadek skazanego na dożywocie za gwałt na nieletniej 48- letniego polskiego kryminalisty, Andrzeja Kunowskiego. W Polsce miał on na koncie 70 występków seksualnych, ale zbiegł z więzienia w czasie pobytu w szpitalu i wjechał do W. Brytanii w 1995 roku na fałszywym paszporcie.

Skonsultowany przez gazetę ekspert uznał, że paszport kupiony na bazarze Różyckiego trudno odróżnić od autentycznego dokumentu, i że zostałby zaakceptowany przy pobieżnej kontroli, zwłaszcza jeśli byłyby w nim prawdziwe wizy i stemple przekroczenia granic.

"The Sun" nazywa bazar Różyckiego "wężowiskiem przestępczości w centrum polskiej stolicy". Reporter gazety poszedł tam z tłumaczem. Po spisaniu rysopisu i pobraniu zaliczki musiał poczekać tylko dwa dni, aby móc odebrać dowód osobisty. Wówczas zaproponowano mu sprzedaż polskiego lub austriackiego paszportu na nazwisko Andrzeja Milera. Odbiór dokumentów sfotografował z ukrycia fotoreporter "The Sun".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)