Polska"Testament życia" - prawica przeciw, lewica za

"Testament życia" - prawica przeciw, lewica za

Możność rezygnacji z bezskutecznego
podtrzymywania życia zakłada "Testament życia" przedstawiony przez
komisję bioetyczną przy kancelarii premiera. Lewica jest za,
konserwatyści mają zastrzeżenia, lekarz, filozof i psycholog
popierają pomysł.

30.11.2008 | aktual.: 30.11.2008 18:45

W razie braku szans na leczenie pacjent mógłby w "testamencie życia" albo przez specjalnego pełnomocnika, wyrazić wolę, by nie podtrzymywać go na siłę przy życiu - przedstawił propozycję szef zespołu ds. bioetyki Jarosław Gowin z PO.

Zastrzegł, że chodzi o prawo do godnej śmierci, a nie o eutanazję i "legalizację prawa do samobójstwa" i że tak długo, jak jest szansa na uratowanie życia, lekarze zobowiązani są do tego, żeby to robić. Jaką formę miałby mieć "testament życia", jeszcze nie rozstrzygnięto. Gowin zaznaczył, że pomysł zyskał jednomyślną akceptację zespołu, w którym są reprezentowani także lekarze i duchowni.

Spośród polityków tylko Lewica jest przychylnie nastawiona do pomysłu. PiS jest zdania, że ociera się on o eutanazję. Pomysłu nie popierają PSL ani PO.

Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział, że nad koncepcją trzeba dyskutować. "Osobiście jestem zwolennikiem ratowania ludzkiego życia do każdego momentu, w którym są szanse" - zastrzegł. - Powinniśmy uniknąć debaty, która przetoczyła się przez wiele krajów Unii Europejskiej i rozwiązania, które przyjęto, często są naprawdę skrajne i bardzo niedobre - dodał.

- W naszej kulturze i związku z tym, że jesteśmy katolikami, coś takiego nie mieści się w normach moralnych - powiedziała Elżbieta Łukacijewska z PO, członkini sejmowej komisji zdrowia.

Przewodniczący tej komisji Bolesław Piecha (PiS) za najbardziej kontrowersyjną uważa propozycję ustanowienia pełnomocnika, który miałby podejmować decyzję o czyimś życiu. - Jeśli pojawia się pełnomocnik, to to się może ocierać o eutanazję. Boję się tego pomysłu - powiedział Piecha. Zarazem nie wykluczył pracy nad rozwiązaniem.

Propozycji przeciwny jest też zasiadający w komisji zdrowia Aleksander Sopiński z PSL. Jego zdaniem lekarze, którzy mieliby wykonywać "testament życia", mieliby problem. - Lekarze są powołani, żeby ratować życie - powiedział poseł, który sam jest lekarzem.

Inicjatywę popiera Joanna Senyszyn z Lewicy, ponieważ - wyjaśniła - człowiek mając prawo do życia powinien mieć również prawo do śmierci.

Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł popiera, by pacjent miał prawo do świadomej zgody na zaprzestanie jego leczenia nie tylko wtedy, gdy jest świadomy i przytomny, ale żeby z wyprzedzeniem mógł wyrażać swą wolę. Zastrzegł, że "testamentu" nie wolno wiązać ze zgodą na eutanazję i nie może on być "zleceniem na zabicie pacjenta".

Radziwiłł zastrzegł, że "testament życia" powinien dotyczyć wyłącznie sytuacji skrajnych, kiedy pacjent jest utrzymywany przy życiu kosztem znacznego pogorszenia jakości tego życia. Podkreślił szef NIL, kwestia wprowadzenia "testamentu życia" do polskiego prawa jest niesłychanie delikatna i wymaga bardzo precyzyjnych regulacji prawnych, by lekarze mieli pewność, że "testament życia" jest rzeczywiście wolą pacjenta, wyrażoną w sposób niewymuszony i świadomy. Według Radziwiłła konieczny byłby także zapis, zgodnie z którym pacjent mógłby w każdej chwili zmienić decyzję i odwołać "testament".

Propozycję przychylnie przyjął etyk z wydziału filozofii Uniwersytetu Warszawskiego dr Paweł Łuków. Zwrócił uwagę, że "testament" pozwoliłby pacjentowi zawczasu decydować, co się z nami dzieje, kiedy z powodów medycznych nie będzie już w stanie samodzielnie podjąć takie decyzji. Dodał, że obecnie taka decyzja spoczywa na lekarzach. Podkreślił, że takie rozwiązanie to także gwarancja możliwości korzystania ze swobód obywatelskich.

Ludzie powinni mieć możliwość decydowania o swoim życiu - tak propozycję skomentował psycholog Wojciech Eichelberger. Zaznaczył, że sporządzenie takiego "testamentu" uwalniałoby w pewnym stopniu lekarzy od decyzji, które powinny należeć do najbliższych pacjentów, a najbliższych - od wyrzutów sumienia i ogromnych problemów z podjęciem tej decyzji za tych, którzy są w takim stanie, że tej decyzji nie mogą podjąć sami.

Premier Donald Tusk proszony o komentarz powiedział, że nic nie wie o "testamencie" i nie zna wypowiedzi Gowina.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)