"Terroryści nie są szaleńcami" - badacz terroryzmu dla WP
W latach 70. XIX wieku uważano, że terroryzm może być skutkiem awitaminozy, w XX wieku naukowcy badali związek kształtu czaszki ze skłonnościami do zachowań terrorystycznych, podejrzewano również, że terroryści mają mniej neuronów w mózgu albo cierpią na trwałe zaburzenia funkcji ucha środkowego – powiedział Wirtualnej Polsce dr Bartosz Bolechów, badacz terroryzmu z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Czy nauka pokusiła się, by terroryzm potraktować jak chorobę, a terrorystów jak przypadki kliniczne?
Bartosz Bolechów: Terroryzm nie jest chorobą. Terroryzm jest narzędziem, które wykorzystują rozmaici ludzie do rozmaitych celów. Oczywiście do terroryzmu mogą się uciekać również psychopaci czy ludzie chorzy psychicznie w sensie klinicznym. Badania wykazały jednak, że wśród terrorystów nie występuje większy odsetek psychopatów niż wśród ogółu społeczeństw.
Ale medyczne teorie na temat przyczyn występowania terroryzmu mają już ponad 100 lat...
Bartosz Bolechów: W latach 70. XIX wieku uważano, że terroryzm może być skutkiem awitaminozy, w XX wieku naukowcy badali związek kształtu czaszki ze skłonnościami do zachowań terrorystycznych, podejrzewano również, że terroryści mają mniej neuronów w mózgu albo cierpią na trwałe zaburzenia funkcji ucha środkowego.
Skąd te nieco śmiesznie brzmiące dziś pomysły?
Bartosz Bolechów:Naukowcy lubią redukować rzeczywistość do konkretnego czynnika, uprościć ją jak najbardziej po to, by skonstruować pewien model. To charakterystyczne, że nauka poszukiwała jakiejś głównej przyczyny występowania terroryzmu. Także dlatego, że terroryzm w odczuciu ogólnym jest uważany za zjawisko bardzo anormalne, tak bardzo wykracza poza reguły gry społecznej. Stąd poszukiwania odstępstw, w sensie socjologicznym, psychologicznym, a nawet biologicznym i biochemicznym, bo i takie teorie były brane pod uwagę. Niestety, w tej chwili są one zupełnie bezużyteczne.
Czy da się nakreślić psychologiczny profil współczesnego terrorysty?
Bartosz Bolechów:Nie można wyodrębnić jakiegoś ogólnego rysu psychologicznego terrorysty. Badania naukowe pokazały za to, że możliwe jest wyodrębnienie rysu terrorysty, który działa w danym miejscu, czasie i konkretnym typie organizacji. Zupełnie inny profil psychologiczny będą mieli członkowie grup separatystycznych, inny terroryści z ugrupowań skrajnie lewicowych, inny w skrajnej prawicy, a zupełnie inny w grupach o charakterze religijnym. Także rys psychologiczny członków dużych organizacji religijnych będzie odbiegał od profilu członków małych ugrupowań fundamentalistycznych. Pewne generalne cechy można wyodrębniać dopiero w ramach tych nisz. Ale ludzie ci nie są szaleńcami w potocznym tego słowa znaczeniu.
Skoro naukowe teorie upadają, czy to znaczy, że nauka ponosi klęski w walce z terroryzmem?
Bartosz Bolechów:Z jednej strony upadają, z drugiej strony przybliżają nas do prawdy. To, że próby ujęcia terroryzmu w prosty model się nie powiodły, nie znaczy że nauka sobie nie radzi. Gdyby błędne teorie nadal funkcjonowały, to byłby dowód na porażkę nauki. Mamy tu dwa problemy: pierwszy, że terroryzm jest niesłychanie złożony, a drugi, że jest bardzo dynamiczny, stale ewoluuje, odbija rzeczywistość społeczną i polityczną, rozwój technologii, dominujące mody intelektualne.
Terroryzm jest dynamiczny, a nauka konserwatywna. To może dlatego badacze pozostają stale krok za terrorystami?
Bartosz Bolechów:Naukowcy powinni być konserwatywni co do narzędzi metodologicznych i ten konserwatyzm nie polega na konserwowaniu pewnej wizji świata. Naukowcy badają to, co nastąpiło i pod tym względem rzeczywiście pozostają w tyle. Ale to jest nasze zadanie – obserwować rzeczywistość i ją wyjaśniać.
Z dr. Bartoszem Bolechowem rozmawiał Mariusz Nowik, Wirtualna Polska.