"Terroryści na drodze do broni masowego rażenia"
Terrorystyczne zamachy w USA z 11 września
2001 roku pokazały nieprzydatność strategii bezpieczeństwa,
wypracowanych w okresie zimnej wojny. Społeczność międzynarodowa
na razie nie radzi sobie z rozproszonymi grupami, które mają jeden
cel - cywilizację zachodnią - ocenia strateg, b. wiceminister
obrony, generał prof. Stanisław Koziej.
11 września 2001 r. terroryści Al-Kaidy porwali w USA cztery samoloty i staranowali budynki WTC w Nowym Jorku i gmach Pentagonu w Waszyngtonie. W wyniku ataku zginęło blisko trzy tysiące osób.
W ciągu tych pięciu lat powstała nowa siła, w wyniku tego, co Huntington nazwał zderzeniem, a ja bym określił jako ścieranie się cywilizacji. Tak jak komunizm był efektem idei walki klas, a faszyzm zderzeniem nacjonalizmów, tak dzisiaj ta nowa ideologia jest wymierzona przeciw całej cywilizacji zachodniej - powiedział Koziej.
Podmiotem tej niebezpiecznej ideologii są autonomiczne, niezależne organizacje stosujące terroryzm. Charakterystyczne jest, że te osobne grupy i organizacje, które nawet nie mają wspólnej strategii, dążą do wspólnego celu. Tu tkwi także niebezpieczeństwo - ta globalna sieć jest zupełnie innym podmiotem niż tradycyjne struktury - państwa i sojusze, przez co trudno ją zwalczać tradycyjnymi metodami - dodał.
Jakościowo nowym zjawiskiem są samobójcze ataki na masową skalę, niektórzy nazywają zamachowców-samobójców precyzyjną bronią terrorystów - dodał.
Prof. Koziej jest zdania, że te ugrupowania mogą w każdej chwili użyć "brudnej broni" - konwencjonalnych ładunków wybuchowych obudowanych materiałem radioaktywnym, a prędzej czy później wejdą w posiadanie broni masowego rażenia. To pesymistyczny wniosek z rozwoju tej globalnej sieci i z pewnej nieporadności społeczności międzynarodowej w jej zwalczaniu. Struktury bezpieczeństwa wypracowane w okresie zimnej wojny są nieprzydatne.
Trudność w wypracowaniu wspólnej polityki zwalczania tego zagrożenia Koziej dostrzega też w sporach mocarstw na tle "krótkodystansowych interesów".