Teraz zapłać za dobre serce
Rozmowa z Waldemarem Gronowskim, byłym legnickim właścicielem piekarni, który wpadł w kłopoty, bo oddawał chleb stołówce charytatywnej.
22.01.2008 | aktual.: 22.01.2008 08:53
• Według inspektorów skarbowych, nie ma dowodów na Pana dobroczynność. A kilka dni temu Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu nakazał Panu w związku z tym zapłacić 231 tys. zł podatku. Czy spodziewał się Pan takiego werdyktu?
– Nie jestem prawnikiem. Myślałem, że podczas procesu będę mógł przedstawić swoje argumenty. Niestety, sąd rozpatrywał tylko kwestię, czy urzędnicy skarbowi działali zgodnie z prawem. Nie zostałem dopuszczony do głosu. Żałuję, że sąd nie wziął pod uwagę aspektów społecznych tej sprawy.
• Nie zgadza się Pan z tym wyrokiem?
– Oczywiście. Odwołam się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie wiem jak tam moja sprawa zostanie rozpatrzona, ale muszę przejść ten tryb postępowania. Będę walczył. Może nawet złożę skargę do Trybunału w Strasburgu.
• Jak się Pan czuje?
– Najpierw czułem wściekłość, ale to przeszło. Uświadomiłem sobie, że to nie ja powinienem się wstydzić, tylko urzędnicy, którzy doprowadzili do skazania mnie. Nadal twierdzę, że nie może być takiej sytuacji, by chleb wyrzucić na śmietnik zamiast podarować go potrzebującym. Ale dzisiaj przepisy są takie a nie inne. Zastanawiam się, ile zdrowia przez te cztery lata straciłem. Na pewno dużo.
• Czy Pana sprawa spowodowała, że inni piekarze boją się oddawać chleb?
– Na pewno w jakiś sposób wpłynęła. Z tego co wiem, boją się fiskusa i nie tak chętnie oddają pieczywo potrzebującym.
• A gdyby miał Pan piekarnię, to nadal postępowałby Pan tak samo?
– Zakład musiałem zamknąć, bo właściciele sklepów nie chcieli kupować mojego chleba. Bali się kontroli urzędników skarbowych. Moje życie runęło w gruzy. Na pewno nie będę już piekarzem. Ale na pewno nigdy bym nie wyrzucił chleba na śmietnik.
• Co Pan teraz robi?
– Po zlikwidowaniu interesu byłem bezrobotnym, na utrzymaniu żony. Szukałem dosyć długo pracy. W końcu wróciłem do swojego pierwszego zawodu. Pracuję jako inspektor techniczny na budowie.
• A jak przyjdzie Panu zapłacić fiskusowi tyle pieniędzy?
– Nigdy tyle nie zarobię. Nawet nie chcę mi się o tym myśleć.
Piekarz kontra skarbówka
Waldemar Gronowski ma 55 lat. Przez kilkanaście lat był właścicielem piekarni przy ul. Jaworzyńskiej. Przed czterema laty otrzymał tytuł Sponsora Roku. Źle to jednak odbiło na jego interesach, bo zainteresowała się nim Izba Skarbowa we Wrocławiu. Inspektorzy uznali, że nie ma dowodów na to, że pieczywo ze zwrotów przekazywał Międzyparafialnej Stołówce Charytatywnej, prowadzonej przez ks. Jana Gacka. Kazali mu zapłacić 45 tys. zł podatku VAT i 200 tys. zł podatku dochodowego. Nagłośniliśmy tę sprawę. Pomoc Gronowskiemu obiecali politycy, ale nic nie wskórali.
Zygmunt Mułek