WAŻNE
TERAZ

Kto za Banasia? Koalicjanci szykują kandydatów na szefa NIK

Ten jeden argument może pomóc wygrać Trzaskowskiemu. To obietnica końca wojny polsko-polskiej [OPINIA]

Choć w niedzielę nie wybierzemy jeszcze zapewne prezydenta Polski, to de facto skończą się prezydenckie wybory. Pozostanie nerwowy, ostry plebiscyt prezydencki. Ale jest coś, co może zaważyć o wyniku wyborów - pisze dla Wirtualnej Polski Sławomir Sowiński z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW.

Debata prezydencka w TVP
12.05.2025 Warszawa Debata prezydencka w TVP Fot. Marysia Zawada/REPORTER
N/z: Rafal Trzaskowski, Karol Nawrocki
Marysia Zawada/REPORTERTen jeden argument może pomóc wygrać Trzaskowskiemu. Koniec wojny polsko-polskiej [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Marysia Zawada/REPORTER
Sławomir Sowiński

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Czego ciekawego dowiedzieliśmy się i dowiemy z pierwszej tury?

Kończy się - w wielu miejscach Polski w deszczu i przejmującym chłodzie - długi, bo aż czteromiesięczny maraton pierwszej tury wyborów prezydenckich. Ten długodystansowy bieg zdążył nas już solidnie zmęczyć. Może poza Adrianem Zandbergiem zmęczeni wydają się wszyscy rozpoznawalni kandydaci, a znużone są chyba także ich sztaby, suflujące ciągle te same slogany i rymy. Wyborczym rytuałem mamy wreszcie prawo być zmęczeni także i my - wyborcy.

A jednak, pomimo to nie sposób nie dostrzec wielu ciekawych i ważnych rzeczy o polskiej polityce, jakich dowiedzieliśmy się w ciągu tych czterech miesięcy.

Komunikat pierwszy jest chyba taki, że wyraźnie słabnie na naszych oczach potencjał polityczny polaryzacji PiS-PO. W czterech elekcjach prezydenckich z lat 2005-2020 wygrywający w pierwszych turach kandydaci obu tych partii wyraźnie dominowali pozostałych rywali, zdobywając w sumie, od 68 proc. do 79 proc. głosów. W tym roku, w o wiele większym stopniu uwagę wyborców przyciągnęła dalsza stawka wyborczego peletonu i wiele wskazuje na to, że zsumowany głos na polaryzację PiS-PO, w najbliższą niedzielę, oscylować może na granicy 60 proc. lub niżej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Atak zimy na południu Polski. Nagrania z Zakopanego

Rozwijając ten wątek, po drugie, powiedzieć możemy, że wyborca konserwatywny zobaczył w ciągu tych czterech miesięcy, iż PiS-owi wyrosła wreszcie solidna prawicowa konkurencja w postaci, z sukcesem skręcającej ku centrum, Konfederacji. Wyborca zaś lewicowy był świadkiem bardzo ciekawej konkurencji o przyszłość polskiej lewicy. Pojedynku między projektem lewicy europejskiej, wielkomiejskiej i progresywnej, którą uosabiała Magdalena Biejat, z nawiązującą do najlepszych tradycji polskiego socjalizmu propozycją lewicy ekonomicznej i socjalnej, którą dość widowiskowo wniósł do tej kampanii Adrian Zandberg.

Fenomenem tej kampanii, którego zapewne nie zapomnimy, było też wkroczenie z przytupem na wielką polityczną scenę, znanej dotąd głównie z historii czy literatury, figury politycznego stańczyka. Biorąc na siebie tę rolę, Krzysztof Stanowski z dużą zręcznością odsłaniał nie tylko kuluary, ale także zbędną nadmierną pompatyczność i sztuczność wielkiego spektaklu, jakim jest, bo być musi, demokratyczny wyścig wyborczy.

Odnotujmy wreszcie, że zwłaszcza kampanie Sławomira Mentzena i Adriana Zandberga toczone z dużą zręcznością z daleka od wielkich tradycyjnych mediów, głównie w Internecie i na setkach wieców, stawiają pytanie, czy i pod tym względem nie jesteśmy świadkami jakiejś istotnej zmiany w polskiej polityce. Także z tego punktu widzenia warto zwrócić uwagę na niedzielne wyniki obu tych polityków.

Dwa tygodnie ostrej licytacji na trzech poziomach

W chwili ogłoszenia w niedzielny wieczór pierwszych exit polls ten ciekawy krajobraz, jaki wyłania się z pierwszej tury prezydenckich wyborów, siłą rzeczy zejdzie nieco na plan drugi, a na dwa długie tygodnie przesłoni go, zapewne nerwowa, twarda, a momentami może nawet brutalna licytacja, dwóch słabnących hegemonów naszej sceny politycznej. I choć żadną miarą nie zmierzymy już dziś, jaki będzie owej licytacji i polaryzacji rezultat, to z dużym prawdopodobieństwem można wskazać trzy co najmniej poziomy, na których się ona rozstrzygnie.

Pierwszy jej istotny wymiar to swego rodzaju jazda obowiązkowa tego etapu naszych kampanii prezydenckich, czyli obliczona na demobilizację elektoratu rywala, kampania negatywna. Jej przedsmak mamy już teraz. Zaplecze PO (nie bez wsparcia samego sztabu Karola Nawrockiego) z dużą zręcznością kreuje telenowelę na temat wiarygodności ich głównego rywala, z pewną gdańską kawalerką w tle. A zaplecze PiS podbija choćby wątpliwości ws. dziwnych kampanii z zagranicy sympatyzujących dość wyraźnie z ich głównym rywalem.

Ten, kto wykaże się wobec nich zręcznością, sztuką uniku lub sparowania uderzenia, może liczyć na to, że mniej jego potencjalnych, choć na razie wahających się wyborców zostanie 1 czerwca w domu. A o to w znacznej mierze będzie toczyć się ta gra.

Drugi poziom tej licytacji, która nas czeka, sprowadzić można do dramatycznego dylematu: znów pełna władza w rękach jednych i swego rodzaju polityczny układ zamknięty jak po roku 2015, czy pogłębiający się systemowy paraliż państwa pogrążonego na kolejne miesiące i lata w nierozwiązywalnym sporze między premierem z PO i prezydentem z PiS.

Politycy PiS będą rzecz jasna w tym zakładzie stronnikami wolności, przekonując, że choć nie są oni być może politycznymi aniołami, to zwycięstwo ich kandydata jest warunkiem zachowania w Polsce demokracji i równowagi politycznej. Z kolei politycy PO, także nie przekonując do swej doskonałości, akcentować będą zapewne, że sukces Rafała Trzaskowskiego to szansa na chwilę spokoju i oddechu od polsko-polskiej politycznej wojenki, którą ćwiczymy od lat. I kto wie, czy w kontekście zmęczenia tą wojenką znacznej części Polaków, nie będzie to najważniejszy atut kandydata PO.

Wreszcie poziom trzeci owego prezydenckiego plebiscytu, który zapewne nas czeka, to będzie walka o próbę przekonania wyborców Sławomira Mentzena, Szymona Hołowni, Adriana Zandberga czy Magdaleny Biejat, że przyszła prezydentura zmierzać będzie choć trochę w kierunku niezależności i przekraczania ram duopolu politycznego PiS-PO oraz hegemonii Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska.

To chyba najważniejszy, ale też najtrudniejszy etap tej gry. Kandydatowi Platformy trudno będzie bowiem, w ciągu dwóch tygodni, namalować obraz swego politycznego buntu, czy choćby usamodzielnienia wobec premiera Tuska. Jeszcze jednak trudniej będzie w tym względzie kandydatowi PiS, za którym ciągnąć się będzie także w drugiej turze osobliwa autodeklaracja o byciu decyzją prezesa Kaczyńskiego.

Czego dowiemy się w najbliższą niedzielę?

O tym, kto w owej forsownej rywalizacji poradzi sobie lepiej, przekonamy się zapewne dopiero 1 czerwca, a może i dzień później. Już jednak najbliższa niedziela powinna nieco odsłonić szanse na ewentualne w niej zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego bądź Karola Nawrockiego.

Po pierwsze bowiem warto przypomnieć, że na cztery prezydenckie elekcje epoki PiS-PO po roku 2005, tylko raz (śp. Lechowi Kaczyńskiemu w roku 2005) udała się sztuka zwycięstwa wyborów prezydenckich, pomimo zajęcia w pierwszej ich turze miejsca drugiego. Oznacza to, że wyraźne zwycięstwo pierwszej tury wyborów w najbliższą niedzielę, na przykład z przewagą 4-5 punktów procentowych, to bardzo solidna, przede wszystkim psychologiczna premia na turę drugą.

Przy wyjątkowo dużym w tej kampanii znaczeniu kandydatów z dalszej części peletonu, kluczowo ważne dla drugiej tury będzie także to, jak w niedzielny wieczór rozłożą się głosy między nimi. Dobry wynik Szymona Hołowni czy Magdaleny Biejat wzmacniać będzie szanse Rafała Trzaskowskiego. Z kolei wyraźny sukces Adriana Zandberga przybliżać może scenariusz, w którym pierwszy raz od roku 1990 w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce oddanych zostanie mniej głosów ważnych niż w pierwszej.

Po trzecie wreszcie w niedzielny wyborczy wieczór 18 maja 2025 wszystkie oczy skierowane będą zapewne na sztab Konfederacji. I to niezależnie od wyniku, jaki uzyska Sławomir Mentzen. Ważne będzie nie tylko to, co swym wyborcom zarekomendują jej liderzy, ale czy jasno i jednoznacznie uczynią to razem.

Sławomir Sowiński dla Wirtualnej Polski

Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, specjalizuje się w badaniach nad polityką i religią oraz współczesnymi procesami politycznymi. Autor książki "Boskie, cesarskie, publiczne. Debata o legitymizacji Kościoła katolickiego w Polsce w sferze publicznej w latach 1989-2010".

Wybrane dla Ciebie

Trump uderza w Brazylię cłami. Lula: odpowiemy tym samym
Trump uderza w Brazylię cłami. Lula: odpowiemy tym samym
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Trasa S8 zostanie zalana? Trzaskowski zdecydował ws. zamknięcia
Trasa S8 zostanie zalana? Trzaskowski zdecydował ws. zamknięcia
Prokuratura kończy liczyć głosy z wyborów. Powstanie raport
Prokuratura kończy liczyć głosy z wyborów. Powstanie raport
Bunt w Polsce 2050? Bodnar ujawnia nastroje
Bunt w Polsce 2050? Bodnar ujawnia nastroje
12-latek ze złamanym kręgosłupem. Miał wypadek na miejskim placu zabaw
12-latek ze złamanym kręgosłupem. Miał wypadek na miejskim placu zabaw
Portugalia. Legalizowali migrantów. Zarobili co najmniej 2 mln euro
Portugalia. Legalizowali migrantów. Zarobili co najmniej 2 mln euro
USA. Poszła do kosmetyczki. Dzieci zostawiła w rozgrzanym aucie
USA. Poszła do kosmetyczki. Dzieci zostawiła w rozgrzanym aucie
Trump: Wygłoszę ważne oświadczenie ws. Rosji. Nowe porozumienie o broni dla Ukrainy
Trump: Wygłoszę ważne oświadczenie ws. Rosji. Nowe porozumienie o broni dla Ukrainy
Holenderski sąd skazał Rosjanina. Przekazywał Rosji tajną technologię
Holenderski sąd skazał Rosjanina. Przekazywał Rosji tajną technologię
Trump o zamachu sprzed roku. "Secret Service miało zły dzień”
Trump o zamachu sprzed roku. "Secret Service miało zły dzień”
Powrót polskiego astronauty na Ziemię. Jest komunikat POLSA
Powrót polskiego astronauty na Ziemię. Jest komunikat POLSA