Telewizyjne polowanie na dzieci
Śmiejące się żelki i pożywne batoniki
każdego dnia wabią najmłodszych tuż przed dobranocką. Reklam
adresowanych do dzieci jest coraz więcej! - alarmują rodzice.
"Rzeczpospolita" sprawdziła to. W ostatnim roku liczba reklam
dziecięcych w telewizjach wzrosła o ponad jedną trzecią. Od kilku
tygodni bloki programowe dla najmłodszych w telewizji publicznej
są przerywane spotami. Trzeba zaostrzyć przepisy - twierdzą
specjaliści.
- Należy wprowadzać regulacje ograniczające nadawanie reklam kierowanych do najmłodszych oraz nakładać kary na tych, którzy ich nie respektują- mówi Maria Braun-Gałkowska, profesor psychologii, autorka wielu badań nad wpływem reklamy na dziecko.
Reklamy w dziecięcym bloku programowym to typowy przykład omijania prawa, pisze gazeta. Nie przerywa się reklamą filmu czy programu - co w telewizji publicznej jest zabronione - ale blok programowy, w którym są np. dwa krótkie filmy.
Ponadto w ostatnim czasie we wszystkich stacjach telewizyjnych gwałtownie wzrosła emisja reklam adresowanych do dzieci. - Przez dziewięć miesięcy tego roku ilość reklam telewizyjnych i billboardów sponsorskich adresowanych do dzieci w porównaniu z tym samym okresem w 2003 roku zwiększyła się o 36%. Czas emisji w sekundach wzrósł o 38% - mówi Edyta Łyszkowska z AGB Polska, firmy badającej rynek reklam telewizyjnych w Polsce. Dane te dotyczą firm najczęściej reklamujących w stacjach telewizyjnych zabawki, kosmetyki oraz żywność i napoje dla dzieci.
O tym, w jaki sposób reklama działa na dzieci, najlepiej wiedzą rodzice. Według CBOS prawie 90% respondentów twierdzi, że z powodu reklam dzieci często wymuszają na rodzicach zakup towarów, na które ich nie stać. Dwie trzecie jest przekonane, że dzieci, oglądając reklamy, nabierają mylnego wyobrażenia o świecie.
Dzieci oraz młodzież do 18. roku życia są liczącą się grupą konsumentów, w Polsce dziewięciomilionową, o coraz większej sile nabywczej. Z badań francuskich wynika, że młodzi konsumenci wywierają wpływ na prawie 50% decyzji dotyczących zakupów w gospodarstwach domowych (ubrania, żywność, artykuły szkolne, zabawki), a w odniesieniu do niektórych produktów (np. w dziedzinie informatyki, spędzania czasu wolnego, kupna samochodu)
mają wpływ jeszcze częściej - na 70-80%. (PAP)