Telewizja ujawniła tajne zeznania Kulczyka
Z zeznań biznesmena w łódzkiej prokuraturze, ujawnionych przez TVN 24, wynika, że Jan Kulczyk nie wiedział, iż w Wiedniu spotka się z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Dziennikarze cytowali protokół z zeznań Kulczyka w prokuraturze. Podali, że liczy on 30 stron.
02.12.2004 | aktual.: 02.12.2004 19:23
Kulczyk nie wiedział, że spotka się z Ałganowem
Odczytano zeznania dotyczące tego, czy Kulczyk wiedział, że spotka się z Ałganowem. "Czy pan Modecki wskazywał panu nazwisko, z kim miał się pan spotkać w Wiedniu? - Tak jak mówiłem, mówił jedynie, tak jak podałem to wcześniej, że będzie to wiceminister odpowiedzialny za energetykę w Rosji, bez wskazywania żadnych nazwisk" - cytował dziennikarz odpowiedź biznesmena.
"Ja chcę powiedzieć, że nie mam pamięci do nazwisk. Ponadto zdarza się, że dziennie spotykam się z dziesięcioma lub więcej osobami, co daje 3 tys. spotkań w ciągu roku i nie jestem w stanie zapamiętać tych nazwisk, nawet się nie staram tego zapamiętać. Często dostaję od asystenta kartkę z informacjami na temat osoby, z którą się spotkam, abym podczas rozmowy sprawiał wrażenie co do osoby rozmówcy" - przytaczał zdania Kulczyka dziennikarz.
Odczytał też pytanie prokuratora: "Gdyby świadek wiedział, że jego rozmówcą w Wiedniu będzie Władimir Ałganow, to czy do tego spotkania by doszło". Kulczyk odpowiedział: "Nie".
"Powstał u mnie wówczas dylemat"
Dziennikarz TVN odczytał zeznania dotyczące samego spotkania w Wiedniu: "Wracając do spotkania w restauracji, przypominam sobie, że przywitałem się z uczestnikami, usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać po rosyjsku. Zwróciłem się do Rosjanina 'Panie Ministrze'. Wtedy on przeprosił i powiedział, że nie jest ministrem, ale jest szefem doradców ministra. Następnie wymieniliśmy się wizytówkami. Wizytówki, jakie otrzymałem od mojego rozmówcy, przekazałem potem ministrowi Siemiątkowskiemu" - mówił Kulczyk w łódzkiej prokuraturze.
"Mój rozmówca przedstawił się też jako szef rady nadzorczej Inter RAO. Kiedy spojrzałem na wizytówkę, przekazaną mi przez niego, zwróciłem się do niego, że to nazwisko jest mi znane. On odpowiedział mi na to, że jego nazwisko kiedyś było w Polsce bardzo znane. Wtedy skojarzyłem, że jest to osoba, która odegrała istotną rolę w tak zwanej aferze Olina. Rozmówcą tym okazał się Władimir Ałganow" - wynika z ujawnionych zeznań.
"Powstał u mnie wówczas dylemat, czy wstać od stołu i wyjść, czy też zakończyć lunch i nie demonstrować kolejnych złych stosunków polsko-rosyjskich. Stwierdziłem, że skoro mam do czynienia z ważną osobą z ministerstwa energetyki rosyjskiego, to zdecydowałem się pozostać i dokończyć lunch" - zeznawał Kulczyk.
Kulczyk nie jest pewien, czy Ałganow mówił o Kaczmarku
Z zeznań Kulczyka wynika, że nie ma on pewności, czy Władimir Ałganow wymienił na zakończenie ich wiedeńskiego spotkania nazwisko Wiesława Kaczmarka. "Pod koniec spotkania oświadczyłem wszystkim, że po powrocie do Polski poinformuję o naszym spotkaniu premiera. Żegnając się - tu nie mam pewności, czy byli tu Kuna i Żagiel, bo oni mogli płacić rachunek, był natomiast Modecki - Ałganow zażartował żeby z tym interesem nie wyszło tak, jak z Rafinerią Gdańską, że minister podjął decyzję. Wymienił tu chyba nazwisko Wiesława Kaczmarka. Co do tego faktu nie jestem pewien, czy padło nazwisko pana Kaczmarka".
"W dalszym ciągu wypowiedzi Ałganowa wynikało, że Nafta Polska i jej zarząd - i tu także nie jestem pewien, czy padło nazwisko - załatwiali, jeździli, były jakieś koszty. Przy czym wydaje mi się, że ja zrozumiałem, że Ałganow powiedział, że była 'wziatka'. Mówiąc o poniesionych kosztach Ałganow mrugnął przy tym okiem, czy też dał do zrozumienia, że są to na pewno koszty nieudokumentowane" - cytowała zeznania Kulczyka TVN 24.
"Na to Modecki spytał, to ile mieliście tych kosztów? Przy czym Modecki opowiedział w tym momencie krążącą po Warszawie plotkę, wynikającą z wypowiedzi przedstawicieli Łukoila w Polsce, z których wynikało, że poniesione przez Łukoil koszty wynosiły 275 mln dolarów, przy czym oferta opiewała na kwotę 270 mln dolarów" - brzmiały zeznania Kulczyka.
"Ałganow uśmiechnął się i skomentował to w ten sposób, że na podstawie jego wypowiedzi można było wywnioskować, że potwierdza tę plotkę. Pragnę zauważyć, że wszystko to odbywało się w bardzo luźnej konwencji, a ja dziś ze względu na upływ czasu nie jestem w stanie przytoczyć dokładnie sformułowań, jakich używaliśmy rozmawiając na ten temat" - czytał zeznania Kulczyka dziennikarz.
"Precyzując, ja zrozumiałem, że Ałganow powiedział o 'wziatce', zaś jego wypowiedź o poniesionych kosztach, rozumiałem jako poniesione, a nie udokumentowane koszty. Ja uważam, że wypowiedzi o poniesionych kosztach nie wiązałbym z ministrem Kaczmarkiem. Nie mogę powiedzieć do kogo bym to odniósł. Zresztą nie było mowy o żadnej konkretnej osobie. Pan Ałganow przywoływał w tej wypowiedzi ministra skarbu i zarząd Nafty Polskiej" - brzmiały zeznania.
Kulczyk nie słyszał o "pierwszym"
W zeznaniach przed łódzką prokuraturą Jan Kulczyk mówi, że nigdy nie słyszał określenia "pierwszy" i nie powoływał się w rozmowach biznesowych na wpływy prezydenta lub premiera.
Na pytanie, czy słyszał w jakimkolwiek kontekście biznesowo-politycznym określenie 'pierwszy" i kogo mogło dotyczyć, Kulczyk odpowiedział: "Kojarzy mi się to z pierwszym majem. Funkcjonuje określenie prezydenta jako 'Prezio' lub 'Duży pałac', a premiera jako 'Kierownik zakładu' lub 'Mały pałac'. Nigdy nie słyszałem określenia 'pierwszy'".
"Na pytanie, czy kiedykolwiek w rozmowach biznesowych świadek powoływał się na wpływy prezydenta lub premiera, świadek odpowiada: nie nigdy" - cytowano protokół w TVN 24.
"Na pytanie czy świadek o spotkaniu w Wiedniu kiedykolwiek rozmawiał z prezydentem Kwaśniewskim, świadek odpowiada: prezydent miał do mnie pretensje, że spotykałem się z Ałganowem, ja odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie wiedziałem, iż spotykam się z Ałganowem, i na tym sprawę zakończyliśmy. Nie pamiętam kiedy ta rozmowa miała miejsce. Nikt inny poza nami w niej nie uczestniczył" - cytowano zeznania Kulczyka.
Kulczyk odpowiadał na pytanie prokuratora o relacje łączące go z prezydentem Kwaśniewskim i premierem Millerem. "Pana prezydenta znam od 1982 roku. Byłem w tym czasie prezesem polonijnej izby inwestorów zagranicznych, a pan prezydent był wówczas redaktorem naczelnym 'ITD', tak mi się wydaje. Pan Millera znam od dłuższego czasu. Kontakty z nim w czasie pełnienia przez niego funkcji premiera, miałem z uwagi na pełnione przeze mnie funkcje w organizacjach gospodarczych. Ani prezydent, ani premier w czasie pełnienia przez nich funkcji nie są osobami prywatnymi, w związku z tym trudno rozdzielić, czy kontakty z nimi mają charakter towarzyski, czy oficjalny. Z panem prezydentem łączy mnie długa znajomość. Gdy pan prezydent przestanie pełnić funkcję, z pewnością będziemy się nadal spotykać i utrzymywać kontakty".
Widacki: popełniono przestępstwo
Pełnomocnik Kulczyka prof. Jan Widacki powiedział, że popełniono przestępstwo ujawnienia informacji ze śledztwa. My nie otrzymaliśmy protokołu przesłuchania. Jest on jedynie w dyspozycji prokuratury i komisji śledczej, której został przekazany - poinformował Widacki. Nie wiem, kto popełnił to przestępstwo i ujawnił dokumenty dziennikarzom, którzy - jak dodał -_ popełniają przestępstwo mając świadomość ujawnienia tajemnicy śledztwa_.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Małgorzata Glapska-Dudkiewicz zapewniła, że PA nie ujawniła żadnych informacji z przesłuchania Jana Kulczyka w Łodzi.