Ludzie TV Republiki robią zamieszanie w TVP. Na miejscu policja
Przedstawiciele Telewizji Republika próbują dostać się na spotkanie ws. debaty Trzaskowski-Nawrocki. Jednak na przejściu stanął im ochroniarz, który poinformował, że musi sprawdzić informacje w systemie i ewentualnie dać im przepustki. - Proszę przekazać swoim przełożonym, że odbywa się spotkanie ws. debaty prezydenckiej i że nie można zostawiać kilku milionów widzów przed drzwiami - mówił Michał Rachoń. Na miejscu pojawiła się policja.
W siedzibie TVP odbywa się spotkanie ws. organizacji debaty pomiędzy Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. Na miejscu mieli się spotkać przedstawiciele stacji TVP, TVN i Polsat. Na miejscu pojawili się również przedstawiciele sztabów oby kandydatów - Paweł Szefernaker i Wioletta Paprocka.
Po tym jak sztabowcy przeszli przez bramki pojawili się także przedstawiciele Telewizji Republika - Adrian Borecki, Jarosław Olechowski i Michał Rachoń. Stanęli przed bramkami i poinformowali pracowników, że przyszli na ustalenia ws. debaty. W tym samym czasie wszystko relacjonował dziennikarz Republiki, który przepychał się z ochroniarzami.
Recepcjonistka poinformowała, że nie ma informacji o tym, żeby byli zaproszeni. - Ale chodzi o to, że organizowana jest debata w Końskich dwóch kandydatów. Telewizja Republika zgłosiła się jako organizator tej imprezy. Są tutaj ustalenia dotyczące tego, jak ma się odbywać i prosimy o wpuszczenie również przedstawicieli Telewizji Republika na te rozmowy - tłumaczył Olechowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To wywołało panikę". Trzaskowski chce "podpromować" Nawrockiego?
- Nas ogląda 10 milionów Polaków, jesteśmy największą telewizją informacyjną w Polsce - przekonywał dalej. Ochroniarz zwrócił mu uwagę, że przyjechał 10 minut przed spotkaniem i nic nie załatwił. Recepcjonista zaczęła sprawdzać informacje i poinformowała, że nie ma Jarosława Olechowskiego na liście.
Telewizja Republika nie została wpuszczona do TVP. Na miejscu policja
Następnie przy bramkach doszło do kolejnych przepychanek słownych, ponieważ dziennikarze Republiki chcieli wejść, jednak nie było przepustek. Pracownicy zaczęli prosić o przestrzeganie regulaminu. - Przełożony powiedział, że jeżeli będzie na Państwa przepustka, nie ma problemu, żebyście weszli - mówili ochroniarze.
- Musimy w tej chwili wejść na spotkanie, w sprawie debaty prezydenckiej, ponieważ ponad 10 milionów widzów, kilku stacji jest zostawionych w tej chwili za drzwiami - przekonywał Rachoń. - My jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo firmy. Opieramy się na pewnych zasadach. Wpuszczamy osoby, które mają przepustki - mówił spokojnie jeden z pracowników.
- Rafał Trzaskowski zapraszał przecież wszystkie największe media do współorganizowania tej debaty, więc jesteśmy - mówił reporter Republiki.
Następnie pracownik poinformował, że dzisiaj nie odbywa się spotkanie dla mediów. - Ale ekipa Polsatu weszła - mówili pracownicy Republiki. - Nie wiem. Dostałem taką informację od osób organizujących dzisiejsze spotkanie - powiedział ochroniarz. Następnie dalej dochodziło do kłótni między pracownikami Republiki a TVP.
Na miejscu znaleźli się także przedstawiciele telewizji wPolsce24.
Ostatecznie przedstawiciele Telewizji Republiki i wPolsce24 nie zostali wpuszczeni na spotkanie, a na miejscu pojawiła się policja.
- Po pierwsze telewizji nikt tutaj na to spotkanie nie zapraszał i nie zostaniecie wpuszczeni - poinformował zastępca komendanta rejonowego policji, Warszawa 2 młodszy inspektor Piotr Jabłoński. Następnie przedstawiciele Republiki byli oburzeni tym, że policjant przekazał te informacje i zaczęli zadawać pytania.
- Musi odpowiedzieć na moje pytania, ponieważ pracuje pan za moje podatki i musi pan odpowiedzieć na moje pytanie - krzyczał Rachoń. - Informuję państwa, jaki jest stan faktyczny. Macie prawo państwo tu przebywać - mówił spokojnie dziennikarz.
- Informuję państwa o tym, co tutaj, jak tutaj będzie wyglądała cała sytuacja, dlatego że poszedłem, ustaliłem z zarządem Telewizji Polskiej - mówił policjant, a wokół trwała głośna wrzawa. - To jest cyrk - krzyczał Rachoń wraz z Olechowskim.
- Macie państwo prawo wykonywać swoje zadania. Natomiast media nie zostały zaproszone - mówił policjant, na co przedstawiciele Republiki wybuchli śmiechem i zaczęli krzyczeć "to są jaja".
- Jeżeli państwo będziecie zakłócać porządek publiczny, zostaną wyciągnięte wobec państwa konsekwencje prawne. I tyle mam państwu do powiedzenia - mówił policjant.