Telewizja Hezbollahu szerzy nienawiść we Francji
Zaledwie dwa tygodnie po wydaniu zgody na emisję programu, francuskie władze zapowiadają odebranie koncesji telewizji Al-Manar, powiązanej z libańskim Hezbollahem i oskarżanej we Francji o szerzenie nienawiści rasowej, w tym wypadku - wobec Żydów.
03.12.2004 | aktual.: 03.12.2004 21:57
Po fali antysemickich wystąpień, w tym profanacji cmentarzy, Francja przywiązuje dużą wagę do walki z antysemityzmem. Dlatego udzielając koncesji na nadawanie za pośrednictwem francuskiego operatora satelitarnego Eutelsat stanowczo zastrzegła, że stacja musi powstrzymać się od wystąpień antysemickich.
Na próżno. W zeszłym tygodniu na antenie Al-Manar można było na przykład usłyszeć, że Izrael jest winny rozpowszechnianiu się AIDS w krajach arabskich.
Francuska rada do spraw radiofonii i telewizji (CSA) 30 listopada ostrzegła stację, że łamie umowę, którą podpisała, i grozi jej odebranie koncesji. Miarka się przebrała, gdy w odpowiedzi telewizja oświadczyła, że nie występuje przeciwko Żydom, tylko Izraelowi, a to nie to samo.
CSA dzień później złożyła wniosek o odebranie koncesji do Rady Stanu - najwyższej instancji sądowo-administracyjnej Francji.
We wtorek do dyskusji włączył się premier Jean-Pierre Raffarin. "Programy Al-Manar nie są zgodne z naszymi wartościami. Jest oczywiste, że doprowadzi to do rozwiązania umowy między CSA a telewizją" - oświadczył.
We Francji odebranie koncesji jest długotrwałą procedurą. Rada Stanu dała sobie czas do 15 grudnia, dlatego niektórzy deputowani sugerowali, że rasistowskimi uwagami powinien się zająć minister spraw wewnętrznych, albo cały rząd, i dekretem zakazać emisji ze skutkiem natychmiastowym. Jednak nie pozwala na to francuskie prawo.
By w przyszłości uniknąć podobnych przypadków, Raffarin zapowiedział w Senacie inicjatywę ustawodawczą, która da rządowi instrumenty do natychmiastowego reagowania na łamanie zakazu podżegania do nienawiści rasowej przez nadawców.
Obowiązująca wciąż koncesja pozwala telewizji Al-Manar na nadawanie swoich powstających w Libanie programów za pomocą satelity w całej Europie. Dlatego francuski minister kultury Ranaud Donnedieu de Vabres poprosił europejską komisarz ds. kultury Viviane Reding o zwrócenie uwagi na programy niepokornej stacji. Sprawa ma też stanąć na porządku dziennym przyszłego posiedzenia rady ministrów kultury UE.
Do czasu wydania ostatecznej decyzji przez Radę Stanu, Eutelsat nie może samowolnie wypowiedzieć umowy telewizji Al-Manar. Nie ma w niej wzmianki o tym, co wolno, a czego nie wolno mówić w emitowanym programie.
Al-Manar także podkreśla, że trzeba czekać na decyzję Rady Stanu, a zamieszanie wokół jej programów określa jako "inspirowaną przez syjonistów nagonkę".
Michał Kot