Telefonistki w USA gawędzą z abonentami... po polsku, rosyjsku i koreańsku
Towarzystwo telefoniczne WDT,
które ma siedzibę w Chicago i Dallas, zastąpiło melodyjki i
bezduszne gadające taśmy trzydziestoma operatorkami, które łącząc
klientów, gotowe są zawsze chwilę z nimi pogawędzić.
Ten powrót do przeszłości, gdy ludzie mieli dla siebie nawzajem czas, to "strategia biznesowa" nastawiona głównie na imigrantów z Polski, Rosji i Korei.
Operatorki WDT mówią biegle po polsku, rosyjsku i po koreańsku, a taryfy są znacznie niższe aniżeli gdzie indziej - twierdzi rzymski dziennik "La Repubblica", w którym ukazał się we wtorek reportaż o nostalgicznym powrocie do przeszłości w telefonii.
Pani Tosia Grabowska, która właśnie wróciła z podróży do Polski, napisała na łamach "Wall Street Journal", że z operatorką WDT, Margaret Krzykałą, której w życiu nie widziała na oczy, rozmawiała po polsku "o wszystkim" z dziesięć razy przy okazji zamawiania rozmów z Polską.
Andrew Płócienniczak, współwłaściciel i jeden z założycieli towarzystwa, mówi, że pomysł się sprawdził, co potwierdzają tegoroczne wpływy z rozmów ze środkową i wschodnią Europą: 24 miliony euro.