Telefon samobójcy uratował mu życie
Sylwia Klonowska z Koronowa zapamięta ten
telefon do końca życia: niedoszły samobójca ze Słubic wybrał
właśnie ją, aby poinformować o swym zamiarze - pisze "Express
Bydgoski".
Była noc z poniedziałku na wtorek. 26-letnią pracownicę socjalną Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Koronowie obudził dźwięk telefonu komórkowego. Ktoś nieznajomy puścił jej sygnał. Potem dostała z tego samego numeru SMS-a. Nieznajomy przepraszał, że wybrał właśnie ją i poinformował, że zamierza popełnić samobójstwo.
Padło na mnie, bo jego data urodzenia pokrywała się częściowo z moim numerem- mówi Sylwia Klonowska. Początkowo potraktowałam to jako głupi żart i wykasowałam tego SMS-a. Ale wciąż nie dawało mi to spokoju. Wybrałam ten numer i powiedziałam mu, żeby tego nie robił. Próbowałam go uspokoić. Usłyszałam, że płacze. Potem wymienili jeszcze kilka SMS-ów.
Następnego dnia Sylwia Klonowska zgłosiła się na policję i pokazała niepokojące SMS-y. Dyżurny komisariatu w Koronowie nie zlekceważył nietypowego zawiadomienia i podjął próby nawiązania kontaktu z desperatem. Okazało się to nie takie proste. Nadawca SMS-ów nie odbierał telefonu, a jego komórka nie była zarejestrowana - był to telefon na kartę.
Po kolejnej próbie nawiązania kontaktu tamten człowiek podjął rozmowę. Policjant zorientował się, że jego rozmówca może mieć realny zamiar popełnienia samobójstwa- relacjonuje nadkom. Jacek Krawczyk, rzecznik kujawsko-pomorskiej policji. Jednocześnie policyjne służby operacyjne zaczęły ustalanie miejsca pobytu nadawcy SMS-ów. Namierzyli go w Słubicach, w województwie lubuskim.
Ostatnią rozmowę koronowski policjant przeprowadził z desperatem po godz. 17.00. Mężczyzna powiedział, że pije w swoim mieszkaniu ostatnie piwo. Był przekonany, że skoro rozmawia z policjantem z drugiego końca Polski, to nikt mu nie przeszkodzi. Podał swoje imię i adres. Informację tę natychmiast przesłano do Słubic. Tamtejsi policjanci weszli do mieszkania razem z siostrą rozmówcy. Okazało się, że 23-latek zdążył się już powiesić. Został odcięty i przekazany lekarzom. Jak ustalił "Express Bydgoski", jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. (PAP)