Tegoroczni laureaci odbiorą dziś w Szwecji i Norwegii swoje Nagrody Nobla
Trzynaścioro tegorocznych noblistów odbierze dziś w stolicach Szwecji i Norwegii przyznane im laury. W Sztokholmie ceremonia odbywa się w stołecznej Filharmonii, a w Oslo - w sali rausza. Tymczasem właśnie mija 30. rocznica odebrania Pokojowej Nagrody Nobla przez Danutę Wałęsową.
W Sztokholmie dyplomy i złote imienne medale za osiągnięcia w dziedzinach: fizjologii lub medycyny, chemii, fizyki, literatury oraz nauk ekonomicznych wręczy laureatom król Szwecji, Karol XVI Gustaw. Zabraknie wśród nich noblistki z dziedziny literatury. Alice Munro z Kanady, która z racji kłopotów zdrowotnych nie przyjechała do Szwecji, będzie reprezentowała córka.
W Filharmonii nie będzie też ulubienicy Szwedów, następczyni trony księżniczki Viktorii. Reprezentuje ona swój kraj w Afryce Południowej podczas uroczystości pogrzebowych prezydenta Nelsona Mandeli.
Wieczorem w "Sali Błękitnej" sztokholmskiego ratusza tradycyjnie udekorowanej kwiatami nasyłanymi z włoskiego San Remo, w którym 10 grudnia 1896 r. zmarł fundator nagrody Alfred Nobel, odbędzie się bankiet. Zgromadzi on 1300 gości, a przy stole honorowym, m.in. rodzinę królewską oraz tegorocznych laureatów wraz z najbliższymi.
Natomiast w Oslo pokojową nagrodę Nobla wręczy przewodniczący Norweskiego Komitetu Noblowskiego podczas ceremonii odbywającej się zawsze w obecności króla Norwegi Haralda V i rodziny królewskiej. Tradycją są wygłaszane przez laureatów odczyty. W tym roku nagrodę dla Organizacji do spraw Zakazu Broni Chemicznej odbierze i wygłosi wykład jej dyrektor generalny Ahmet Uzumcu. Wieczorem odbędzie się bankiet w salach Grand Hotelu. Jutro zaś Koncert Noblowski w największej sali widowiskowej miasta, powadzony przez amerykańskich aktorów: Clarie Denes i Aarona Eckharta.
Rocznica Odebrania Pokojowej Nagrody Nobla przez Danutę Wałęsową
10 grudnia 1983 r. w Oslo Danuta Wałęsa wraz z synem Bogdanem odebrała przyznaną Lechowi Wałęsie Pokojową Nagrodę Nobla. - Pragniemy pokoju i dlatego nie chwytaliśmy i nie chwytamy za narzędzie siły fizycznej - cytowała słowa przywódcy Solidarności jego żona.
- Nie miałem wątpliwości, że Nobel należy nam się za klasyczną i piękną walkę. W tamtym czasie Solidarność traciła siłę działania. Okręt Solidarności zatrzymywał się. Masę ludzi wyrzucono za granicę, wielu ludzi się załamało. Nagroda Nobla dmuchnęła wiatr w żagle tego okrętu. Nabraliśmy nowego impetu i siły. Poczuliśmy, że ktoś o nas pamięta, że było warto. Nie da się zmierzyć znaczenia tego Nobla. Bez niego nie wyobrażam sobie końcowego zwycięstwa - tak w październikowej rozmowie Wałęsa oceniał znaczenie przyznanego mu pokojowego Nobla.
O uhonorowaniu Wałęsy, w uznaniu jego działań na rzecz wolności i demokracji w Polsce, Komitet Noblowski poinformował 5 października 1983 r.
W uzasadnieniu decyzji napisano, że "starania (Wałęsy) o zapewnienie robotnikom prawa do zakładania własnych organizacji są ważnym wkładem do kampanii na rzecz uniwersalnych praw ludzkich". Podkreślono, że przywódca Solidarności kieruje się zasadą, aby rozwiązywać problemy, bez stosowania przemocy. - Komitet uznaje Wałęsę za wyraziciela tęsknoty za wolnością i pokojem (...). W czasach, w których odprężenie i pokojowe rozwiązywanie konfliktów są bardziej potrzebne, niż kiedykolwiek wcześniej, wysiłek Wałęsy jest zarówno natchnieniem, jak i przykładem - tłumaczyli członkowie Komitetu Noblowskiego.
Władze PRL-u z zaniepokojeniem przyjęły wiadomość o nagrodzeniu Wałęsy; spodziewały się przyznania mu Nobla już rok wcześniej - wówczas przesłały sfabrykowane dokumenty m.in. do ambasady Norwegii w Warszawie, mające dowieść rzekomej współpracy przywódcy Solidarności z SB.
Informację o nagrodzie dla Wałęsy rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban nazwał "kolejną reaganowską złośliwością" oraz "niewielkim epizodem w antypolskiej i antykomunistycznej krucjacie". 11 października władze przesłały do Norwegii oficjalny protest przeciwko decyzji Komitetu Noblowskiego.
Wałęsa nie zdecydował się na osobisty odbiór prestiżowej nagrody. Liczył się bowiem z możliwością, że nie zostanie wpuszczony z powrotem do kraju. Laur w Oslo miała odebrać jego żona Danuta w towarzystwie najstarszego syna, 13-letniego Bogdana.
- Było oczywiste, że władze dałyby Wałęsie paszport na wyjazd, jednak nikt by mu nie zagwarantował, że wróci do Polski. Po jego wyjeździe zapewne zebrałoby się Biuro Polityczne i śledziłoby każdą wypowiedź noblisty za granicą. Zastanawialiby się, czy wpuścić go z powrotem do kraju, czy nie. Ważyliby, co im się bardziej opłaca. Niewykluczone, że także Sowieci wywieraliby w tej sprawie presję na Jaruzelskiego - powiedział w wywiadzie w październiku prof. Antoni Dudek.
W jego opinii, komuniści obawiali się dłuższego pobytu Wałęsy za granicą, ponieważ - tłumaczył historyk - "zablokowany na Zachodzie mógł okazać się jeszcze groźniejszy, byłby bowiem symbolem walki o wolność na emigracji".
Na pytanie o zasadność ówczesnych obaw Wałęsy o rodzinę Dudek odpowiedział: "Element szantażu mógł się pojawiać zawsze, choć nie sądzę, aby władze realnie zamierzały zrobić krzywdę komuś z rodziny Wałęsy. W 1983 r. groziło to gigantycznym rozgłosem, międzynarodową aferą".
W dniu wylotu żony i syna Wałęsy do Norwegii warszawskie Okęcie zostało niemal odcięte od świata. Dla uniknięcia demonstracji wstrzymano ruch samochodowy w okolicy lotniska, a na jego teren wpuszczano tylko pracowników i pasażerów po sprawdzeniu tożsamości. Taras widokowy zamknięto, motywując to nagłym remontem.
"Znane Wam są powody dla których nie mogłem przyjechać do Waszej stolicy, aby odebrać tę zaszczytną nagrodę. W tym uroczystym dniu moje miejsce będzie wśród tych, spomiędzy których wyszedłem i do których należę - wśród robotników Gdańska. Niechaj te słowa zaniosą Wam radość i niewygasłą nadzieję milionów moich braci, milionów ludzi pracy fizycznej i umysłowej, zrzeszonych w związku, którego nazwa wyraża jedna z najszlachetniejszych idei ludzkości. To oni wszyscy czują się dziś pospołu ze mną uczczeni tą nagrodą" - napisał Wałęsa w liście odczytanym przez jego żonę podczas uroczystości w stolicy Norwegii 10 grudnia 1983 r.
- Pragniemy pokoju i dlatego nie chwytaliśmy i nie chwytamy za narzędzie siły fizycznej, łakniemy sprawiedliwości i dlatego jesteśmy wytrwali w walce o nasze prawa, domagamy się wolności przekonań i dlatego niczyich sumień nie zniewalaliśmy i zniewalać nie chcemy - cytowała słowa męża Danuta Wałęsa.
Nazajutrz, 11 grudnia, przemówienie w imieniu noblisty odczytał Bohdan Cywiński, b. zastępca Tadeusza Mazowieckiego na stanowisku redaktora naczelnego "Tygodnika Solidarność". W skierowanej do Komitetu Noblowskiego mowie Wałęsa podkreślił, że przyjmuje nagrodę z szacunkiem dla jej rangi i zarazem z poczuciem, że wyróżnia ona nie jego osobiście, lecz jest nagrodą dla Solidarności.
"Najłatwiej byłoby mi powiedzieć, że nie jestem godzien tego wyjątkowego wyróżnienia. Kiedy jednak wspominam chwile, gdy wieść o nagrodzie rozeszła się po moim kraju, te chwile wzruszenia i powszechnej radości ludzi czujących, że w nagrodzie tej moralnie i duchowo uczestniczą, to muszę powiedzieć, że traktuję tę nagrodę jako wyraz uznania, że ruch, któremu oddałem wszystkie swoje siły, dobrze służył ludzkiej wspólnocie" - napisał w przemówieniu odczytanym przez Cywińskiego Wałęsa.
Dodał także, że niczego innego tak nie pragnie, jak tego, by przyznanie tej nagrody służyć mogło pokojowi i sprawiedliwości, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. "Uważam, że wszystkie narody świata mają prawo do godnego życia. Wierzę, że prawa jednostek, rodzin i grup społecznych - wcześniej czy później - będą respektowane pod każdą szerokością. Poszanowanie praw człowieka i obywatela w Polsce, poszanowanie naszej tożsamości narodowej leży w interesie Europy. Bowiem w interesie Europy leży Polska spokojna, a polskie aspiracje do wolności zniweczyć się nie dadzą. Dialog w Polsce jest jedyną drogą budowy pokoju wewnętrznego i dlatego stanowi niezbędny element pokoju w Europie" - zaznaczył laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Nagrodę w wysokości 1,5 miliona koron szwedzkich przekazał on następnie Episkopatowi Polski na fundusz rozwoju rolnictwa indywidualnego.
Pokojowa rewolucja zapoczątkowana w 1980 r. przez Lecha Wałęsę i Solidarność dała impuls do zmian politycznych i gospodarczych w całym regionie Europy Środkowej i Wschodniej - ostatecznie, w 1989 r., doprowadziła do upadku komunizmu w Polsce i wielu innych krajach bloku sowieckiego.
Lech Wałęsa, w latach 1990-1995 pierwszy prezydent III Rzeczypospolitej, pozostaje jedynym Polakiem wyróżnionym Pokojową Nagrodą Nobla.