Tego jeszcze nie było: Rosja ma zapłacić Chodorkowskiemu
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Rosja naruszyła prawa byłego szefa Jukosu Michaiła Chodorkowskiego w związku z jego aresztowaniem w 2003 r. Zasądził na jego rzecz 10 tys. euro za szkody moralne i 14,5 tys. kosztów sądowych. Wirtualna Polska poprosiła o komentarz dr. Ireneusza Kamińskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ekspert zwraca uwagę, że w innej skardze Chodorkowski zarzuca, że pozbawiono go bezprawnie własności spółki Jukos, jednego z największych przedsiębiorstw w Rosji. - Gdyby Trybunał w Strasburgu przyznał mu rację, Rosja zostałaby zobowiązana do zrekompensowania zabranej własności. A wartość zagarniętej spółki Chodorkowski wycenił na co najmniej 97 mld. dolarów - mówi.
31.05.2011 | aktual.: 31.05.2011 16:55
Trybunał w Strasburgu odrzucił jednak inną skargę, wskazującą na motywy polityczne aresztowania i procesu Chodorkowskiego.
Chodorkowski, niegdyś najbogatsza osoba w Rosji, finansował partie opozycyjne i, jak pisze Associated Press, był uważany za potencjalne polityczne zagrożenie dla ówczesnego prezydenta Władimira Putina. Sympatycy Chodorkowskiego twierdzili, że oskarżenie go o defraudację i unikanie płacenia podatków było karą za działalność, będącą wyzwaniem dla Kremla.
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał za uzasadnioną skargę, m.in. na "nieludzkie i uwłaczające godności człowieka warunki przetrzymywania go w areszcie śledczym, a także w sali sądowej podczas przesłuchań". Trybunał strasburski doszedł do wniosku, że wobec Chodorkowskiego dopuszczono się naruszeń szeregu zasad europejskiej konwencji o prawach człowieka.
Rosja może złożyć apelację od werdyktu. Poinformowało o tym radio Echo Moskwy, cytując wypowiedź przedstawiciel Rosji w Trybunale Gieorgija Matiuszkina.
Wnioski o przedterminowe warunkowe zwolnienie
Preobrażeński Sąd Rejonowy w Moskwie potwierdził, że wpłynęły do niego wnioski byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa o przedterminowe warunkowe zwolnienie.
Sekretarz prasowa sądu Lolita Darczijewa zaznaczyła, że otrzymał on tylko wnioski Chodorkowskiego i Lebiediewa - bez opinii Federalnej Służby Więziennej i dyrekcji aresztu śledczego Matrosskaja Tiszina, gdzie aktualnie obaj są więzieni.
Darczijewa zapewniła, że sąd rozpatrzy wnioski w "rozsądnym" terminie. - Termin, w jakim powinno być wyznaczone posiedzenie, jest nieograniczony. Będzie to jednak rozsądny okres - oświadczyła rzeczniczka.
Darczijewa dodała, że uczestnicy procesu, zgodnie z kodeksem postępowania karnego, zostaną powiadomieni o dacie posiedzenia sądu z co najmniej 14-dniowym wyprzedzeniem.
W swym wniosku b. szef Jukosu napisał, że z 13 lat, na które został skazany, odbył ponad 7,5 roku, czyli ponad połowę wyroku, toteż ma prawo ubiegać się o przedterminowe warunkowe zwolnienie. Chodorkowski podkreślił jednocześnie, że do winy się nie przyznaje, a także iż w dalszym ciągu będzie zaskarżał wyrok w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i w Sądzie Najwyższym Federacji Rosyjskiej.
"Najpewniej ich wypuszczą"
Dziennik "Komsomolskaja Prawda" zauważył we wtorek, że o tym, czy wypuścić Chodorkowskiego na wolność, czy nie, będą decydować władze. "I najpewniej wypuszczą" - dodała ta sympatyzująca z premierem Władimirem Putinem wielkonakładowa gazeta.
"Komsomolskaja Prawda" podkreśliła, że Chodorkowski "nie ma już za sobą czołowej rosyjskiej kompanii naftowej, która pozwalała mu rozmawiać na równi z koronowanymi głowami". "Nie ma też administracyjnych i finansowych zasobów do zajmowania się polityką. Może co najwyżej być towarzystwem dla opozycyjnych polityków - gdzieś między Garrim Kasparowem, Michaiłem Kasjanowem i Walerią Nowodworską" - skonstatował dziennik.
"Proszę uwierzyć, że nie będzie to straszne nawet dla władz regionalnych, nie mówiąc o federalnych. Prezydent (Dmitrij Miedwiediew) absolutnie nie kłamał, gdy niedawno, pytany, czym grozi wyjście Chodorkowskiego na wolność, odpowiedział: 'Absolutnie niczym i nikomu'" - napisała "Komsomolskaja Prawda".
W ocenie proputinowskiej gazety, "moralne korzyści dla władz z przedterminowego warunkowego zwolnienia Chodorkowskiego będą nieporównywalnie większe od ewentualnych zagrożeń".
"Po pierwsze, będzie to oznaczało moralne zwycięstwo oskarżenia w sporze, czy Chodorkowskiego posadzono słusznie, czy nie. Bez względu na to, co mówią adwokaci, wniosek o przedterminowe warunkowe zwolnienie będzie pośrednim przyznaniem się do winy, co oznacza, że oligarcha siedział zgodnie z prawem. Po drugie, wniosek taki będzie oznaczać, że nawet najbardziej pryncypialnego przeciwnika mimo wszystko można złamać. Problemem jest tylko czas, jaki na to będzie potrzebny. I po trzecie - wypuszczając Chodorkowskiego, władze zademonstrują, że mogą być również miłosierne" - wyliczyła "Komsomolskaja Prawda".
24 maja Moskiewski Sąd Miejski oddalił apelację Chodorkowskiego i Lebiediewa od wyroku sądu I instancji. Chamowniczeski Sąd Rejonowy w Moskwie w grudniu 2010 roku skazał obu przedsiębiorców na 13,5 roku łagru za rzekome przywłaszczenie 218 mln ton ropy naftowej i wypranie uzyskanych w ten sposób pieniędzy.
Moskiewski Sąd Miejski złagodził kary wymierzone im przez sąd pierwszej instancji do 13 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał, że ilość rzekomo zdefraudowanej przez podsądnych ropy była mniejsza o 130 mln ton.
Na wolność, jeśli ich wnioski o przedterminowe warunkowe zwolnienie zostaną jednak odrzucone, dwaj biznesmeni wyjdą w 2016 roku (Chodorkowski - 25 października, a Lebiediew - 2 lipca), gdyż na poczet kary zaliczono im wcześniejszy wyrok, który odsiadują. W pierwszym procesie, w 2005 roku, biznesmeni zostali skazani na osiem lat pozbawienia wolności za domniemane oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków.
Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierali wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.
„Dużo poważniejszy jest inny wątek”
Wirtualna Polska poprosiła o komentarz w sprawie dr Ireneusza Kamińskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ekspert podkreśla, że Trybunał w Strasburgu nie uznał, by aresztowanie Chodorkowskiego było politycznie motywowane. Sędziowie co prawda zauważyli, że istnieją mocne podejrzenia, że tak było, ale ich zdaniem nie przedstawiono im wystarczająco jednoznacznego dowodu. Zestawili w tym kontekście aresztowanie Chodorkowskiego i wcześniej rozpoznaną sprawę Władimira Gusinskiego. W tej ostatniej aresztowany magnat medialny otrzymał od władz następującą "ofertę": siedzisz albo sprzedajesz nam swoje swoje imperium prasowo-telewizyjne.
- Gusinski wolał nie oglądać świata spoza krat. W Strasburgu Trybunał uznał, że jednoznacznie udowodniono, że aresztowanie nie miało na celu ścigania go za rzekomo popełnione przestępstwa, lecz "zmiękczenie", by pozbył się swojej własności – mówi dr Kamiński.
Ekspert podkreśla, że dzisiejszy wyrok dotyczy tylko aresztowania Chodorkowskiego, a nie skazania go po procesie. - W innej skardze znajdującej się w Trybunale Chodorkowski stawia zarzut nierzetelności tego procesu – zwraca uwagę Kamiński. Wyjaśnia, że dużo poważniejszy jest jednak w tej drugiej skardze inny wątek.
- Chodorkowski zarzuca, że pozbawiono go bezprawnie własności spółki Jukos, jednego z największych przedsiębiorstw w Rosji. Gdyby Trybunał w Strasburgu przyznał mu rację - a jest już po rozprawie, więc czekamy tylko na wyrok - Rosja zostałaby zobowiązana do zrekompensowania zabranej własności. A wartość zagarniętej spółki Chodorkowski wycenił na co najmniej 97 mld dolarów. Wyrok w tej drugiej sprawie będzie więc dużo bardziej ekscytujący i ważki jeśli chodzi o jego konsekwencje, niż dzisiejszy. Dziś Chodorkowskiemu przyznano "tylko" 14.543 euro jako zwrot kosztów i 10 tysięcy euro jako zadośćuczynienie (zresztą całą, o jaką się zwracał) - wyjaśnia dr Kamiński.