ŚwiatTeczki komunistycznej bezpieki w Internecie

Teczki komunistycznej bezpieki w Internecie

Komunistyczna czechosłowacka Służba Bezpieczeństwa (StB) prowadziła teczkę Vladimira Mecziara, ale nie wiadomo, czy były premier Słowacji z nią współpracował, ponieważ zawartość teczki została zniszczona - poinformował szef Instytutu Pamięci Narodu Jan Langosz.

18.03.2005 | aktual.: 18.03.2005 18:44

Instytut opublikował w piątek na swoich stronach internetowych kolejny wykaz osób - tym razem z zachodniej Słowacji - które należały lub współpracowały z komunistyczną StB, a także Słowaków, których policja polityczna uznała za swoich wrogów. Wcześniej opublikowano takie wykazy dotyczące osób mieszkających we wschodniej i środkowej Słowacji.

Teczkę Mecziara zniszczono już po upadku komunizmu w 1989 roku a przed rozpadem Czechosłowacji w 1993 r. W tym okresie pełnił on funkcję słowackiego ministra spraw wewnętrznych, czyli gdy mógł nią rozporządzać - dodał Langosz.

Pierwszy premier Słowacji i założyciel Ruchu na Rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS0 nie chciał w piątek rozmawiać z mediami. "Zostawcie to tak" - usłyszeli dziennikarze od Mecziara, gdy wychodził on z parlamentu po plenarnym posiedzeniu.

Na wykazie z dopiskiem "agent" na liście znaleźli się kolejni kościelni hierarchowie - ewangeliccy biskupi Julis Filo i Ivan Osusky.

Na wcześniejszych listach z takim określeniem figurowali m.in. katolicki arcybiskup bratysławsko-trnawski, wiceprzewodniczący Episkopatu Słowacji Jan Sokol, a także metropolita Kościoła prawosławnego w Czechach i na Słowacji, Nikołaj. Z kolei "Vladimir" to kryptonim emerytowanego dziś biskupa greckokatolickiego Jana Hirki.

Na opublikowanej w piątek liście nie zabrakło polityków; za agenta został uznany m.in. Jozef Banasz, parlamentarzysta partii kierowanej przez obecnego premiera Mikulasza Dziurindę - Słowackiej Unii Demokratycznej i Chrześcijańskiej (SDKU). Banasz jest także wiceprzewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.

To kolejny kolega partyjny Dziurindy, który znalazł się na liście Instytutu.

Wcześniej wiceminister budownictwa Jan Hurny zrezygnował ze stanowiska dopiero po ujawnieniu przez media, że dzięki jego donosom kilka osób nie mogło wyemigrować z Czechosłowacji.

Słowacki Instytut Pamięci Narodu nie ma uprawnień prokuratorskich; jego zadaniem jest jedynie udostępnianie dokumentacji StB - protokołów z przesłuchań, obserwacji, doniesień od współpracowników i innych form działania tajnej policji politycznej wraz z nazwiskami osób prześladowanych, donosicieli i prowadzących sprawy funkcjonariuszy StB.

W odróżnieniu od polskich przepisów, u naszego południowego sąsiada o konkretną teczkę może wystąpić każdy; nie tylko osoba, której dotyczy, ale każdy kto złoży do Instytutu wniosek, w tym historycy, czy media.

Jan Langosz - za czasów komunizmu opozycjonista, po "aksamitnej rewolucji" pierwszy czechosłowacki minister spraw wewnętrznych - zapewnił, że archiwa StB, choć częściowo zniszczone, udało się w dużej mierze odtworzyć.

Langosz uważa, iż dokumentacja STB jest wiarygodna "bo po co by mieli fałszować dokumenty, do których myśleli, że zawsze tylko oni będą mieli dostęp". Szef Instytutu uznał, że nie ma pomyłek w określeniu formy współpracy z StB; np. bezwzględnym wymogiem pozostania współpracownikiem było odręczne napisanie zgody na zostanie agentem.

Lustracja na Słowacji rozpoczęła się po zwycięstwie "aksamitnej rewolucji" po rozpadzie Czechosłowacji w 1993 roku ustawa w tej sprawie nadal funkcjonowała w Czechach, w Słowacji obecne otwarcie "teczek" oznacza pierwsze po 16 latach rozliczenie się z komunistyczną przeszłością.

Dariusz Wieczorek

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)