Teatr uciekł z ulicy
Poza barwną paradą, która przemaszerowała ulicami Kalisza w dniu inauguracji tegorocznego festiwalu LA STRADA, wszystkie inne prezentacje odbywały się już w zupełnie innej przestrzeni.
Rozległy plac przy Centrum Kultury i Sztuki, zamknięty z jednej strony ścianą parkowej zieleni, z drugiej ładną linią architektoniczną zespołu starych gmachów pojezuickich i kościołów, odizolowany od miejskiego gwaru - to całkiem niezłe miejsce na plenerowe widowiska. Toteż od paru lat właśnie tutaj toczy się LA STRADA, która dawniej gościła na placu pod ratuszem.
Andrzej Tylczyński, który przed laty wymyślił ten festiwal i do dziś go realizuje, tak komentuje zmianę lokalizacji: - Kiedy zabiegaliśmy o zgodę na festiwal, jednym z argumentów, jakie wówczas wymyśliłem, było „ożywienie kaliskiej starówki”. No i mogę mieć satysfakcję! Tak tę starówkę ożywiliśmy, że teraz nie ma tam już miejsca na teatr. Wszędzie stoją ogródki piwne...
Ku wielkim widowiskom
Organizatorzy kaliskiej imprezy pilnie obserwują, co się dzieje na innych pokrewnych festiwalach - w Poznaniu (Malta)
, Jeleniej Górze, Chojnicach, Katowicach czy Warszawie (Wiosna teatralna) - aby wyłowić najciekawsze zjawiska, które w miarę możliwości starają się ściągnąć do Kalisza. A ponieważ kaliski festiwal na już swoją renomę, każdy chętnie tu przyjeżdża. Im wyższy poziom festiwalu, tym większe szanse na przyciągnięcie prawdziwej publiczności.
W tegorocznym programie znalazły się więc renomowane polskie teatry A PART z Katowic i AKT z Warszawy oraz TEATR A z Gliwic, który pokazał „Apokalipsę” - chyba najciekawszy, poruszający spektakl, dedykowany „Temu, który odszedł od nas na zawsze”.
Powiew zza granicy
Z zagranicznych gości bardzo efektowne widowiska przywiozły też dwa teatry niemieckie z Bielefeld. Co ciekawe, obie te sceny mają status teatrów profesjonalnych, ale nie boją się takich eksperymentów. (W Kaliszu, jak dotąd, nie podjęto próby włączenia Teatru Bogusławskiego w ramy tego festiwalu, choć przecież nieobce są mu plenerowe prezentacje). Nic więc dziwnego, że właśnie fenomen teatrów niemieckich był głównym tematem polsko-niemieckiego seminarium.
Technicznymi środkami i pięknym przesłaniem urzekł widownię spektakl „Gloria” z Teatru Woskriessienia z Lwowa. A teatr Stacja Szamocin wespół z amerykańskim Teatrem z Hand2Mouth Portland podczas 3-dniowych warsztatów przygotował skromny ale ładny i czytelny spektakl „Blue”.
Jak się wydaje, owe warsztaty czy seminaria, to także sposób na szukanie dalszej drogi, jaką powinna pójść LA STRADA. Bo przecież wszystko ewoluuje...
Andrzej Tylczyński twórca La Strady
- Ewolucja jest nieunikniona! A teatr uliczny coraz wyraźniej zmierza ku wielkim produkcjom. Dlatego w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że tak trzeba ukierunkować nasz festiwal.
Bożena Szal-Truszkowska