Te cztery godziny zmienią Warszawę na lepsze?
1 lipca na Placu Defilad w Warszawie zobaczymy widowisko muzyczne "Tu Warszawa", które zainauguruje polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Co nas czeka?
01.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 13:10
- To będą cztery godziny najlepszej muzyki - zapowiada Krzysztof Materna, reżyser, który razem z Kubą Wojewódzkim przygotował koncert. Podczas widowiska, które podzielono na trzy części usłyszymy mieszankę gatunków: największe hity muzyki klasycznej, jazzowej, filmowej i rozrywkowej. Zagrają zagraniczne gwiazdy m.in. Michael Bolton, Angie Stone, Tricky i Dolores O'Riordan (The Cranberries) oraz wybitni polscy artyści m.in. Perfekt, Myslovitz, Leszek Możdżer, Tomasz Stańko, Janusz Olejniczak oraz orkiestra Sinfonia Varsovia.
Muzyce będą towarzyszyć trzy impresje filmowe, np. do kadrów z najsłynniejszych filmów "szkoły polskiej" Leszek Możdżer zagra na żywo kompozycje Krzysztofa Komedy. Zobaczymy też pokaz sztucznych ogni do utworu "Orawa" Wojciecha Kilara. Całość w zamyśle Materny i Wojewódzkiego ma wyrażać dumę z polskiej kultury, która może być naszym najlepszym wkładem do zjednoczonej Europy. - W niektórych dziedzinach nasi artyści są przecież absolutnie bezkonkurencyjni! Wierzę, że prezydencja będzie doskonałą okazją do wypromowania Polski, a najlepiej temu się przysłużą inicjatywy artystyczne - mają znacznie większą moc oddziaływania niż billboardy czy spoty reklamowe w CNN - opowiada rozmówca Wirtualnej Polski.
W wywiadzie dla "Newsweeka" Kuba Wojewódzki opowiadał, że z propozycją udziału w koncercie dzwonił do Erica Claptona, Micka Jaggera, Lenny'ego Kravitza, Santany, Faithless, Massive Attack. Wszyscy byli żywo zainteresowani, ale jednocześnie przekonani, że chodzi o 1 lipca 2012, a nawet 2013 r. To stwierdzenie wywołało lawinę negatywnych komentarzy. Materna odpiera zarzuty sceptyków twierdzących, że zobaczymy "artystów z łapanki". - Nazwiska, o których mówił Kuba, to była nasza "drużyna marzeń", ale niestety szybko zderzyliśmy się z twardą rzeczywistością. Kiedy w styczniu dzwoniliśmy do światowych gwiazd z propozycją wzięcia udziału w koncercie, wiele z nich dawno miało zarezerwowane lipcowe terminy - stwierdza reżyser. Dodaje, że dużym ograniczeniem podczas wyboru wykonawców były finanse. - Polska to nie Kuwejt, w związku z czym nie mogliśmy zaoferować artystom czterech milionów dolarów za trzy piosenki - mówi.
Materna i Wojewódzki założyli, że każdy wykonawca zaśpiewa dwa własne utwory i jedną polską piosenkę po angielsku. - Każdemu artyście, mając na uwadze jego muzyczną estetykę, wysłaliśmy trzy propozycje spośród najważniejszych utworów polskiej muzyki rozrywkowej, z różnych pokoleń - mówi. Rozmówca Wirtualnej Polski zdradza, że konieczność zaśpiewania polskiej piosenki spowodowała, że niektórzy artyści rezygnowali - piosenki były zbyt trudne i nie zdążyliby ich przygotować. - Na Zachodzie nową aranżację produkuje się przecież często przez parę miesięcy – tłumaczy.
Kolosalną pracę wykonali tłumacze i Adam Sztaba, który przygotował nowe aranżacje wybranych przez gwiazdy piosenek. W efekcie usłyszymy zagraniczne gwiazdy śpiewające m.in. "Skłamałam" Edyty Bartosiewicz, "Moje serce to jest muzyk" Jacka Mikuły i Wojciecha Młynarskiego, "W moim ogrodzie" Daabu, "Szczęśliwej drogi już czas" Voxu czy "Niech żyje bal..." Maryli Rodowicz i Agnieszki Osieckiej.
Po ogłoszeniu listy artystów organizatorom zarzucono, że za dużo jest na niej muzyków amerykańskich, a za mało europejskich. - Przecież my nie robimy festiwalu Eurowizji, żeby występowali tylko artyści z Europy! Poza tym zagrają przecież Polacy-Europejczycy: Janusz Olejniczak, Sebastian Karpiel-Bułecka, Tomasz Stańko, Leszek Możdżer, Sinfonia Varsovia, Perfect, Myslovitz, Kapela ze Wsi Warszawa, Lech Janerka. To nasi najbardziej reprezentacyjni artyści - broni projektu Materna.
A jak Materna podchodzi do zamieszania, jakie powstało wokół osoby Kuby Wojewódzkiego, którego m.in. personalnie zaatakował prezes PiS Jarosław Kaczyński mówiąc, że "prezydencja z twarzą Wojewódzkiego pokazuje degenerację władzy"? - Jestem profesjonalistą, mam zadanie do wykonania i podchodzę do jego realizacji z pełnym zaangażowaniem. Nie przejmuję się plotkami, bo inaczej bym zwariował, zwłaszcza w naszym kraju. Nasz koncert nie ma nic wspólnego z polityką, to czysty show-biznes. Nie ma w nim ideologii, nie został zamówiony na wybory - podkreśla autor i współreżyser widowiska.
Koncert rozpocznie się o godz. 22:00. Transmitować go będzie TVP1.
(js)