Tchórze z łódzkiej policji
Policyjne związki zawodowe rozważają złożenie w prokuraturze doniesienia na komendanta miejskiego w Łodzi Aldonę Kostrzewę. Ich zdaniem, szefowa łódzkiej policji bezprawnie nakazała dzielnicowym pozowanie do zdjęć fotoreporterom „Dziennika” , który prowadzi akcję „Poznaj swojego dzielnicowego”.
30.12.2004 | aktual.: 30.12.2004 07:49
Niektórzy dzielnicowi nie zgodzili się na publikację twarzy, bo się boją. Po ich stronie stanęły policyjne związki zawodowe.
– Publikacja takiego zdjęcia przekreśla karierę zawodową policjanta – twierdzi Zbigniew Jagiełło, szef Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów. – Dzielnicowym nie jest się przez całe życie. Ludziom tym trudno będzie teraz przejść do wydziałów operacyjnych. Chodzi też o bezpieczeństwo. Policjant ma broń i sobie poradzi, ale co będzie z jego dzieckiem, kiedy menele rozpoznają, że znienawidzony gliniarz jest ojcem ich kolegi ze szkoły?
Do walki o ochronę anonimowości dzielnicowych związkowcy zaprzęgli Biuro Prawne Komendanta Głównego Policji, z którego otrzymali opinię, że „poddanie się fotografowaniu nie należy do obowiązków służbowych policjanta”.
– Zgadzam się, zdjęć większości policjantów nie wolno publikować, ale dzielnicowy jest szczególnym funkcjonariuszem – mówi Aldona Kostrzewa, którą najbardziej boli to, że znowu pojawia się niekorzystny wizerunek łódzkiej policji. Tym razem takiej, która się boi.
Swoich kolegów nie może zrozumieć Jarosław Berger, były rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji, a obecnie radny Sejmiku Województwa Łódzkiego. – Nie wyobrażam sobie, żeby dzielnicowy, chcąc dobrze pełnić obowiązki, mógł ukrywać swoją twarz. On musi się pokazywać.
Akcję „Dziennika” wspiera Alicja Hytrek, rzecznik Komendy Głównej Policji. – Dzielnicowi muszą być przygotowani do tego, że ich wizerunek będzie upubliczniany.
Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta, poseł SLD, powiedział nam: – Dzielnicowy musi być powszechnie znany. Ten standard dzięki takim akcjom, jak ta prowadzona przez „Dziennik Łódzki”, powinien się upowszechnić nie tylko w Łodzi, ale i w całej Polsce.
Prof. Tomasz Pajor, cywilista z Uniwersytetu Łódzkiego mówi, że z punktu widzenia prawa nie ma jednoznacznej interpretacji w tej sytuacji. – Dzielnicowi pełnią funkcję publiczną i jeśli zdjęcia zrobione byłyby w czasie wykonywania przez nich pracy, nie byłoby problemu, gorzej jeśli są to zdjęcia portretowe. Dzielnicowi nie są osobami znanymi powszechnie, tylko lokalnie. „Dziennik” jest jednak gazetą lokalną i zdjęcia te zamieszcza w interesie publicznym – mówi prof. Pajor.
Interwencję w tej sprawie zamierza podjąć wojewoda Stefan Krajewski: – Dzielnicowy sam powinien się pokazywać, przychodzić do ludzi, pytać o problemy, udostępnić swój telefon. Jego twarz powinna być powszechnie znana w jego rejonie, nie widzę też przeszkód, żeby została zaprezentowana szerzej. Zrobię wszystko, żeby upublicznianie zdjęć dzielnicowych było normalną sprawą.
•••
Praca w policji to niezbyt popłatne zajęcie. Ale dla twardych facetów... Powinien o tym wiedzieć każdy, kto decyduje się na służbę. W policji ludzie z taką świadomością stanowią znakomitą większość. Oni wiedzą, że to nie policjant powinien bać się przestępcy, ale przestępca policjanta. Jak trzeba, tacy faceci potrafią zrobić użytek i z pałki, i z pistoletu. Są przecież „w służbie”. I są z tego dumni. Podziwiamy ich, że za śmieszną pensję ryzykują życie.
Kto nie potrafi sprostać wyjątkowym wyzwaniom tej szlachetnej profesji, powinien zmienić pracę.
Jerzy Witaszczyk