Tatarzy zamierzają zbojkotować referendum na Krymie
Tatarzy krymscy są zdecydowani zbojkotować referendum w sprawie przyłączenia Krymu do Rosji. Mimo przyjęcia przez parlament Autonomii Krymskiej ustaw dających im prawa, o które zabiegali od 25 lat, Tatarzy nie wierzą, że przejście Krymu pod kontrolę Rosji będzie dla nich korzystne.
Arzy Osmanowa z Bakczysaraju mówi w rozmowie z Polskim Radiem, że nie można wierzyć w to, że zostaną zrealizowane prawa przyznane Tatarom tuż przed referendum. - Nie uznajemy tego parlamentu, nie uznajemy referendum, ani tych praw, które oni nam dali, bo to nic nie znaczy. To wielkie kłamstwo, jaki i inne kłamstwa, które słyszeliśmy przez ostatnie dwa tygodnie - mówi mieszkanka Krymu.
Arzy Osmanowa po studiach w Polsce pracowała w Symferopolu, w organizacji pozarządowej wspierającej rozwój Krymu. Jak mówi - teraz taka działalność jest niemożliwa, kiedy po Krymie chodzą uzbrojeni ludzie. Od dwóch tygodni młoda kobieta jest bezrobotna, podobnie jak wielu innych mieszkańców półwyspu, którzy byli zatrudnieni w administracji i firmach ukraińskich.- Liczymy na to, że przynajmniej będzie pokój, bo nie mamy gdzie wyjechać, nie mamy innej ziemi, gdzie czujemy się u siebie, musimy tu zostać - podkreśla Arzy Osmanowa.
Władze ukraińskie w Kijowie zablokowały organizatorom referendum dostęp do list wyborczych. W tej sytuacji nie wiadomo skąd organizatorzy referendum wezmą spis wyborców. Jak podkreśla Arzy Osmanowa - nikt nie informował obywateli, gdzie są komisje wyborcze. Zaznacza, że Tatarzy i tak nie pójdą na referendum, ale władzom wcale nie zależy na tym, aby poszli. - Wynik tego referendum jest z góry przesądzony - uważa kobieta.
Do bojkotu referendum zachęca Tatarów także przewodniczący ich rady, Refat Czubarow.