Tatarzy nie będą uciekać z Krymu
Tatarzy krymscy mieszkający w Polsce z niepokojem śledzą informacje z Krymu. Wiedzą, że gdyby ich bliscy dali się sprowokować, skutki byłyby tragiczne - czytamy we "Wprost". Zastrzegają jednak, że są gotowi walczyć o ziemię przodków.
10.03.2014 12:19
300 tysięcy Tatarów krymskich stanowi 15 proc. mieszkańców półwyspu. Mieszkający od 11 lat w Warszawie Lenur Kerymow nie dziwi się, że nie chcą opuszczać ziemi, która stosunkowo niedawno odzyskali. Są gotowi walczyć - czytamy we "Wprost".
Jak w czasie obecnego kryzysu żyją Tatarzy? Bliscy Kerymowa opowiadali mu, że jest dziwnie. - Ale życie toczy się równolegle to nowej rzeczywistości, w której po ulicach chodzą uzbrojeni żołnierze o niewiadomych zamiarach. Są ciągłe napięcia, niepewność i strach - relacjonuje.
Apeluje przy tym do rodaków na Krymie o zachowanie spokoju "za wszelką cenę". - Jeśli dojdzie do rozlewu krwi, dalszej agresji już nie da się powstrzymać - obawia się.
Dlaczego Tatarzy są przeciwni rosyjskim wpływom? - Cały naród tatarski był ofiarą eksterminacji. To prostu rachunek: albo jesteśmy z Ukraińcami i dążymy do Unii Europejskiej, gdzie są szanowane prawa, albo wciąga nas Rosja, która jest nam wroga. Nasze prawa mogą być łamane - tłumaczy Kerymow w rozmowie ze "Wprost".