Tankowanie do pełna tańsze niż puszka coli
Gdzie na świecie jest możliwe, aby tankowanie do pełna na stacji benzynowej kosztowało mniej niż puszka coca-coli? W powojennym Iraku.
31.10.2003 19:40
W Iraku wciąż obowiązują irracjonalnie niskie, urzędowe ceny paliwa. Litr benzyny wysokiej jakości kosztuje 20-30 dinarów, co oznacza, że za tankowanie do pełna płaci się ok. 1000 dinarów, czyli pół dolara. Tymczasem za puszkę amerykańskiego napoju w sklepie w Obozie Babilon, głównej bazie polskiej strefy środkowo-południowej, płaci się 60 centów.
Faktem jest, że zatankować za pół dolara mają szansę prawie wyłącznie Irakijczycy. Od obcokrajowców żąda się zwykle dolara. Kiedy muszą zapłacić - na stacji bardziej obrotnego właściciela - dwa dolary, irytują się, że "przepłacili".
Irakijczycy narzekają z kolei na to, że sprzedawcy często żądają "dobrowolnego napiwku", tak że cena za litr sięga 50 dinarów. "To i tak mało, ale w końcu powinno się płacić tyle, ile jest ustalone" - mówi znajomy kierowca. Właściciele stacji tłumaczą jednak, że w ten sposób mają szansę na jakikolwiek zarobek, inaczej bowiem sprzedawaliby benzynę za taką samą cenę, za jaką ją kupili.
Gorzej, jeśli benzyny szuka się wieczorem, kiedy stacje są już zamknięte. Wtedy pozostaje "czarny rynek", czyli niezliczeni sprzedawcy paliw, oferujący swój towar w kanistrach na poboczach dróg. U nich przebicie jest kilkukrotne, choć nadal cena nie przekracza paru dolarów.
Benzyna nie jest teraz w Iraku problemem. Kolejki na stacjach wynikają raczej z niewielkiej liczby stacji i dużego popytu niż z braku dostaw. Irakijczycy kupują dużo benzyny, gdyż potrzebują jej nie tylko do samochodów, ale także do generatorów, którymi są zmuszeni rekompensować sobie przerwy w dostawach prądu.
Irak ma drugie na świecie - po Arabii Saudyjskiej - zasoby ropy naftowej, szacowane na co najmniej 112 mld baryłek. Jednak wydobycie nie wróciło jeszcze do poziomu sprzed wojny, m.in. z powodu nieustających ataków na instalacje przesyłowe. Na razie - ogłosił w mijającym tygodniu iracki minister ropy Ibrahim Bar al-Ulum - sięga dwóch milionów baryłek dziennie, czyli 70 proc. tego, co przed wojną. Na eksport trafia nieco ponad połowa.
Minister zapowiedział, że do końca roku wydobycie sięgnie 2,5 mln, a w połowie przyszłego roku - 2,8 mln baryłek dziennie, czyli będzie wynosić tyle, ile przed ostatnią wojną.