Tania więzienna siła robocza
Odsiadujący wyroki w warszawskich
więzieniach marzą o sprzątaniu ulic i zagrabianiu liści - pisze w
"Życiu Warszawy" Jolanta Molińska.
06.10.2004 | aktual.: 06.10.2004 07:49
Kiedy pracowali w Józefowie, burmistrz był z nich tak zadowolony, że niektórym zaproponował zatrudnienie po wyjściu na wolność. Dla więźniów z grochowskiego aresztu praca to radość. Dla całego miasta - szansa na czyste ulice i oszczędności.
Andrzej, pięć miesięcy do wyjścia: Jestem tu trzy lata. Od początku pracowałem. Najpierw w kuchni, rozwoziłem obiady. W tym roku za darmo przez trzy miesiące pracowałem w Józefowie. Dobrze mi tam było. Ludzie nawet nie wiedzieli, że siedzę. Myśleli, że jestem zwykłym pracownikiem. A mnie czas szybciej leciał i nie myślałem tylko o areszcie.
Dariusz, 11 lat do wyjścia: Siedzę za jedno, ale bardzo poważne przestępstwo. Chrześnicy powiedziałem, że wyjechałem do Afryki jako misjonarz. Tutaj pracuję przy wydawaniu rzeczy nowym aresztantom. Lubię to zajęcie. Czy chciałbym pracować dla miasta, nawet za darmo, choćby przy sprzątaniu czy odśnieżaniu? Pewnie, ale zanim będę mógł, miną lata. Na razie niestety się nie kwalifikuję. Dyrektor grochowskiego aresztu Henryk Milewski potwierdza.
Wyjść do pracy na zewnątrz mogą tylko ci, którym nie opłaca się narobić sobie problemów. Więźniowie bardzo chętnie się angażują w każde zajęcie - twierdzi. Aresztanci imali się już różnych prac. Kobiety myły autobusy MZA, mężczyźni wyremontowali nawet dwa komisariaty. Teraz skazani odnawiają areszt. Pracują także w kuchni, pralni. Chętni do darmowej pracy są także więźniowie z aresztu śledczego na Służewcu.
Niestety, stolica nie jest specjalnie zainteresowana darmową pracą naszych skazanych. Chętniej widzą ich u siebie mniejsze, podwarszawskie gminy - mówi Lucyna Kurczewska, kierownik penitencjarny w służewieckim areszcie. Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby ktoś był z nich niezadowolony.
Pracownicy więziennictwa twierdzą, że w stolicy znalazłoby się co najmniej 100 skazanych, którzy chcą i mogą pracować dla miasta. Teraz czekają na reakcję miejskich urzędników. (PAP)