Tani bilet na nazwisko
Pierwszy eksperyment z tanimi biletami na
pociągi ekspresowe i Inter City nie powiódł się. Na peronach
pojawiły się tzw. koniki. Wykupywały tanie bilety w kasach
kolejowych i po wyższej cenie sprzedawały podróżnym - informuje
"Głos Szczeciński".
Reakcja PKP była natychmiastowa. Teraz bilet uprawniający do weekendowego podróżowania tanimi liniami kolejowymi będziemy mogli kupić wyłącznie po podaniu kasjerce imienia i nazwiska. Konduktor w pociągu zażąda od nas dowodu tożsamości. Jeżeli dane nie będą się zgadzać, wysadzą nas na najbliższej stacji. Niejako przy okazji możemy zostać oskarżeni o paserstwo i fałszowanie dokumentów!
Bilet weekendowy upoważnia do dowolnej liczby przejazdów od godziny 18 w piątek do północy w niedzielę. Oferta jest atrakcyjna, bo np. na podróży pociągiem Inter City ze Szczecina do Warszawy Centralnej i z powrotem możemy zaoszczędzić (w zależności od klasy, którą podróżujemy) od 50 do 70 złotych. Jeszcze większy zysk jest, gdy jeden bilet weekendowy wykorzystuje się non stop, np. przekazując go po zakończeniu podróży innemu pasażerowi, by ten mógł ją kontynuować. Jak przyznaje spółka Inter City PKP, pomysł jest dla kolei nie do przyjęcia.
- Musieliśmy znaleźć wyjście z tej chorej sytuacji, przekonuje Anna Rosiek, rzecznik prasowy spółki. - Proceder polega na pośredniczeniu między pasażerami z pominięciem spółki. Nasze straty idą w dziesiątki tysięcy złotych. Jeden z pochwyconych przez nas "organizatorów" wyznał, że jeden bilet może być sprzedany nawet ośmiu pasażerom. Przyznał, że jest zadowolony. Ma czyste sumienie, bo nie kradnie wprost.(PAP)