Taksówki pachnące grillem
Zielonogórscy i gorzowscy taksówkarze leją do
swoich baków olej rzepakowy. Olej ze sklepu jest o złotówkę tańszy
od paliwa na stacjach - informuje "Gazeta Wyborcza".
04.05.2006 | aktual.: 04.05.2006 13:06
Od dwóch miesięcy już nie leję ropy, tylko olej rzepakowy z Biedronki. Wychodzi taniej, tylko auto pachnie jak smażalnia frytek - śmieje się taksówkarz z Zielonej Góry. Jeździ wolniej, ale po co mi szybkość do jazdy po mieście - dodaje.
Odkąd cena litra ropy od lutego wzrosła o 50 gr na litrze (do 3,90), coraz więcej zielonogórskich i gorzowskich taksówkarzy przerzuca się na olej jadalny. Mogą to robić tylko ci jeżdżący dieslem.
Mój kolega już parę lat temu podpatrzył to u kierowców niemieckich - tłumaczy taksówkarz na postoju w centrum Gorzowa. Cena ropy jest z kosmosu. Niedługo wszyscy będziemy kupować olej w marketach, a nie na stacjach. Świat stoi na głowie. Rolnicy palą w piecach zbożem, bo tańsze niż węgiel, a my jeździmy na rzepakowym - dodaje.
Metoda jazdy "na olej rzepakowy" znana jest też w innych regionach. Kierowcy z całej Polski relacjonują w Internecie doświadczenia z jazdy na tym oleju. Mam znajomego taryfiarza, który do mercedesa 124 leje rzepakowy plus kieliszek jakiegoś rozrzedzacza, nazwy nie znam. Rzepakowy bierze w beczkach gdzieś na Pomorzu, wprost z wytłaczalni. Koszt to ok. 1,24 zł za litr - relacjonuje internauta z Gdańska.
W Internecie można dowiedzieć się też, że lepszy jest olej ze smażalni. On jest rzadszy, lepiej się pali. Lepiej niż niejedna ropa kupiona na podejrzanej stacji - tłumaczą taksówkarze.
Zdaniem byłego rajdowca, mechanika Andrzeja Szyjkowskiego, w dieslach nowej generacji jazda na oleju rzepakowym jest niemożliwa. Czujniki zablokują w nich pracę silnika. Ale przy starszych dieslach 8-10-letnich nic się nie dzieje - mówi.
Naczelnik Mirosław Jesiołkiewicz z wojewódzkiego oddziału Inspekcji Transportu Drogowego w Gorzowie wyjaśnia, że w przypadku wykrycia w baku oleju jadalnego kierowca dostaje mandat, a o sprawie zawiadamiany jest urząd skarbowy - ostrzega "Gazeta Wyborcza".