Taksówkarz z RPA źle zaparkował, policjanci go zabili. Rośnie problem brutalności policji
Taksówkarz z RPA po zaparkowaniu w złym miejscu został za karę przywiązany przez policjantów do furgonetki, za którą był "holowany" przez 400 metrów. Po wszystkim mężczyzna został zamknięty w areszcie, gdzie był bity przez funkcjonariuszy i w efekcie zmarł - poinformowało BBC.
28.02.2013 | aktual.: 28.02.2013 16:57
Zdarzenie spotkało się z natychmiastową reakcją obrońców praw człowieka, którzy od lat zwracają uwagę na problem brutalności policji w RPA.
- Jeśli zaparkował po złej stronie ulicy, to powinien dostać mandat, a nie zostać zabity - powiedział anonimowo jeden ze świadków zdarzenia.
Mido Macia był obywatelem Mozambiku, który jeździł taksówką w RPA. Jego dramat rozpoczął się w Gauteng - przedmieściach Johannesburga. Z powodu wykroczenia drogowego pięciu policjantów upokorzyło go, przywiązując i ciągnąc za furgonetką, a całej scenie przyglądał się tłum gapiów. Nagranie ze zdarzenia pierwsza udostępniła gazeta "South African Daily Sun". Po 400-metrowej "przejażdżce" taksówkarz trafił do aresztu, gdzie był bity przez funkcjonariuszy i zmarł.
Rzecznik policji wewnętrznej stwierdził, że mężczyzna zabrał broń funkcjonariuszowi, a po wezwaniu posiłków udało się ją odebrać. Zaznaczył, że jest "zszokowany" nagraniem i dodał, że w sprawie śmierci w areszcie śledczy wszczęli dochodzenie.
Korupcja i brutalność w policji
Amnesty International oświadczyła, że wydarzenia tego typu dowodzą o "wzrastaniu niepokojących wzorców" w kwestii policyjnej brutalności. W ostatnim czasie policja z RPA spotkała się z wieloma raportami, które wskazywały korupcję, próby zatuszowania afer, a nawet zatajenia morderstw.
W maju ubiegłego roku tylko w Gauteng , gdzie zginął taksówkarz, 600 policjantów zostało aresztowanych pod zarzutem korupcji. W sierpniu policjanci z RPA zostali oskarżeni o jeden z największych rozlewów krwi od czasu zakończenia apartheidu, po tym jak otworzyli ogień do protestujących górników z kopalni Marikana i zabili 34 z nich.