ŚwiatTakiej wojny jeszcze nie było

Takiej wojny jeszcze nie było

Na Bliskim Wschodzie znowu trwa wojna. Podobnie jak niedawna wojna z Hezbollahem i ta jest wojną nowej generacji. Inną niż wiele dawniejszych wojen między Izraelem i krajami arabskimi, jakie przetoczyły się w tym regionie w XX wieku. Tamte wojny były klasycznymi wojnami symetrycznymi między państwami. Ta jest wojną asymetryczną, między zupełnie odmiennymi (właśnie asymetrycznymi) podmiotami: państwem (Izrael) i organizacją niepaństwową (Hamas).

Doświadczenia wielu ostatnich lat pokazują, że metody i środki właściwe dla klasycznych, tradycyjnych konfliktów międzypaństwowych okazują się mało przydatne w rozwiązywaniu konfliktów asymetrycznych. Społeczeństwa zorganizowane w państwa od wieków wykształtowały sobie instrumenty strategiczne potrzebne we wzajemnych stosunkach, w tym także w normalnej rywalizacji i nadzwyczajnych sytuacjach wojennych. Najbardziej znane to dyplomacja i siły zbrojne. Okazuje się, że w konfliktach asymetrycznych nie mogą one być skutecznie wykorzystywane. Wystarczy przyjrzeć się kłopotom w zwalczaniu terroryzmu przy użyciu sił zbrojnych.

W związku z tym nie wydaje się możliwe rozstrzygnięcie konfliktu izraelsko-palestyńskiego w dłuższej perspektywie przy pomocy zmasowanej ofensywy wojsk izraelskich przeciwko Hamasowi, jeśli nawet można uznać ją za usprawiedliwioną i konieczną odpowiedź na bieżące zagrożenia. W perspektywie krótkoterminowej może zmniejszyć, a nawet wyeliminować rakietowe ataki na izraelskie miejscowości. Może osłabić siłę Hamasu na pewien czas: być może na kilka lat. Ale przez ten czas dorosną następni młodzi bojownicy. I znowu będzie dochodziło do starć. Taki konflikt może być permanentny.

Zmasowane operacje militarne przeciwko asymetrycznemu przeciwnikowi tylko mnożą straty, zwłaszcza wśród ludności cywilnej, która siłą rzeczy jest przedmiotem takiej asymetrycznej, partyzanckiej i przeciwpartyzanckiej walki. Tymczasem nie wielkością zadanych strat mierzy się zwycięstwo w wojnie asymetrycznej. Te straty tylko podtrzymują konfrontacyjną determinację. Odsuwają szansę na rozstrzygnięcie konfliktu na dalszą przyszłość.

Jeśli konfliktu asymetrycznego nie można wygasić tradycyjnymi środkami, to na krótki dystans lepszą taktyką od eskalacyjnej strategii otwartej wojny na dużą skalę są środki defensywne, nawet izolowanie się, odgradzanie od drugiej strony, przecinanie możliwości kontaktów np. przez budowanie barier i murów. Zawsze pozostaje nadzieja, że kiedyś przyszłe pokolenia te bariery i mury obalą (jak obalony został „mur berliński”). W tej kategorii środków defensywnych, nastawionych na przeczekanie, na zyskanie czasu dla jakichś przyszłych rozwiązań, znajduje się także zgoda na zewnętrzne siły rozjemcze.

Taka strategia może oczywiście mieć sens zwłaszcza wtedy, gdy istnieje jakaś przyszłościowa wizja rozwiązania konfliktu i wygaszenia kryzysu. W wypadku permanentnego konfliktu izraelsko-palestyńskiego taką wizją może być tylko utworzenie państwa palestyńskiego. Gdyby się to udało, nastąpiłaby jakościowa zmiana charakteru konfliktu. Z asymetrycznego stałby się konfliktem symetrycznym, między dwoma państwami.

Wówczas metody jego rozwiązania mogłyby być bardziej klarowne. W jego rozstrzyganiu i neutralizowaniu mogłyby być lepiej użyte klasyczne instrumenty strategiczne, a zwłaszcza pośrednictwo międzynarodowe, które byłoby łatwiejsze i skuteczniejsze. Dlatego z pewnością w obiektywnym interesie wszystkich stron i całej społeczności międzynarodowej jest doprowadzenie do jak najszybszego ustanowienia państwa palestyńskiego, nawet gdyby to przez jakiś czas musiało być państwo słabe, generujące poważne problemy, wyzwania i zagrożenia. Wydaje się, że to jest warunek konieczny szans na stabilizowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Zauważmy, że poprzednie gwałtowne i krwawe wojny Izraela z sąsiednimi państwami arabskimi (Egiptem, Jordanią, Syrią) udało się w końcu jakoś spacyfikować wysiłkiem obydwu stron i przy pomocy świata zewnętrznego. Również konflikt izraelsko-palestyński będzie mógł być uregulowany jeśli stanie się konfliktem między dwoma symetrycznymi podmiotami międzynarodowymi. Symetryzacja konfliktu palestyńsko-izraelskiego powinna zatem być myślą przewodnią strategii bezpieczeństwa bliskowschodniego. Czy w tym kierunku pójdą wysiłki nowego prezydenta USA, dla którego będzie to pierwsze ważne wyzwanie strategiczne?

Gen. Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)