Taka kradzież w Auschwitz już się nie powtórzy?
W związku z kradzieżą historycznej tablicy z napisem "Arbeit macht frei" niektóre procedury i priorytety bezpieczeństwa w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau zostaną zmodyfikowane - poinformował dyrektor tego muzeum Piotr M. A. Cywiński.
21.12.2009 | aktual.: 21.12.2009 16:26
- Od trzech dni prowadzimy intensywną analizę naszego systemu ochronnego. Z pewnością niektóre procedury i priorytety bezpieczeństwa, w obliczu tak strasznego i niewyobrażalnego zdarzenia, będą zredefiniowane. Dotychczasowy plan ochrony był uzgadniany z policją, ale sądzę, że w najbliższym czasie zaproponujemy zmiany w niektórych jego zapisach - powiedział Piotr Cywiński.
Dyrektor muzeum przypomniał, że w ostatnich latach placówka rozwinęła metody monitoringu i zabezpieczeń elektronicznych przede wszystkim w budynkach, w których przechowywane są poesesmańskie archiwa i przedmioty poobozowe. - Monitoring wideo był rozbudowywany na razie głównie w przestrzeni byłego obozu Auschwitz II-Birkenau. Jego wielkość - ponad 170 hektarów - jest specyficznym wyzwaniem dla ochrony - dodał.
Cywiński podkreślił, że dotychczas Muzeum Auschwitz-Birkenau było chronione przed codziennym wandalizmem, konsekwencjami szerokiego udostępniania terenu, a przede wszystkim przed nieuchronnymi skutkami upływającego czasu. - Nigdy dotąd w swojej ponad 60-letniej historii muzeum nie stało się obiektem tak perfidnego ataku. Nie znam dziś jeszcze motywów sprawców, ale w moim osobistym odczuciu był to okrutny atak na pamięć, atak na nas wszystkich - powiedział.
Dyrektor zapewnił zarazem, że gdy tylko zakończą się czynności policyjne, tablicą zajmą się konserwatorzy muzealni. - Oryginał powróci na swoje autentyczne miejsce tylko w sytuacji, gdy będzie można uznać, że jest całkowicie bezpieczny. Jego wartość, jako symbolu niewyobrażalnego cynizmu i skrajnego zła, jest dla nas wszystkich nadrzędna - zaznaczył Cywiński.
Dyrektor muzeum podziękował policji za akcję zakończoną odzyskaniem zuchwale zrabowanego historycznego napisu. Podkreślał, że waga tego wydarzenia jest ogromna, bowiem napis ten jest jednym z najważniejszych symboli tragedii II wojny światowej, zagłady i cierpienia ofiar obozu koncentracyjnego Auschwitz.
Szef muzeum zauważył, że po kradzieży pierwszym, zagranicznym głosem wsparcia i solidarności, jaki dotarł do Oświęcimia, pochodził od dyrektora Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie Avnera Shaleva. -To dla mnie bardzo istotny sygnał ukazujący, że bardzo podobnie rozumiemy wyzwania dzisiejszego świata - podkreślił Cywiński.
Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad obozowej bramy została skradziona w piątek nad ranem. Napis został odnaleziony późnym wieczorem w niedzielę we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy rozcięli go na trzy kawałki. Policjanci zatrzymali pięciu mężczyzn podejrzewanych o kradzież. Dwóch zatrzymano w Gdyni, trzech kolejnych w miejscu ich zamieszkania pod Toruniem. Mają od 20 do 39 lat. Usłyszą zarzuty kradzieży dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury oraz jego uszkodzenia, za co grozi do 10 lat więzienia.