Tak zdradza Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro wreszcie uderzył. Pieczołowicie wybrał formę ataku - udzielił wywiadów mediom elektoratu PiS, w których wezwał do demokratyzacji PiS i otwarcia na nowe środowiska. Groził rozłamem i powstaniem obok PiS nowej partii, na czele której mógłby stanąć on sam. Było to otwarte wypowiedzenie wojny prezesowi. Takie postępowanie to w jego politycznej karierze nic nowego, bo zdradził on już wszystkich swych politycznych patronów - pisze "Newsweek".
31.10.2011 | aktual.: 25.11.2011 16:24
Ziobro zawsze poruszał się według protego schematu: szukał kolejnych protektorów, którzy dawali szansę na awans w politycznej hierarchii. I w taki sposób od 15 lat przemierza on drogę Brutusa, zdradzającego kolejnych mistrzów.
Zdrada pierwsza
W 1997 roku, gdy z list AWS do sejmu startował Jan Rokita, w jego otoczeniu pojawił się 27-letni Zbigniew Ziobro - wtedy jeszcze niemal uczniak w wyciągniętym swetrze i dżinsach. Rokita stał się pierwszym patronem Ziobry.
Organizatorzy kampanii parlamentarnej z tamtych wyborów wspominają, że Ziobro był zafascynowany Rokitą. Czemu zatem porzucił swego patrona? Głównie dlatego, że nie zdobył w otoczeniu rokity wpływów na miarę swoich ambicji. Czarę goryczy przelała sprawa rehabilitacji płk. Ryszarda Kuklińskiego, PRL-owskiego oficera, który poszedł na współpracę z Amerykanami, ujawniając m.in. plany wprowadzenia stanu wojennego.
Ziobro był strasznie przejęty tą sprawą, podczas gdy Rokita nigdy nie uważał jej za ważną. Gdyby nie to, pewnie do dziś byliby współpracownikami. A tak - poszukał sobie nowego patrona.
Zdrada druga
Przed wyborami samorządowymi w 1998 roku Ziobro zaczął się pojawiać w małopolskiej siedzibie Solidarności, gdzie trafił na ówczesnego posła AWS Wojciecha Hausnera. To on pomagał młodemu prawnikowi w działalności Stowarzyszenia Katon - założonego przez Ziobrę w celu pomagania ofiarom przestępstw.
Ziobro wykorzystywał Hausnera do głośnych akcji, m.in. takich ja ta, w wyniku której zamknięte zostało pismo "Zły", publikujące drastyczne zdjęcia z miejsc zbrodni. Na plecach posła nie można było się jednak wspiąć dość wysoko.
Zdrada trzecia
W czasach rządów AWS Ziobro często pojawiał się w sejmie, gdzie poznał Kazimierza Ujazdowskiego, wiceszefa sejmowej komisji sprawiedliwości. Ujazdowski dążył do zaostrzenia kodeksu karnego, co było tez konikiem Ziobry. W efekcie trafił on do zespołu Ujazdowskiego, opracowującego nowy kodeks.
To dzięki tej współpracy Ziobro poznał czołowych polityków ówczesnej AWS, którzy teraz działają w PiS i PO. Do dziś wielu polityków jest przekonanych, że to właśnie Ujazdowski był politycznym ojcem Ziobry. Niektórzy twierdzą zaś, by zdobyć potem akceptację braci Kaczyńskich, Ziobro musiał wyrzec się politycznych koneksji z Ujazdowskim, co nie sprawiło mu żadnego kłopotu.
Zdrada czwarta
W czasie współpracy z Ujazdowskim Ziobro przeniósł się z Krakowa do Warszawy. W marcu 2000 roku został doradcą szefa MSWiA Marka Biernackiego, dziś polityka PO. Miał stworzyć zespół kontynuujący prace nad zaostrzeniem kodeksów. A gdy latem tego samego roku ministrem sprawiedliwości został Lech Kaczyński, Ziobro zaczął kompletowanie ekipy jego współpracowników.
Ziobro był doradcą Kaczyńskiego, przez jakiś czas pozostając równocześnie współpracownikiem Biernackiego. Ale szybko uznał, że Lech Kaczyński to człowiek, dzięki któremu można zyskać więcej i porzucił szefa MSWiA.
Zdrada piąta
Notowania Lecha Kaczyńskiego szybko szły w górę. Po kilku miesiącach Ziobro sam poprosił ministra, by awansował go na swojego zastępcę. Podchodzący z dystansem do młodziana Lech Kaczyński się wahał, ale przesądziła opinia Jarosława Kaczyńskiego.
Brat ministra zakładał nową partię - Prawo i Sprawiedliwość - zaś Ziobro włączył się w tworzenie jej struktur w Krakowie. W ten sposób zaczął się najważniejszy etap w życiu Ziobry, który dziś nazywamy "przelewaniem krwi za PiS". Ziobro został posłem (2001), gwiazdą komisji rywinowskiej (2003-2004), potem szefem kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego (2005), wreszcie kontrowersyjnym ministrem sprawiedliwości w rządach PiS-Samoobrona-LPR (2005-2007). Chwilę ważyło się nawet, czy Ziobro nie będzie premierem po wygranej PiS w 2005 roku!
Ziobro coraz bardziej wybijał się na niepodległość. Pod koniec rządów PiS dystansu do niego nie krył już nawet Lech Kaczyński. Ale Ziobro był zbyt popularny, by Jarosław Kaczyński mógł się go pozbyć. Z wyborów na wybory zdobywał coraz więcej głosów. W tym czasie kierowane przez Kaczyńskiego PiS szło od porażki do porażki, systematycznie tracąc poparcie.
Dziś, po przegranej PiS Ziobro poczuł się silny jak nigdy dotąd. Stąd atak na wieloletniego patrona. W tym momencie wszystko wskazuje na to, że Ziobro i jego współpracownicy albo odejdą sami, albo zostaną wyrzuceni z PiS.