Szokujące pytania księdza. Tak wyglądał rozwód kościelny
Mai Szwedzińskiej udało się uzyskać rozwód kościelny. Teraz Polka ujawniła kulisy tego procesu. "Jak wyglądała noc poślubna? W jakiej pozycji? Ile to trwało?" - o to m.in. była pytana przez księdza. Na tym jednak nie koniec kontrowersyjnych pytań. Jej zdaniem kapłan miał "duże problemy ze sferą seksualną".
Maja Szwedzińska to bohaterka reportażu TOK FM. Kobieta opowiedziała, jak wyglądało unieważnienie jej małżeństwa. Zdecydowała się na to po 13 latach od ślubu. Polka ujawniła, że była ofiarą przemocy domowej.
Kobiecie zależało nie tylko na rozwodzie w sądzie cywilnym. Ze względy na swoją wiarę, chciała także uzyskać rozwód kościelny. Dlatego udała się do sądu biskupiego. Tam duchowny zadawał jej bulwersujące pytania. Dotyczyły jej życia intymnego z mężem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Wrze ws. listu do prezydenta. "Od początku przestrzegali"
Bulwersujące pytania księdza podczas rozwodu kościelnego
W rozmowie z portalem TOK FM Maja zdradziła, że "była przepytana o to, co się działo w sypialni pod każdym możliwym kątem". Kobieta odpowiadała pod przysięga na Biblię. "Jak wyglądała noc poślubna? W jakiej pozycji? Ile to trwało?" - takie pytania kobiecie zadawał kapłan.
- Czułam więc, że nie mogę powiedzieć: "Co cię to, do cholery, obchodzi?". Raz już nie wytrzymałam i wskazałam, że przecież w skardze nie podnosiłam żadnych argumentów dotyczących współżycia seksualnego, że chodziło o przemoc. Na to usłyszałam, że to ksiądz jest tutaj pracownikiem sądu i on mnie przesłuchuje - powiedziała.
- XXI wiek, a zostało mi zadane pytanie: "Czy dochodziło do zbliżeń małżeńskich w czasie przypadłości kobiecych?". Udawałam, że nie rozumiem. Ale słowo miesiączka czy menstruacja nie przeszło pytającemu przez gardło. Dziś myślę, że nie tylko miesiączka, ale samo bycie kobietą jest dla nich "przypadłością - relacjonowała Maja.
9-godzinne przesłuchanie
Rozmówczyni TOK FM przekazała, że jej przesłuchanie trwało dziewięć godzin. W sali nie było psychologa. W tym czasie nikt nie zaproponował jej nawet wody. Nie było jednak problemu w tym, żeby na obiad wyszedł ksiądz. Na pytanie, czy może dostać herbatę, zakonnica wskazała jej najbliższą kawiarnię.
Zdaniem kobiety ksiądz, który ją przesłuchiwał, "miał duże problemy ze sferą seksualną". - Po prostu czerpał przyjemność ze słuchania o pikantnych szczegółach z mojej sypialni - skomentowała.
Maja przekazała, że bardzo źle wspomina dzień przesłuchania. - Nie żyją moi rodzice, przeszłam przez rozwód cywilny, ale nie przypominam sobie gorszego dnia w moim życiu niż ten, w którym składałam zeznania w sądzie biskupim - opowiedziała i dodała, że po całym dniu czuła się upokorzona. Kobieta po czterech latach otrzymała potwierdzenie o unieważnieniu ślubu kościelnego. Teraz nie zdecydowała się na to, aby to przejść raz jeszcze.
Źródło: TOK FM