Tak się łata dziury w Polsce!
Wystarczyło kilka dni odwilży i spod śniegu wyszły wszystkie dziury w naszych drogach. A jak się je łata? Normalnie, po polsku! Na to drogowcy mają sposób - Najpierw trzeba na kałużę nasypać trochę asfaltu, przygnieść ciężkim buciorem, posypać piaskiem i gotowe! A że po pierwszych mrozach dziura się odnowi? Kogo to obchodzi.
19.01.2011 | aktual.: 19.01.2011 09:59
Można łatać dalej. I dalej wszystko będzie jak dawniej - za chwilę w tym miejscu pojawi się jeszcze większa dziura. Taką pracę drogowców zauważyliśmy na jednej z wyjazdowych ulic z Lublina.
Na miejscu uwija się jak w ukropie ekipa drogowców. Czterech robotników wybiera co większe dziury. Roboty mają co nie miara, bo nie tak dawno modernizowane al. Kraśnicka usiane są mniejszymi i większymi dołkami jak przysłowiowy szwajcarski ser.
Ale drogowcy nie z takimi przeszkodami dawali sobie już radę. Od czego mają solidne służbowe obuwie? To buty są podstawową bronią w walce z dziurami. Od razu widać, że lubelska ekipa zna się na swojej robocie. Pierwszy z robotników wysypuje z wiaderka rozdrobniony asfalt.
Drugi natychmiast zaczyna go ugniatać. Butami. Kiedy jest już w miarę równo, trzeci posypuje wszystko piaskiem i kilka razy uderza metalowym ubijakiem. Spalinowej, profesjonalnej maszyny panowie nie używają. Nie ma sensu męczyć się ściąganiem jej z przyczepki.
- To nie jest profesjonalna naprawa zniszczonej nawierzchni. To doraźne działanie. Samochody błyskawicznie rozjeżdżą położony w ten sposób asfalt i dziura pojawi się znów. Widocznie ekipa robotników chciała zrobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie - mówi ekspert dr Stefan Firlej z katedry dróg i mostów Politechniki Lubelskiej.
Lubelskich udeptywaczy bronią jednak dwie rzeczy. Po pierwsze na górce z usypanego przez nich asfaltu nikt nie uszkodzi sobie auta. Podskakując na wyboju każdy kierowca będzie im dziękował w duchu, bo mógł przecież wpaść do wielkiej dziury i urwać sobie zawieszenie. Drugi argument to zasługi w walce z bezrobociem. Drogowcy już za kilka, kilkanaście dni będą musieli wrócić na al. Kraśnicką i po raz kolejny załatać te same dziury, więc pracę mają zapewnioną na długi czas.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Kto przygarnie rodzinę ze stogu?