Bogaty Zachód kontra imigranci
Teoretycznie z problemem fali uchodźców i imigrantów od początku powinien poradzić sobie tzw. system dubliński. Gwarantował on rozpatrzenie wniosków o azyl przez pierwszy kraj Unii Europejskiej, w którym uchodźca przekroczy granicę UE. Jednak system okazał się niewydolny w starciu z gigantycznymi masami ludzi, którzy dodatkowo nie zamierzali oczekiwać na rozpatrzenie wniosku w pierwszym kraju.
Procedury dublińskie zostały zawieszone przez Niemcy, będące głównym celem migrantów, już w sierpniu ubiegłego roku. Jesienią oficjalnie powrócono do systemu, ale jego egzekwowanie nadal jest problematyczne.
W międzyczasie szereg państw zachodniej Europy opracowało swoje własne przepisy i sposoby postępowania z migrantami, które miały zmniejszyć napływ i odseparować realnych uchodźców od ekonomicznych imigrantów. Na kolejnych slajdach przedstawiamy niektóre pomysły i rozwiązania.
Na zdjęciu: nielegalni imigranci na płocie, rozdzielającym Maroko i hiszpańską enklawę Melilla.
(oprac. Adam Parfieniuk, WP)
Unia Europejska - topienie statków przemytniczych
22 czerwca 2015 roku Unia Europejska rozpoczęła misję EUNAVFOR MED, wymierzoną w operatorów łodzi, które przerzucają nielegalnych imigrantów przez Morze Śródziemne. W operacji, której udzielono 12-miesięczny mandat, bierze udział 14 członków UE (bez Polski). Do działań zaangażowano 9 okrętów i 7 jednostek lotniczych.
Działania operacyjne polegają na obserwacji i ocenie, czy dana jednostka jest zaangażowana w przemyt; namierzeniu i dywersji, a w końcu zatopieniu i pojmaniu szmuglerów.
Okręty, uczestniczące w misji, ratują też imigrantów, którzy ryzykują życie w niebezpiecznych przeprawach. 12 stycznia hiszpańska fregata "Canarias" uratowała 107 mężczyzn, 10 kobiet i dwoje dzieci, którzy stłoczyli się na 15-metrowym dmuchanym pontonie.
Na zdjęciu: imigranci z Afryki na łodzi, która wypłynęła z Libii, czekają na ratunek u wybrzeży Tunezji, czerwiec 2011 r.
Unia Europejska - pomoc finansowa dla Turcji
W listopadzie ubiegłego roku Unia Europejska zaoferowała Turcji 3 mld euro. Pieniądze miały pomóc w utrzymaniu i poprawie bytu ponad dwóch milionów syryjskich uchodźców, którzy przebywają w tureckich obozach. Miały być także formą zachęty do pozostania na miejscu.
W ubiegły czwartek anonimowi unijni dyplomaci ujawnili, że propozycja, za którą mocno lobbują Niemcy, jest blokowana przez Włochów. W środę wołoski ambasador w Turcji przekazał, że jego kraj jednak nie zamierza blokować unijnej inicjatywy
Według projektu, wstępnie zaakceptowanego na listopadowym szczycie z Turcją, 1/3 kwoty zostanie wyasygnowana z unijnego budżetu, a na pozostałe 2 mld euro zrzucą się członkowie UE.
Na zdjęciu: Donald Tusk na unijno-tureckim szczycie w Brukseli, 29 listopada 2015 r.
Unia Europejska - pomoc finansowa dla Zachodniej Afryki
Jesienią ubiegłego roku Unia Europejska zobowiązała się pomóc nie tylko Turcji, ale także Afryce. 11 listopada liderzy obu kontynentów dyskutowali na Malcie o programach unijnych dla Afryki.
18 grudnia wspólnota europejska porozumiała się w sprawie pierwszego projektu o wartości 1,8 mld euro. Ma się on skupić głównie na Etiopii i jest pierwszą z 10 inicjatyw pomocowych, które zostały wstępnie ustalone na szczycie w Valletcie. Kolejne mają wspomagać nie tylko Róg Afryki, ale też cały region Sahelu.
Unijna pomoc ma na celu wsparcie walki z ekonomicznymi i społecznymi problemami, które uruchomiły falę imigrantów. W zamian za fundusze państwa afrykańskie mają kłaść nacisk na walkę z przemytnikami ludzi, prowadzić dokładniejszą ewidencję ludności i wydawać dokumenty trudniejsze do podrobienia.
Na zdjęciu:Donald Tusk wśród europejskich i afrykańskich liderów na szczycie w Valletcie, 11 listopada 2015 r.
Dania - konfiskata dóbr i kampania informacyjna
Duńska rada ministrów w ubiegłym tygodniu obradowała nad projektem ustawy o konfiskacie dóbr imigrantów, którzy przybywają do kraju. Chodzi o odbieranie gotówki i przedmiotów o wartości powyżej 10 tys. koron (ok. 6 tys. zł). Rzeczy o wartości sentymentalnej (np. obrączki) nie będą brane pod uwagę.
W opinii Inger Stojberg, minister ds. integracji, ustawa zrównuje migrantów z bezrobotnymi Duńczykami, którzy jeśli chcą pobierać świadczenia socjalne, również muszą sprzedać dobra, wycenione powyżej ustalonej wartości.
Pieniądze pozyskane dzięki nowym przepisom mają zapewnić zasilić fundusze na mieszkania, służbę zdrowia i edukację dla migrantów. Ustawa ma być poddana pod głosowanie jeszcze w tym miesiącu w duńskim parlamencie, gdzie partia rządząca ma zapewnioną stabilną większość i poparcie dla tego pomysłu wśród innych środowisk.
Propozycja została skrytykowana przez UNHCR. Według oenzetowskiej agendy, łamałaby ona prawo międzynarodowe o uchodźcach.
Wcześniej Dania opłaciła kampanię informacyjną w dziesięciu językach, która trafiła do prasy w krajach, z których dociera najwięcej migrantów. Informowała w niej o cięciach w świadczeniach socjalnych i zaostrzeniu przepisów.
Na zdjęciu: policja na duńsko-niemieckiej granicy w Krusaa, styczeń 2015 r.
Szwajcaria - konfiskata gotówki
O ile Dania dopiero opracowuje projekt konfiskaty dóbr, to Szwajcaria już wdraża podobne przepisy u siebie. Przybysze muszą przekazać w depozyt gotówkę, jeśli mają jej więcej niż 1 tys. franków szwajcarskich (ok. 4 tys. zł). Pieniądze mają zostać przeznaczone na utrzymanie migrantów. Depozyt przepada po siedmiu miesiącach, chyba że dana osoba dobrowolnie opuści wcześniej Szwajcarię.
Przepisy wywołały oburzenie wielu organizacji pomocowych. Władze Szwajcarii odpierają te zarzuty - według biura ds. migracji, przepisy dotknęły w ubiegłym roku tylko 112 ze 45 tys. osób, ubiegających się o status uchodźcy. Biuro zaznacza, że depozyt dotyczy tylko pieniędzy. Biżuteria i inne osobiste przedmioty nie są konfiskowane.
Na tym jednak nie koniec. Według radia SFR, obcokrajowcy, którzy uzyskają status uchodźcy w Szwajcarii, muszą oddawać 10 proc. swojej pensji przez 10 lat (do czasu aż nie spłacą 15 tys. franków szwajcarskich kosztów początkowych).
Na zdjęciu: samochody na szwajcarsko-francuskiej granicy.
Finlandia - koniec z rowerami
Zwykle do Finlandii trafiało około 3 tys. wniosków o azyl rocznie. W ubiegłym roku było ich 10 razy więcej. Dlatego pod koniec roku władze zdecydowały o zmianie przepisów wjazdowych do kraju. Zakazano pokonywania przejść granicznych z Rosją na rowerze.
Rosyjskie prawo już wcześniej zabraniało przekraczania granicy na piechotę i cudzym samochodzie, jeśli kierowca nie posiada stosownych dokumentów. Stwarzało to jednak absurdalną "rowerową lukę", z której korzystali imigranci oraz przemytnicy, którzy sprzedawali pakiet: rower i dowóz na granicę.
Teraz jedynym środkiem transportu pozostają samochody, co w przypadku migrantów jest niemal niemożliwe. Początkowo rowerowy "trik" był stosowany głównie na rosyjsko-norweskiej granicy. Jednak po zaostrzeniu przepisów przez Oslo, migranci coraz chętniej zaczęli wybierać fińską część Laponii. "Antyrowerowe" przepisy Finów działają, kilka dni po ich prowadzeniu na przejściach Raja Jooseppi i Salla nie pojawił się żaden potencjalny azylant.
Na zdjęciu: rosyjskie samochody na rosyjsko-fińskim przejściu granicznym w Imatrze, 2005 r.
Niemcy - nie dla imigrantów ekonomicznych
W ubiegłym roku Niemcy rozszerzyły swoją listę tzw. państw bezpiecznych. Dziś znajdują się na niej wszystkie kraje UE, Ghana, Senegal, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Albania, Kosowo i Czarnogóra. W praktyce oznacza to, że Niemcy nie zamierzają udzielać azylu obywatelom tych państw, bo z automatu uznają, że to nie wojna i prześladowanie kazało im opuścić ojczyznę.
O tym, jak poważnie Niemcy traktują nowe przepisy, świadczą przypadki odsyłania osób ubiegających się o azyl nawet po kilku godzinach od przekroczenia granicy. Zwykle takie procedury trwają tygodnie, a często miesiące. Teraz wszystko odbywa się w specjalnych centrach, gdzie wszyscy niezbędni urzędnicy są w jednym miejscu.
Co więcej, jeśli imigranci z "państw bezpiecznych" zostaną zatrzymani w Niemczech w czasie nielegalnego pobytu, czeka ich skreślenie z listy osób, które mogą pracować w przyszłości w Niemczech, a nawet pięcioletni zakaz pracy w całej strefie Schengen.
Na zdjęciu: nowo przybyli migranci czekają na transport do centrum dla azylantów, październik 2015 r.
Niemcy - rozszerzenie listy "państw bezpiecznych"
Niemieccy chadecy chcą, by również Algieria, Maroko i Tunezja dołączyły do listy tzw. państw bezpiecznych. Polityczna inicjatywa jest pokłosiem seksualnych napaści, których w czasie nocy sylwestrowej w Kolonii dopuszczali się najprawdopodobniej głównie migranci z państw Afryki Północnej. Według policyjnych statystyk, mężczyźni z tych krajów najczęściej dopuszczają się także innych przestępstw.
W niedzielę wicekanclerz Sigmar Gabriel mówił nawet, że kraje, które nie będą chciały przyjmować swoich deportowanych obywateli, mogą nawet utracić pomoc rozwojową. - Nie może być sytuacji, gdzie ktoś korzysta z pomocy, ale nie przyjmuje swoich obywateli w przypadku, gdy nie dostają oni azylu, bo nie mają żadnych powodów ucieczki z kraju - mówił na antenie telewizji ARD. Wicekanclerz nie bez przyczyny użył tak silnej groźby, ponieważ w ostatnich tygodniach na jaw wyszły problemy Berlina przy współpracy z szeregiem krajów Maghrebu, które odmawiają przyjmowania swoich deportowanych rodaków.
Część komentatorów sądzi, że potencjalne obcięcie pomocy może odnieść zupełnie odwrotny skutek i dodatkowo zwiększy falę imigracyjną z tych krajów.
Na zdjęciu: migranci wsiadają do pociągu relacji Zagrzeb-Monachium, wrzesień 2015 r.
(oprac. Adam Parfieniuk, WP)