Tajne aukcje na AliExpress. Oszuści o krok przed policją i Urzędem Celnym
Kuba chce kupić dziewczynie markowy zegarek Swarovskiego. Jedyny problem jest taki, że go nie stać. Co robi? Kupuje doskonale podrobiony chiński odpowiednik na AliExpress. Okazuje się, że to wcale nie jest trudne. Wystarczy wziąć udział w tajnej aukcji. Konsekwencje takiego czynu mogą być jednak spore.
23.10.2017 11:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
AliExpress wypowiedział ostatnio wojnę nielegalnym podróbkom markowych produktów. Portal nie chce się kojarzyć z oszustami. W Polsce kupujący w Chinach mogą mieć też problem z Urzędem Celnym. Ten dobrze wie, co dzieje się na rynku i wyłapuje część transportów z podróbkami. Mimo to handel podrobionymi zegarkami Gucci "made in China" kwitnie. Jak to się dzieje?
Jak się znajduje tajną aukcję
Wróćmy do Kuby. Jako, że jest sprytny i obyty w sieci dołącza do grupy na Facebooku o wiele mówiącej nazwie "Aliexpress - ukryte aukcje, znaleziska, cebula". To polska grupa, do której należy już 74 tys. osób. Tam Kuba dowiaduje się o najnowszych aukcjach.
Sprzedawca z Chin wystawia na AliExpress zwykły zegarek podobny do tego, którego szuka nasz bohater. W opisie ukrywa, że chodzi o konkretną markę. Oferta nigdy nie wyróżnia się spośród innych. To znaczy, że cena będzie niska, zdjęcie standardowe, w opisie nie znajdziemy słowa "Swarovski". Powód? AliExpress mógłby ją za coś takiego zablokować.
Zaufani klienci dostają informację o tym, że dostępna jest podróbka wysokiej jakości. Czyli nie Gocci ale już Gucci. Za taki produkt klient jest skłonny zapłacić więcej. Jak się zostaje zaufanym klientem? Do tego grona należą ci, którzy mają już na koncie zakup nielegalnej podróbki u konkretnego sprzedawcy i ludzie "z polecenia". To można otrzymać na facebookowej grupie. Po tym oczywiście, jak prześwietlą cię jej członkowie, sprawdzając – na ile to możliwe - czy nie jesteś policjantem czy celnikiem.
Zaufani dostają na WhatsAppie zdjęcia rzeczywiście sprzedawanego produktu - w naszym przypadku jest to zegarek Swarovskiego – i link do fałszywej aukcji na AliExpress. Do tego dostaniemy link do specjalnej płatności przez ukrytą aukcję.
Często jeśli już raz kupimy nielegalną podróbkę, sprzedawca z Chin wysyła nam linka do swojego katalogu produktów. To już prawdziwy raj dla łowców nielegalnych okazji: smartfony, torebki Prada, zegarki Gucci, walizki LSV.
Aliexpress walczy z oszustami
Ukryte aukcje pojawiły się, gdy AliExpress zaczął sprawdzać nawet prywatne wiadomości użytkowników i bardzo dokładnie wertuje opisy produktów. Jeśli w jakimś sklepie pojawi się zamieszczone przez klienta zdjęcie podróbki, sprzedawca jest natychmiast karany. Serwis zamyka sklep i blokuje konta sprzedającego.
Osoby odpowiedzialne za walkę z oszustami są na czasie z najnowszymi trendami. Dlatego też karane są również sklepy, których klienci proszą w komentarzach o przesłanie katalogu produktów w prywatnej wiadomości. To dla AliExpress znak, że sprzedawca najprawdopodobniej organizuje ukryte aukcje.
Oszuści zawsze o krok naprzód
Zarówno sprzedawcom nielegalnych podróbek, jak i kupującym zależy, by utrzymać ten proceder w tajemnicy. Korespondencja z AliExpress przeniosła się na WhatsAppa. Z tego samego powodu do grona zaufanych nie jest tak łatwo dołączyć. Moja prośba o przyjęcie do grupy "Aliexpress - ukryte aukcje, znaleziska, cebula" nie została przyjęta. Mój błąd – na profilu mam informację o wykonywanym zawodzie. Dziennikarze też nie są zbyt mile widziani.
Udało się za drugim podejściem, z fałszywego konta na Facebooku, ze zdjęciem profilowym z Shutterstocka i jednym wpisem na tablicy. Czyli nie jest jednak tak trudno.
Możliwe jednak, że sztuczka z zaufanym klientem i Whatsappem również zostanie wykryta przez serwis. Kilka fal nowych pomysłów na sprzedaż nielegalnych podróbek zostało już zlikwidowanych. Przykład?
Jakiś czas temu, żeby znaleźć nielegalne podróbki, trzebał było znać słowa-klucze. Po ich wpisaniu w wyszukiwarce wyskakiwały aukcje sprzedawców i sklepów, oferujących "markowe" rzeczy. Na przykład po wpisaniu Adi Brand ukryte były sklepy oferujące produkty podobne do Adidasa.
Takich słów kluczowych było mnóstwo. "A*mani" prowadził nas na nielegalny rynek podróbek perfum i ubrań, wpisując zegarek GG trafialiśmy do stron z czasomierzami Gucci. Serwis AliExpress odkrył jednak niemal wszystkie te słowa kluczowe i dokładnie sprawdził posługujące się nimi sklepy. Duża część nie przeszła weryfikacji i została zamknięta.
Urząd Celny bezsilny?
O tym, że za pośrednictwem AliExpress z Chin przypływają do nas nielegalne podróbki, doskonale wie również Urząd Celno-Skarbowy. Anna Szczepańska, rzeczniczka tej instytucji w Warszawie podkreśla, że tym co najczęściej zamawiamy nielegalnie z Chin jest elektronika
Użytkownicy kupujący "markowe" zegarki czy elektronikę na AliExpress również zdają sobie sprawę, że celnicy mogą mieć zastrzeżenia co do ich przesyłki. Jeśli UC podejrzewa, że z Chin płyną do nas podróbki, może wezwać przedstawiciela danej marki, by ocenił autentyczność produktów.
Na blogach o AliExpresie i w social mediach wyraźnie widać jednak, że kupujący pojedyncze fałszywki zupełnie nie obawiają się konsekwencji. - Jeśli jest to podróbka to najprawdopodobniej kupujący otrzyma listy z propozycją ugody i nakazem płatności za wprowadzanie nieoryginalnych przedmiotów na rynek. W przeciwnym wypadku sprawa w sądzie. Oczywiście, jeśli nie przejęli (Izba Celna - przyp. red.) kontenera podróbek, to nie mamy się czym martwić - czytamy na blogu aliholik.pl
Aliholik doradza nawet, by nie przejmować się Urzędem Celnym. - Nikt nie będzie latał po sądach dla jednego zegarka. (...) Potwierdzenie zakupu i screen aukcji świadczą, że kupiliśmy nielogowany przedmiot - pisze bloger.
Urząd Celno-Skarbowy ma na to rzecz jasna odmienne poglądy. Po pierwsze kupujący może dostać mandat. Standardem ok. 500 zł za jeden towar. Do tego grozi nam wizyta w sądzie. Jeśli ten uzna, że ze sprowadzania podróbek uczyniliśmy sobie źródło zarobku, to możemy trafić nawet na 5 lat do więzienia. Tłumaczy, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale o nasze bezpieczeństwo.
- Funkcjonariusze zatrzymując podrobione towary, chronią nie tylko własność intelektualną, ale również konsumentów. Wiele z tych towarów produkowanych jest bez żadnej kontroli i nadzoru, niejednokrotnie nie spełniają żadnych norm bezpieczeństwa i mogą być groźne dla zdrowia, a nawet życia użytkownika. Najczęściej podrabiane są artykuły odzieżowe, obuwie, kosmetyki, zabawki oraz produkty lecznicze - tłumaczy rzecznik Urzędu Celno-Skarbowego, Anna Szczepańska.
- Zamiawiając "niepewne" produkty na AliExpress pamiętajmy, że służby Administracji Skarbowej monitorują ten proceder a efektem są postępowania karno-skarbowe - dodaje.
Podróbki z Chin także drogą lotniczą
Podróbki z Chin trafiają do nas nie tylko droga morską. Niedawno funkcjonariusze mazowieckiej Krajowej Administracji Skarbowej zatrzymali na warszawskim lotnisku ponad 3 tys. sztuk odzieży i obuwia oznaczonych nielegalnie znakami towarowymi znanych światowych marek.
- W Oddziale Celnym Towarowym I w Warszawie zgłoszono do procedury tranzytu towar przeznaczony dla odbiorcy na Ukrainie, który przyleciał z Chin. Wg deklaracji przesyłka miała zawierać zestaw złożony z odzieży, obuwia, drobnej elektroniki i sztucznej biżuterii. Kierując się analizą ryzyka oraz wieloletnim doświadczeniem, funkcjonariusze celno-skarbowi zdecydowali o rewizji przesyłki, w wyniku której ujawniono ubrania i obuwie naruszające prawo własności intelektualnej. Łącznie ujawniono ponad 3 tys. sztuk podrobionej odzieży i obuwia o wadze przekraczającej 1300 kilogramów - opowiada rzeczniczka.
Dodaje też, że zadeklarowana wartość dla towaru przekraczała 16 tys. dolarów. Celnicy oczywiście powiadomili przedstawicieli podmiotów, których własnością są znaki towarowe ujawnione podczas rewizji.