Tajemnicze zniknięcie kobiety w Kolnie. Mąż uniewinniony
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok uniewinniający w procesie mężczyzny oskarżonego o zabójstwo żony w Kolnie (Podlaskie). Kobieta zaginęła 12 lat temu. Do dziś nie znaleziono jej ciała. Wyrok jest prawomocny.
18.12.2012 | aktual.: 18.12.2012 15:28
26-letnia Katarzyna W., matka dwójki dzieci, zniknęła w tajemniczych okolicznościach w 2000 roku. Nie zostawiła żadnej wiadomości, nie zabrała żadnych swoich rzeczy. Choć nie znaleziono zwłok, o zabójstwo kobiety oskarżono jej męża - Marka W. Mężczyzna nie przyznał się do tego ani w śledztwie, ani przed sądem.
To powtórny proces w tej sprawie, która miała charakter poszlakowy. W pierwszym łomżyński sąd skazał mężczyznę na 5 lat więzienia przy kwalifikacji, że doszło nie do zabójstwa, ale nieumyślnego spowodowania śmierci, np. podczas małżeńskiej awantury. Sąd odwoławczy wyrok ten jednak uchylił i nakazał sprawę rozpoznać jeszcze raz.
W drugim procesie Sąd Okręgowy w Łomży uniewinnił oskarżonego, a białostocki sąd apelacyjny we wtorek wyrok ten utrzymał, oddalając apelację prokuratury.
Sąd apelacyjny ocenił bowiem, że choć wiele poszlak wskazuje na oskarżonego Marka W., to jednak nie dały się złożyć w spójną całość w taki sposób, by można było bez wątpliwości wskazać go jako winnego zabójstwa żony.
Sędzia Halina Czaban wymieniała wiarygodne poszlaki wskazujące na winę Marka W., wymieniając wśród nich m.in. motyw, czyli konflikt między małżonkami w momencie poprzedzającym rozwód, plamę krwi żony na jego spodenkach, nocne telefony oskarżonego do jego ojca, fakt że z domu nic nie zginęło (poza portfelem i kluczami) oraz to, że nie znaleziono ciała.
"Przypadkowy sprawca zapewne porzuciłby zwłoki, a nie byłoby sytuacji takiej, że do dziś tych zwłok nie odnaleziono" - mówiła sędzia.
Sąd apelacyjny uznał za bezsporne, że kobieta nie żyje. "Poszukiwania były prowadzone na szeroką skalę, do dnia dzisiejszego jej nie odnaleziono. Brak jest możliwości przyjmowania, że została uprowadzona, że żyje gdzieś w innych realiach" - mówiła sędzia Czaban dodając, że jest to hipoteza tak "dalece abstrakcyjna", że musiałaby być - w realiach sprawy - w jakikolwiek sposób uprawdopodobniona.
Sąd ocenił, że wśród istotnych braków w poszlakach jest przede wszystkim to, że nie ma ciała Katarzyny W., czyli możliwości ustalenia, kiedy i jak doszło do jej śmierci. "Przyjmując za wiarygodną poszlakę, że Katarzyna W. nie żyje, jest wątpliwość, kto to zrobił. A zatem nie można wykluczyć innych wersji, tzn. takich, że sprawcą jej śmierci jest inna osoba, a nie Marek W." - mówiła sędzia.
Przyznała, że brak ustalenia sprawcy zabójstwa i jego skazania można uznać za porażkę "szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości".
"Z pewnością to rozstrzygnięcie w pewnym sensie nie czyni zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości, ale bezspornie jest zgodne z literą obowiązującego prawa w tym stanie sprawy" - podkreśliła sędzia Czaban.
W tym samym procesie odpowiadał też mężczyzna, któremu zarzucono utrudnianie śledztwa prowadzonego w tej sprawie w przeszłości, zacieranie śladów i pomoc w ukryciu zwłok. Łomżyński sąd także i jego uniewinnił, co również zaskarżyła prokuratura. Również w tym zakresie sąd apelacyjny wyrok uniewinniający utrzymał.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu dopiero po wznowieniu śledztwa, o co zabiegała rodzina kobiety. Pierwsze umorzono bowiem w 2002 roku. Prokuratura zainteresowała się sprawą ponownie, gdy w 2008 roku przypomniały o niej media, sugerując, że w śledztwie popełniono poważne błędy.
Po decyzji Prokuratury Krajowej, by jeszcze raz zbadać okoliczności sprawy i materiał dowodowy, podjęte na nowo śledztwo było prowadzone w Elblągu. W 2009 r. prokuratura elbląska postawiła Markowi W. zarzut zabójstwa żony.
Marek W. został w listopadzie ubiegłego roku prawomocnie skazany na 3 lata więzienia za handel narkotykami. Jednocześnie sąd umorzył sprawę nakłaniania przez niego innej osoby do zabójstwa teściów.