Tajemnicze przeciąganie polityków SLD do Samoobrony
Samoobrona próbuje przeciągnąć na swoją stronę niektórych posłów SLD, oferując im w zamian miejsce na swoich listach wyborczych do parlamentu - przyznają politycy Sojuszu. Posłanka Samoobrony Renata Beger twierdzi jednak, że jest odwrotnie - to członkowie Sojuszu grupowo przychodzą do biur poselskich Samoobrony.
24.03.2004 | aktual.: 24.03.2004 17:40
"Gazeta Wyborcza" napisała w środę, że do parlamentarzystów SLD przychodzą ludzie od Andrzeja Leppera i proponują miejsca na swojej liście. W zamian oczekują przyjaznego zachowania.
Jako dowód na to, gazeta podaje przykład ubiegłotygodniowego głosowania w Sejmie nad pociągnięciem do odpowiedzialności cywilnej Leppera, w którym nie wzięło udziału aż 40 posłów SLD. "Minutę i 40 sekund wcześniej posłów Sojuszu brakowało tylko 20. Ale wtedy głosowano nie nad Lepperem, lecz jedną z ustaw unijnych" - napisała "GW".
Przykry incydent
Szef SLD i klubu parlamentarnego Sojuszu Krzysztof Janik powiedział, że to był przykry incydent. "Jestem po rozmowach z wszystkimi kolegami i koleżankami, którzy zachowali się w tej sprawie w sposób nie do końca przemyślany. Myślę, że już nigdy nie będziemy musieli do tego wracać" - wyjaśnił.
Beger, pytana o nieobecność 40 posłów SLD podczas głosowania nad uchyleniem immunitetu Lepperowi, powiedziała: "Może nie zgadzali się z przedstawioną opinią komisji regulaminowej, a może było to lizusostwo z ich strony". Jednak, jej zdaniem, "nie można jednoznacznie powiedzieć jak było".
Janik zapewnił, że nie spotkał się ze zjawiskiem próby "przechwycenia" posłów SLD do klubu Samoobrony. Słyszeli za to o tym inni posłowie SLD, choć - jak twierdzą - żaden nie zetknął się z taką propozycją osobiście.
Podchody Samoobrony
Rzecznik klubu SLD Bronisław Cieślak powiedział w środę, że "to nie jest żadna tajemnica, że Samoobrona próbuje przyciągnąć posłów Sojuszu do własnych szeregów". "Takie podchody rzeczywiście mają miejsce. Zaś ze strony niektórych posłów SLD, którzy są spłoszeni tą rzeczywistością i mało odporni na stres, widać pewne wąchanie wiatru" - dodał.
Także sekretarz klubu SLD Wacław Martyniuk nie kryje, że o tym słyszał, ale jak zaznaczył, "nie jest to znaczące zjawisko".
PAP dowiedziała się jednak od jednego posła SLD, który chciał zachować anonimowość, że emisariusze Samoobrony już dwukrotnie składali mu wizytę, proponując przejście do ich klubu i dobre miejsce na listach wyborczych Samoobrony. "I nie jestem jedynym posłem, który zetknął się z taka ofertą" - podkreślił poseł.
Niełatwa droga do Samoobrony
Beger twierdzi jednak, że nie słyszała, by Samoobrona namawiała posłów Sojuszu do przejścia do tej partii. Przyznała także, że w środę do jej biura przyszedł działacz SLD, za którym - jak powiedział - jest 30 innych osób. "Powiedziałam im, żeby zapoznali się z naszym programem, wtedy możemy się spotkać i porozmawiać. Ale - dodała - do przyjęcia do partii jest daleka droga".
Beger podkreśliła, że Samoobrona jest ostrożna, jeśli chodzi o przyjmowanie nowych członków. "Wiemy, że część polityków chce być zawsze na fali, ale są też tacy, którzy chcą zrobić coś dla ojczyzny, a tracą możliwość w partii, która spada w notowaniach" - dodała.