Tajemnicza strefa nie dla turystów
Bydgoski Urząd Miasta zapłacił 30 tysięcy
złotych prywatnej firmie za dokumentację fragmentu trasy
turystycznej po poniemieckich zakładach zbrojeniowych. To
pieniądze wyrzucone w błoto, bo nie ma ani złotówki na
uruchomienie trasy - pisze "Gazeta Pomorska".
28.12.2006 | aktual.: 28.12.2006 06:42
O projekcie uruchomienia trasy turystycznej w niezwykle ciekawej tzw. "strefie NGL" niemieckich zakładów zbrojeniowych Dynamit AG zrobiło się głośno dwa lata temu. Członkowie bydgoskiego stowarzyszenia miłośników zabytków "Bunkier" poszli z projektem trasy do bydgoskich urzędników. Mijający rok jest stracony- mówi Jarosław Butkiewicz, założyciel stowarzyszenia.
W 2006 roku w budżecie Bydgoszczy było 200 tys. zł na rozruch trasy. Radni zabrali jednak 155 tysięcy na dokończenie pomnika króla Kazimierza Wielkiego. Pozostałe pieniądze przeznaczono na przygotowanie dokumentacji technicznej trasy. Prywatna firma, która wskazali urzędnicy, właśnie kończy pracę. Na dokumentacji technicznej dwóch z 10 budynków zarobi 30 tysięcy zł.
W przyszłorocznym projekcie budżetu miasta w dziale "turystyka" widnieje zapis: "tworzenie nowych produktów turystycznych", w tym - podziemnej trasy turystycznej na terenie Zachemu. Nie ma tych pieniędzy w inwestycjach- mówi urzędnik ratusza. Może to niezręczność, a może jakiś błąd - dodaje.
Tuż po wakacjach miasto stało się właścicielem terenu dawnej fabryki. Sprawdzono, czy grunt nie jest skażony. Miasto to właściciel, który nie dba o własny majątek- mówi Butkiewicz. Na NGL jest coraz więcej szabrowników. Unikalne instalacje są cięte palnikami i sprzedawane na złom - dodaje.
Dziś bydgoscy radni przegłosują przyszłoroczny budżet. Tomasz Rega z PiS, członek komisji sportu i turystyki, nie pamięta, żeby ktokolwiek zgłaszał poprawkę o wpisanie pieniędzy na trasę do przyszłorocznych inwestycji.