SpołeczeństwoTajemnica tajemnic

Tajemnica tajemnic

O ziewaniu w czasie Różańca, medytacji i myśleniu o Lidze Mistrzów z Cezarym Sękalskim rozmawia Marcin Jakimowicz

Tajemnica tajemnic
Źródło zdjęć: © Gość niedzielny | Marek Piekara

05.10.2007 | aktual.: 05.10.2007 11:13

Marcin Jakimowicz: Polacy to bardzo pobożny naród, różańce dyndają na wielu samochodowych lusterkach…
Cezary Sękalski: – Tak… Różaniec jest bardzo ładnym, gustownym symbolem religijnym. Widziałem już nawet różaniec w formie karty płatniczej... Jeśli chcemy w ten sposób zwracać uwagę na to, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, to w porządku. Natomiast różaniec jest przede wszystkim narzędziem modlitwy i jak każde narzędzie, które nie jest wykorzystywane, rdzewieje. Samo wieszanie paciorków niczego nie załatwia. Jan Paweł II przestrzegał przed magicznym traktowaniem różańca jako amuletu. Wieszając go z myślą, że może ustrzeże mnie od wypadku, bardzo oddalam się od wiary chrześcijańskiej, która jednoznacznie odrzuca amulety. Tu nie chodzi o przedmiot, ale o więź człowieka z Bogiem, która dokonuje się w modlitwie.

Dlaczego Jan Paweł II po kilkuset latach zdecydował się na rewolucyjną reformę Różańca?
Często wspominał o konieczności tworzenia nowych szkół modlitwy, o ogromnej potrzebie medytacji. Pamiętajmy, że wszystkie odnowy duchowe w historii Kościoła zaczynały się od odnowienia medytacji, zachwytu nad słowem Bożym. Wypłyń na głębię – wołał Papież. Medytacja różańcowa daje taką szansę.

Czy nie przespaliśmy reformy papieskiej?
Trochę tak. Skupiliśmy się jedynie na dołożeniu nowych tajemnic światła. To zresztą było najłatwiejsze. I koniec, kropka. A przecież w liście „Rosarium Virginis Mariae” zawarta jest genialna zmiana filozofii myślenia o Różańcu! W Polsce jest milion osób w różach różańcowych. Nie robiłem badań, jak ta modlitwa tam wygląda, ale z praktyki wiem, że najczęściej jest to modlitwa prośby. Traktujemy Różaniec jak skuteczne narzędzie wypraszania łask. Jasne, to jeden z aspektów tej modlitwy: Jezus wołał: „Proście, a otrzymacie”, ale w Różańcu zawarty jest też drugi niesamowicie ważny aspekt: formacja i medytacja. Gdy Karol Wojtyła był w róży różańcowej, to prowadzący ją Jan Tyranowski robił swoim podopiecznym wykłady z duchowości św. Jana od Krzyża! Raz w tygodniu prowadził też osobistą formację. Był to czas okupacji: spacerowali sobie po bulwarach wiślanych i rozmawiali o Bogu. Jeśli takie będą nasze róże różańcowe, to nie mam zastrzeżeń…

Ludzie mówią: wymodliłem na różańcu to i to…
Kiedyś ojciec Andrzej Madej OMI śmiał się: w wielu kościołach zauważam tablice: „Tu, w tym miejscu, Pan Bóg wysłuchał mojej prośby”, ale jeszcze nigdy nie widziałem tablicy: „Tu, w tym miejscu, ja posłuchałem Pana Boga”. A byłby to nie mniejszy cud! (śmiech). Różaniec jest sposobem na słuchanie Pana Boga. Ojciec Pio powtarzał: Kiedy modlę się modlitwą ustną, to ja mówię do Boga, ale kiedy czytam książki, to On mówi do mnie. Szukajmy sposobów, by posłuchać, co Bóg mówi do mnie.

Podobno Ojciec Pio odmawiał kilkanaście Różańców dziennie. To szok dla kogoś, kto myśli: zmówiłem już dzisiaj Różaniec. OK. Sprawa załatwiona.
– Ojciec Pio nie rozstawał się z różańcem. W naszym zabieganym życiu Różaniec jest ogromną szansą na wyciszenie: w domu, autobusie, na przystanku tramwajowym. Jan Paweł II prosił, by poszczególne tajemnice Różańca poprzedzać odczytaniem fragmentu Biblii. Nie przejęliśmy się tym. W październiku w kościołach Różaniec przeplatamy pobożnymi opowiastkami, piosenkami, wierszykami…
Niestety, Pismo Święte nam spowszedniało. Czasami słyszę kazania, gdy ksiądz mówi: „Słyszeliśmy ewangelię o nawróceniu kobiety cudzołożnej, a teraz opowiem wam lepszą historię”. Nie umiemy wejść w słowo Boże. Często mam wrażenie, że dla nas bardziej interesująca niż słowa Biblii jest nasza litania próśb. „A teraz pomódlmy się za to i za to”. A przecież w czasie Różańca można wejść w to, co przeżywała sama Maryja i Jezus.

To wyższa szkoła jazdy?
Ja odkryłem na nowo Różaniec w czasie ćwiczeń ignacjańskich. Rekolekcje te to medytacja różnych fragmentów Pisma Świętego, a ich fenomen polega na tym, że zaczynasz odnajdywać swoją historię w tym, co było napisane tysiące lat temu. Kiedyś miałem z Różańcem sporo problemów. Pamiętam, gdy jako dziecko zadano mi go jako pokutę, niesamowicie się mordowałem. Potem Różaniec stał się tylko sposobem na przedłużoną modlitwę. Stopniowo jednak stawał się dla mnie medytacją. Pamiętam, jak Daniel Ange opowiadał: – Bardzo często odmawiam Różaniec, ale ja rozważam setki tajemnic. – Jak to? – Na przykład odmawiam tajemnicę spotkania Jezusa z Samarytanką. Bardzo mnie dotknęły te słowa. Zobaczyłem, że Daniel Ange podchodzi do Różańca twórczo, uczy się medytacji. Oczywiście nie byłem na tym poziomie, by odmawiać setki tajemnic, ale Różaniec stawał się dla mnie sposobem odnajdywania słów Boga w mojej historii.

Szukamy egzotyki. Zachwy-camy się wschodnią Modlitwą Jezusową, a różaniec zostawiamy w szufladzie. Kojarzy się z szarą, codzienną monotonią…
Siła egzotyki rzeczywiście działa. Ojciec Jan Góra opowiadał o tym, jak był w Niemczech na jakimś spotkaniu. Zaproszono też mnichów buddyjskich. W czasie spotkania jeden z nich wstał i powiedział: Przepraszam, ale muszę iść na medytację. Wszyscy ze zrozumieniem pokiwali głowami. Po jakimś czasie wstał Góra i mówi: Przepraszam, muszę wyjść na modlitwę. Odprowadzały go szydercze spojrzenia i wydęte wargi: klecha idzie na paciorek. Szukamy egzotyki. Różaniec nie kojarzy się nam najlepiej, ale medytacja buddyjska to jest to! To choroba popkultury. Kiedyś kolega opowiadał mi: Wszedłem do kościoła i pomodliłem się, porozmawiałem z Panem Bogiem, a potem skończyłem i zacząłem odmawiać z wiernymi Różaniec. To absurd! Bez zrozumienia, czym jest ta modlitwa pozostaje nudna recytacja, z której kompletnie nic nie wynika.

Różaniec wycisza. Niektórzy moi znajomi, odmawiający go wieczorem, zasypiają. Niektórym udaje się to nawet już przy drugim dziesiątku…
Ta powtarzalność formuł modlitewnych jest ogromną wartością, wchodzi się w pewien rytm, który niesamowicie wycisza, daje uspokojenie. Często porównuję Różaniec do modlitwy w językach, praktykowanej w Odnowie w Duchu Świętym. To forma wokalizy, mająca swój rytm, w czasie której umysł może szybować do Boga, trwać w uwielbieniu. Tak samo jest w Różańcu. To genialne: możesz odmawiać „Zdrowaś Maryjo”, a jednocześnie mieć wolny, czysty umysł. Ale jeśli czytam stereotypowe rozważania w stylu „Maryja pobiegła do Elżbiety, by służyć. A jak ja służę? Jak ja pomagam?”, to nic dziwnego, że już po trzecim razie mam dość Różańca i uciekam. Jeśli skoncentruję się i wejdę w głąb tajemnicy, i zacznę ją rozważać, Różaniec stanie się przygodą.

Zmówiłem dziesiątek Różańca i czternaście razy się rozproszyłem – skarżył się młody dominikanin ojcu duchownemu. To znakomita modlitwa – zawołał mistrz – kilkanaście razy wybrałeś Boga i zawołałeś: Panie Jezu, wracam! Boimy się rozproszeń. Często nie pamiętamy, czy zmawiamy piątą, czy piętnastą zdrowaśkę…
– Rozproszenia są bardzo ważne, bo pokazują nam jak na dłoni, co nosimy w sercu. Bardzo pomaga wówczas wejście w medytację nad daną tajemnicą; skupiam się na biblijnej historii i trudniej wówczas o rozproszenia. Nie umiem się skupić na Różańcu – opowiadał mój przyjaciel kapłanowi. – A o czym myślałeś? – Wstyd powiedzieć, o Lidze Mistrzów. – To, o czym myślisz w czasie Różańca, pokazuje ci jak na dłoni, co naprawdę nosisz w sercu.
Tak. W czasie Różańca wychodzi prawda o nas samych. Elewacja na zewnątrz jest pobożna, rączki ładnie złożone, a w środku kotłują się myśli o polityce, meczu czy zakupach.

Kościół wschodni nazywa Maryję „obroną od wilków niewidzialnych”. Egzorcyści podkreślają skuteczność Różańca. Dlaczego?
– Wierzę w skuteczność każdej żarliwej modlitwy. Tu nie chodzi o jakąś magię, o jakieś czary-mary: wezmę różaniec i demony zwieją. Nie! To musi być żarliwa modlitwa, za którą idzie przykład życia. To modlitwa Maryi, a już Księga Rodzaju wspomina, że szatan będzie walczył z potomstwem Niewiasty. W Apokalipsie nieustannie jest mowa o walce demona z kobietą, która mu nie ulega. Poza tym Różaniec powoduje wyciszenie, a zły duch często atakuje nas przez emocje i lęki. Doświadczam mocy Różańca zwłaszcza wówczas, gdy przeżywam kryzysy, jakieś zawirowania duchowe, walkę wewnętrzną, mam niskie poczucie własnej wartości i czuję się bezradny. Wtedy odmawiam tajemnice chwalebne. Wchodzę w kontemplowanie zwycięstwa Chrystusa i stąd czerpię moc. Ufam też doświadczeniu mistyków. Nie wiem, jak wygląda na co dzień walka duchowa na poziomach podniebnych, ale skoro wielcy mistycy zachęcali do odmawiania Różańca, mogę im z powodzeniem uwierzyć na słowo.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)