Tajemnica smoleńskich podsłuchów
Płk Edmund Klich (66 l.) przyznaje w rozmowie z Faktem: - Nie rejestrowałem jedynie spotkań z ludźmi, którym ufam. Mój magnetofon był bardzo długo włączony. Gdy pytamy, kogo jeszcze i co nagrał, zasłania się niepamięcią. A kolejne sensacyjne wypowiedzi wypływają.
Co kryją godziny tych nagrań? Czy mogłyby wpłynąć na ocenę prowadzonego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej? Były akredytowany przy MAK nie jest chętny, by o tym opowiadać. – Nagrywałem rozmowy, przyznaję. Mój magnetofon był bardzo długo włączony, nagrał nie tylko rozmowę z ministrem obrony – mówi nam wymijająco. "Newsweek" opisuje kolejne nagranie. Pułkownik mówi, że jest podsłuchiwany. Teraz to bagatelizuje. – W tej chwili nie kojarzę tych słów, najpewniej z kimś żartowałem. Często tak mówiłem, nawet do żony, gdy w telefonie słychać było jakieś trzaski – tłumaczy się "Faktowi".
Czy ktoś poza Klichem wie, co jest na taśmach? Jest do niego coraz więcej pytań. A on ten coraz mniej chętnie na nie odpowiada. Zapowiada jednak, że napisze książkę na temat katastrofy smoleńskiej. – Muszę zdać sprawozdanie z tego, co zrobiłem. Nie wyobrażam sobie bym umarł, nie wydając wcześniej tej książki – mówi "Faktowi". Pytanie, czy w niej znajdziemy odpowiedzi na pytania nie tylko kogo, ale i po co Klich nagrywał.
"Ja was rozliczę!"
Do tej pory znany jest tylko jeden nagrany rozmówca Edmunda Klicha. To były minister obrony Bogdan Klich (56 l.). Został nagrany w swoim gabinecie. Spotkanie odbyło się 22 kwietnia 2010 roku, dwanaście dni po katastrofie smoleńskiej. Po upublicznieniu stenogramów były akredytowany przy MAK oświadczył, że to było prywatne spotkanie, a rozmowę nagrywał na własny użytek. Sprawa trafiła do prokuratury, ale odmówiono wszczęcia postępowania w tej sprawie. "Newsweek" ujawnia, że po wyjściu akredytowany rzuca jeszcze słowa "Ja was rozliczę!". Może to trop, skąd kolejne nagrania.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Czy ten rząd ma jeszcze kontrolę nad krajem?